Rozdział 10

7.6K 717 216
                                    

Podążyłam wzrokiem za posturą Elizy, która potrąciła mnie na progu biura Dąbrowskiego. Kobieta nie wysiliła się nawet na jakiekolwiek przeprosiny, a jedynie posłała mi chłodne spojrzenie zanim zniknęła za pierwszymi białymi drzwiami. 
Uniosłam pytająco brwi  i zastukałam we framugę, chcąc zwrócić na siebie uwagę bruneta. 

- Jeśli to nie jest coś ważnego, to proszę przyjść później - mruknął poirytowany, nawet nie odwracając się w moją stronę. 

Podpierał się rękoma parapetu i patrzył beznamiętnie na widok za oknem. 

- Chciałam porozmawiać o pewnej inicjatywie, która wyszła ze strony dziewczyn z biura ósmego, przysłały mnie tutaj...

- Powiedziałem, że jeśli to nie jest nic ważnego, to może poczekać. Czego pani nie zrozumiała? - powiedział oschłym tonem, po czym obrócił się do mnie przodem. 

- Dobrze, więc po prostu - zawahałam się, kiedy spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem. - Po prostu to tutaj zostawię, a pan już zdecyduje co z tym zrobić - dokończyłam i podeszłam szybko do biurka, by zostawić na nim białą teczkę. 

Spojrzałam na niego jeszcze raz, kiedy opadł ciężko na swój duży fotel i odchylił głowę do tyłu. 

- Jest pan zły? Myślę, że duże latte pomoże się panu na chwilę zrelaksować - powiedziałam, zanim ruszyłam powoli w stronę wyjścia. 

- A ja myślę, że to nie jest pani sprawa - odpowiedział ostro.

Wyszeptałam ciche przeprosiny i wyszłam na korytarz, wzdychając przy tym pod nosem. Chciałam być po prostu miła, a jak zwykle dostałam baty. 

- Dobrze, że cię widzę Melka, bo właściwie miałam do ciebie iść. Zobacz, tutaj zrobiłam rozpatrzenie tej całej opinii, ale nie jestem pewna czy ostatni paragraf w oficjalnej wersji nie ma jakiegoś haczyka - niska blondynka złapała mnie za ramię i pociągnęła do pustego blatu recepcji. 

Wzięłam od niej kartki i leniwym wzrokiem spojrzałam na czarne, drobne wyrazy ułożone w jeden długi tekst. Kiwałam twierdząco głową, kiedy dziewczyna ciągle streszczała mi o czym to wszystko jest, chociaż tak naprawdę nie mogłam się na tym skupić. Przeniosłam ukradkiem wzrok na bruneta, który wyszedł ze swojego biura i minął nas bez słowa, wchodząc do kolejnego gabinetu. Obserwowałam jak podchodzi do chłopaka, który siedział przy swoim biurku, podpierając głowę na ręce. Kiedy coś do niego powiedział, tamten jak oparzony podniósł się ze swojego miejsca i zaczął wymachiwać rękoma jakby przed czymś się bronił. Widziałam jak brunet odchyla głowę podczas śmiechu, a zaraz jednym ruchem ręki zrzuca kilka segregatorów na podłogę. 
Uniosłam brwi do góry, ale szybko wróciłam wzrokiem na kartki, które miałam w swojej ręce, kiedy mężczyzna wyszedł z gabinetu i zaczął kierować się do tego samego miejsca, w które wcześniej poszła Eliza. 

- Słuchasz mnie w ogóle? - dziewczyna potrząsnęła mnie za ramie. 

- Tak, słucham, słucham. 

- Więc o czym mówiłam? - zapytała, zakładając ręce na biodra. 

- Że kolumny w tamtym miejscu mają zostać przesunięte? - odpowiedziałam pytaniem. 

Blondynka westchnęła ciężko i zabrała ode mnie swoje kartki. Oparła się biodrem o ladę i popatrzyła na mnie z politowaniem, tak jakby dokładnie wiedziała o czym myślę. 

- Nie marnuj szansy pracy tutaj. 

- Hm? - mruknęłam. 

- Jestem tutaj już jakiś czas i po prostu widzę ciągle ten sam schemat. Nowa dziewczyna, która nie może się oprzeć urokowi swojego szefa. Każda lata do niego jak wróbelek, mając nadzieję, że to właśnie dla niej rzuci swoją narzeczoną, bo przecież zabrał je na kawę, a to już jakiś znak, prawda? - zaśmiała się ironicznie. 

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz