Rozdział 31

5.9K 694 343
                                    

Westchnęłam z ulgą, kiedy w końcu położyłam torby z zakupami koło drzwi mieszkania. Czułam, że moje ręce wydłużyły się co najmniej o kilka centymetrów, przez całą moją podróż ze sklepu aż tutaj. Wyciągnęłam klucze z kieszeni i włożyłam je do zamka, gdy drzwi od windy ponownie się otworzyły, przez co zerknęłam ukradkiem przez ramię. 

- Cześć - głos Ksawerego rozbiegł się po korytarzu. 

Skinęłam do niego głową i pchnęłam leniwie drzwi nogą, znowu łapiąc za torby z zakupami, by wnieść je do mieszkania. 

- Potrzebujesz pomocy? - zapytał i nawet nie czekając na moją odpowiedź, po prostu zabrał siatki z moich rąk. 

- Dam sobie radę - powiedziałam niezbyt miłym tonem, przez co spojrzał na mnie spod byka. 

- Wszystko w porządku? Od tygodnia chodzisz taka nabuzowana - mruknął, pozwalając mi zabrać od niego zakupy, które postawiłam w korytarzu. 

Wzruszyłam jedynie ramionami i zdjęłam torebkę, układając ją na półce. 

- Nie wyglądasz najlepiej, masz strasznie bladą twarz i myślę, że... 

- Dzięki za chęć pomocy - rzuciłam i jak gdyby nic, zamknęłam drzwi przed jego nosem. 

Usłyszałam ciche pukanie, kiedy schyliłam się po nieszczęsne zakupy, więc znowu uchyliłam drzwi, spoglądając na szatyna wyczekującym wzrokiem. 

- Jesteś na mnie zła? - zapytał. 

- Nawet cię nie znam. 

- Możesz je otworzyć? - wskazał ręką na drzwi i uśmiechnął się pocieszająco. 

Nie wyglądał jakby miał złe zamiary, więc nie powinnam być dla niego taka oschła. 

- Nie wpuszczam do mieszkania nieznajomych - powiedziałam, mimo wszystko popychając drzwi w bok. 

- Nie mówię tego złośliwie, ale naprawdę myślę, że nie wyglądasz zbyt dobrze. Łykasz jakieś witaminy, uprawiasz sport? - zapytał i ujął moją twarz w dłonie, oglądając ją uważnie z każdej strony. 

Zadrżałam, co musiał poczuć, bo posłał mi rozbawione spojrzenie zanim wrócił do poprzedniej pozycji. 

- A ty co? Jesteś lekarzem? - zaśmiałam się nieco ironicznie i oparłam bokiem o framugę. 

Moje zachowanie zaczyna mnie samą denerwować, ale nie potrafię opanować tego jadu, który nigdy nie miał upustu, bo nie chciałam nim zarażać ludzi. Teraz jest odwrotnie. 

- Jeszcze jestem studentem medycyny, ale mam staż w szpitalu, więc tak jakby - skinął głową. 

Cholera, jak ja idealnie rozgryzam ludzi po jednym spojrzeniu. Widząc Janka, od razu stwierdziłam, że to arogancki dupek i sprawdziło się. 

- Nie wyglądasz na takiego - powiedziałam, po czym wywróciłam oczami na swoje żałosne słowa. 

- A na kogo wyglądam? 

Pokręciłam zrezygnowana głową i wskazałam na jego umięśnione ramiona i torbę na ramieniu, która raczej wskazywałaby na to, że jest trenerem personalnym i połowę swojego życia spędza na siłowni. 

- Nie ważne, to było głupie, przepraszam - westchnęłam cicho. 

- Nie szkodzi. A ty? Studiujesz coś? - wsunął ręce w kieszenie swoich jeansów. 

Uśmiechnęłam się smutno pod nosem i spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem. 

- Chciałam, ale teraz już mi tak na tym nie zależy - wzruszyłam ramionami.

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz