- Proszę, tutaj jest koncepcja projektu - położyłam na biurku Janka przeźroczystą teczkę - A tu jeszcze wprowadziłam poprawki i zrobiłam kosztorys - dodałam i ułożyłam kilka kartek w tym samym miejscu.
- Nie musiałaś się z tym tak śpieszyć, dopiero jutro miałaś mi to oddać - powiedział brunet, przeglądając pliki, które mu dałam.
- No właśnie, co do jutra...
Westchnęłam, kiedy spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Ta napięta atmosfera sprawia, że znowu trzęsą mi się przy nim nogi i nie potrafię się wysłowić.
- Tak panno Rosi? - zapytał, opierając się łokciami o biurko.
- Skoro wykonałam już wszystkie zadania, które powinnam zrobić jutro, a także już kończę robić rzuty na poniedziałek, to czy mogłabym prosić o wolne?
Cholera, wiem że dopiero co je miałam, ale ten weekend to ostatnia możliwość, by pojechać do domu i nie spotkać się w nim z Samantą. Zdecydowanie nie chce jej tam zastać, a to ostatnia okazja.
- Z jakiego powodu? - odchylił się do tyłu i przeniósł swój wzrok na jakieś papiery.
- Muszę załatwić kilka ważnych spraw.
Jedyny autobus jaki wyjeżdża do tego miasteczka jest o dziewiątej rano, więc jeśli nie da mi tego wolnego, to będę w czarnej dupie.
- Ale na dzisiejszym bankiecie pani będzie, prawa? - znowu przeniósł na mnie swój nieznoszący sprzeciwu wzrok.
Jeśli myśli, że nie widzę jak bardzo wysila się, by nie powiedzieć do mnie po imieniu, to się myli. Mógłby sobie to darować, bo nazywając mnie w ten oficjalny sposób nie sprawi, że zapomnę o tym co się stało w Londynie. Właściwie ciągle o tym myślę i mimo wszystkich wysiłków nie potrafię przestać, bo jego miękkie usta idealnie pasowały do mojej szyi. Cholera.
- Panno Rosi.
- Ach, bankiet? Tak, myślę że będę, by uczcić sukces firmy - wysiliłam się na delikatny uśmiech.
Brunet spojrzał na mnie ciekawskim wzrokiem, zauważając że na chwilę odleciałam, ale podniósł się ze swojego miejsca, kiedy próg jego biura przekroczyła Eliza.
- Dzień dobry Amelio, świetnie że jesteś, bo będziesz mi potrzebna - powiedziała i przeszła w stronę biurka, kręcąc przy tym biodrami.
Dąbrowski jak na zawołanie znalazł się przy jej boku i objął ją szczelnie ramieniem w talii. Zacisnął palce na jej biodrze i powiedział coś na ucho, przez co blondynka skarciła go wzrokiem, ale cicho zachichotała.
- Dzień dobry - odpowiedziałam, zupełnie ignorując to co robił mężczyzna.
- Na dzisiejszym bankiecie będą ważne osobistości, a ja jak na złość muszę wyjechać na weekend.
Brunet posłał jej pytające spojrzenie, a następnie zmarszczył brwi.
- Jak to, nie będzie cię ze mną?
- Zadzwonili do mnie z kliniki i powiedzieli, że zwolniło się jedno miejsce na cztery dni.
- Nie możesz już poczekać dwóch tygodni i pojechać tam w swoim terminie? - zapytał i odsunął się od niej, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Dobrze wiesz jak długo na to czekałam, a to jest świetna okazja - położyła rękę na jego torsie, ale on pokręcił zrezygnowany głową i ciężko wzdychając odwrócił się, a następnie poszedł w stronę okna.

CZYTASZ
Get used to it
FanficAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017