Westchnęłam z ulgą, kiedy w końcu położyłam torby z zakupami koło drzwi mieszkania. Czułam, że moje ręce wydłużyły się co najmniej o kilka centymetrów, przez całą moją podróż ze sklepu aż tutaj. Wyciągnęłam klucze z kieszeni i włożyłam je do zamka, gdy drzwi od windy ponownie się otworzyły, przez co zerknęłam ukradkiem przez ramię.
- Cześć - głos Ksawerego rozbiegł się po korytarzu.
Skinęłam do niego głową i pchnęłam leniwie drzwi nogą, znowu łapiąc za torby z zakupami, by wnieść je do mieszkania.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytał i nawet nie czekając na moją odpowiedź, po prostu zabrał siatki z moich rąk.
- Dam sobie radę - powiedziałam niezbyt miłym tonem, przez co spojrzał na mnie spod byka.
- Wszystko w porządku? Od tygodnia chodzisz taka nabuzowana - mruknął, pozwalając mi zabrać od niego zakupy, które postawiłam w korytarzu.
Wzruszyłam jedynie ramionami i zdjęłam torebkę, układając ją na półce.
- Nie wyglądasz najlepiej, masz strasznie bladą twarz i myślę, że...
- Dzięki za chęć pomocy - rzuciłam i jak gdyby nic, zamknęłam drzwi przed jego nosem.
Usłyszałam ciche pukanie, kiedy schyliłam się po nieszczęsne zakupy, więc znowu uchyliłam drzwi, spoglądając na szatyna wyczekującym wzrokiem.
- Jesteś na mnie zła? - zapytał.
- Nawet cię nie znam.
- Możesz je otworzyć? - wskazał ręką na drzwi i uśmiechnął się pocieszająco.
Nie wyglądał jakby miał złe zamiary, więc nie powinnam być dla niego taka oschła.
- Nie wpuszczam do mieszkania nieznajomych - powiedziałam, mimo wszystko popychając drzwi w bok.
- Nie mówię tego złośliwie, ale naprawdę myślę, że nie wyglądasz zbyt dobrze. Łykasz jakieś witaminy, uprawiasz sport? - zapytał i ujął moją twarz w dłonie, oglądając ją uważnie z każdej strony.
Zadrżałam, co musiał poczuć, bo posłał mi rozbawione spojrzenie zanim wrócił do poprzedniej pozycji.
- A ty co? Jesteś lekarzem? - zaśmiałam się nieco ironicznie i oparłam bokiem o framugę.
Moje zachowanie zaczyna mnie samą denerwować, ale nie potrafię opanować tego jadu, który nigdy nie miał upustu, bo nie chciałam nim zarażać ludzi. Teraz jest odwrotnie.
- Jeszcze jestem studentem medycyny, ale mam staż w szpitalu, więc tak jakby - skinął głową.
Cholera, jak ja idealnie rozgryzam ludzi po jednym spojrzeniu. Widząc Janka, od razu stwierdziłam, że to arogancki dupek i sprawdziło się.
- Nie wyglądasz na takiego - powiedziałam, po czym wywróciłam oczami na swoje żałosne słowa.
- A na kogo wyglądam?
Pokręciłam zrezygnowana głową i wskazałam na jego umięśnione ramiona i torbę na ramieniu, która raczej wskazywałaby na to, że jest trenerem personalnym i połowę swojego życia spędza na siłowni.
- Nie ważne, to było głupie, przepraszam - westchnęłam cicho.
- Nie szkodzi. A ty? Studiujesz coś? - wsunął ręce w kieszenie swoich jeansów.
Uśmiechnęłam się smutno pod nosem i spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem.
- Chciałam, ale teraz już mi tak na tym nie zależy - wzruszyłam ramionami.
CZYTASZ
Get used to it
FanfictionAmelia Rosi jest bardzo ambitną i utalentowaną dziewczyną. Poprzez poznanie bogatego biznesmena otwierają się dla niej drzwi do spełnienia marzeń. Tylko czy będzie na tyle odważna, by wyjść ze swojej strefy komfortu? #4 w ff 05.12.2017