To jest ten dzień Janek. Piszę ten list po kryjomu, przerywając co jakiś czas, bo nie odstępujesz mnie na krok jakbyś coś przeczuwał. Nie umiem już dobrze zamaskować swoich nerwów, więc pytasz mnie co się dzieje, a ja mam ochotę płakać.
Nie złość się na mnie za to, że zamiast cokolwiek powiedzieć, głupio się uśmiecham, ale nie mogę się wycofać. Nie na tym etapie.Głaskasz mnie po policzku i spoglądasz na kalendarz, bo nadal myślisz, że do porodu został już tylko tydzień.
Okłamałam Cię.
Uwierzyłeś w to, że nocuję dzisiaj u Wiktorii, bo nie miałeś podstaw by węszyć. Sama jestem zaskoczona swoją silną wolą i tym, że jeszcze nie rzuciłam się przed tobą na kolana. Mówię jeszcze, bo właśnie wołasz mnie na śniadanie i nie wiem czy dam radę tak po prostu się zaraz z tobą rozstać. Na zawsze.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Odjechałeś do pracy, a ja nadal czuję przy sobie ciepło Twojego ciała. Tłumiłam w sobie krzyk rozpaczy, gdy przekraczałeś próg i nie zrobiłam kompletnie nic. Twój uśmiech, gdy ostatni raz całowałeś moje usta i szczery głos mówiący, że mnie kochasz, był wszystkim czego wtedy potrzebowałam.
Chcę ci po prostu powiedzieć, że jesteś wszystkim najlepszym co mogło mnie spotkać w życiu. Mimo że na początku zgrywałeś cholernego ważniaka, to już wtedy wiedziałam, że wszystko wywróci się do góry nogami. I wywróciło razem z twoim pierwszym dotykiem, przez który zwariowałam na Twoim punkcie. Każdy kolejny dzień, spotkanie i tajemnicze spojrzenie budziło we mnie dotąd nieznane emocje.
Nigdy nie poznałam kogoś tak bezwstydnego, aroganckiego i pewnego siebie, a zarazem szalenie czułego, opiekuńczego i kochającego jak Ty.Tylko Twoje ramiona potrafiły otulić mnie tak mocno, a słowa wejść głęboko w głowę. To dlatego wierzyłam we wszystko co mówiłeś, bo ufałam ci bezgranicznie.
Nie chcę żebyś po mojej śmierci załamywał się i zamartwiał. Musisz być silny, by nie pokazać naszemu synkowi, że coś jest nie tak. Zapomnisz o wszystkim i znajdziesz kogoś, kto będzie podnosił cię na duchu, aż w końcu zajmie moje miejsce.
Nie będę ci miała tego za złe, bo nasz syn zasługuje na matkę, a ty na kobietę, która spędzi z tobą resztę życia i wiem, że nie wybierzesz byle kogo. Jesteś cudownym mężczyzną i zasługujesz na wszystko co najlepsze. Chcę żebyś się uśmiechał, śmiał i żył na całego, bo nikt nigdy nie wie, kiedy to wszystko się skończy.Jesteś miłością mojego życia Janek. Kocham Cię całym swoim sercem i błagam Cię o wybaczenie, bo robię to dla naszego syna. Nie pozwól żeby kiedykolwiek był samotny i mimo że nie będzie czuł do mnie żadnych więzi to powtarzaj mu, że Go kocham i obserwuję z góry.
Do zobaczenia na innym świecie kochanie,
Amelia._____________________________________________________________
U Amelii wykryto przyrośnięte łożysko co było zagrożeniem dla życia płodu. Mogła zdecydować się na przerwanie ciąży dla własnego bezpieczeństwa, ale podjęła się ryzyka jej donoszenia. Chorowała także na rzucawkę ciążową, co było zagrożeniem także dla niej. Musiała podjąć wybór, ponieważ było wiadomo, że przeżyje albo ona, albo dziecko. Wybrała syna. Podczas porodu doszło do silnego krwotoku, a lekarze nie dali rady jej uratować. To bardzo rzadka, ale niezwykle trudna sytuacja.
Mamy to kochani! Zakończyliśmy książkę Get used to it po prawie rocznej przygodzie! (Początek 11.12.2016) Nie chcę tworzyć kolejnego wątka, więc rozpiszę się tu!
Chcę Wam cholernie podziękować za ten cały czas, który ze mną spędziliście. Za wszystkie gwiazdki, komentarze, pytania i całą aktywność, która za każdym razem motywowała mnie do pisania. To niesamowite jak dużo osób zaangażowało się w tą opowieść. Gdyby nie Wy, już dawno przerwałabym w połowie, bo naprawdę zdarzały się tygodnie, gdy kompletnie nie miałam weny i wszystko wydawało się nie mieć sensu, a wystarczył tylko jeden pozytywny komentarz, żebym dzielnie odłożyła coś co marnowało mój czas i usiadła do laptopa, by zrobić to dla Was!
Może i nie mam miliona wyświetleń, ale znowu czuję, że odniosłam sukces. Po raz kolejny zaczęłam coś i ambitnie doprowadziłam do końca, co czasami wymagało dobrej organizacji. Dla niektórych może się to wydawać błahe - pf, pisanie jakiegoś prostackiego fanfika na wattpadzie. Jakbym chciała to też bym tak mogła.No okej, każdy może! Tylko pytanie ile osób jest w stanie robić to systematycznie? Jestem z siebie szczerze dumna, bo nie było tygodnia, by nie pojawił się przynajmniej jeden rozdział. Często pojawiały się co pięć dni! Pomiędzy szkołą, maturą, wyjazdami, spotkaniami ze znajomymi, przeprowadzką a w końcu studiami zawsze potrafiłam znaleźć te kilka godzin na to, by pisać.
Nie wiem jak mam Wam dziękować za tak duży odzew i wsparcie! To dużo dla mnie znaczy i jest mi cholernie miło na sercu!
Póki co robię sobie przerwę, ale nie wiem czy dam radę całkowicie odciąć się od pisania, bo to jest coś co sprawia mi przyjemność! Nie umiem Was tak po prostu zostawić. Zdradzę, że mam w głowie już jakiś malutki zaczątek pomysłu, ale nie jest to kolejne fanfiction o Janku.
A teraz chciałabym od Was usłyszeć jakie macie odczucia na temat tej książki? Co Wam się podobało, a co nie? Jak odczucia w stosunku do bohaterów i wszystko co leży Wam na sercu! To jest ten czas i to miejsce! Pożegnajmy się ładnie z tą książką!
Udostępniajcie, pokazujcie znajomym, róbcie co chcecie, ale nie zapominajcie!
Statystyka na dzień 27.11.2017 21:15 (305 stron książki)
Wyświetlenia: 225,600Gwiazdki: 31,200
Komentarze: 11,700
CZYTASZ
Get used to it
FanfictionAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017