Rozdział 44

6K 598 368
                                    

Perspektywa Janka: 

Amelia stała w miejscu do momentu aż znalazłem się w windzie, a nasze spojrzenia odnalazły się w kilkusekundowym spotkaniu. Była kompletnie zaskoczona moją obecnością oraz tym, co postanowiłem zrobić, ale nie odważyła się mnie zatrzymać. Zagubiła się we wszystkim i jedynie objęła swoje ramiona dłońmi, obserwując jak metalowe drzwi powoli się przede mną zasuwają.
Widok jej przestraszonych i przejętych oczu, a także sinych ramion sprowadził mnie na ziemię uświadamiając, że przypuszczenia Wiktorii okazały się trafne. Wyszedłem na korytarz od razu napotykając wzrokiem na otwarte drzwi jednego z mieszkań. Ruszyłem w tamtą stronę zaciętym krokiem nawet nie podejmując próby uspokojenia swoich emocji. Jeszcze nigdy nie czułem tak ogromnego wkurwienia i szczerej nienawiści do człowieka jak w tym momencie.

Wkroczyłem bez zaproszenia do przedpokoju i zacisnąłem pięści na widok jakiegoś chłopaka, kopiącego leżące na ziemi kosmetyki. Spojrzał na mnie niezrozumiale i nim zdążył w jakiś sposób zareagować, został mocno pchnięty w głąb mieszkania.

- Co jest kurwa? - zapytał, łapiąc mocno za moje ramiona.

Nie tracąc czasu na odpowiedź wymierzyłem pięścią prosto w jego nos i kolejny raz pchnąłem aż wpadł nogami na oparcie kanapy.

- Zabiję cię - warknąłem, wymierzając kolejne uderzenie prosto pod jego żebra.

Zgiął się, odbijając swoją głową o moją klatkę piersiową, nie szczędząc mi zaskoczonego spojrzenia. Jeśli myślał, że jest zupełnie bezkarny i dyskretny w tym co przez cały czas robił, to grubo się mylił, bo jeszcze dzisiaj mogę sprawić, że zgnije w więzieniu.

Mruknął coś pod nosem i wyprostował się próbując przyjąć waleczną postawę. Nie mogąc powstrzymać złości uderzyłem w jego szczękę, nie dając po sobie nic poznać, kiedy oberwałem w ten sam sposób.

- Jak kurwa mogłeś dotknąć kobiety w ten sposób? - splunąłem i jednym sprawnym ruchem powaliłem go na ziemię.

Nic nie odpowiedział, bo mocny cios jaki skierowałem w jego brzuch zabrał mu na chwilę oddech. Mimo wszystko nie dawał za wygraną i celnie wymierzył prosto w moją wargę, rozcinając ją od siły uderzenia. Szczypanie i słodki smak krwi spływającej po moich ustach  spowodował, że zacząłem czuć nieodwołalną potrzebę wymierzenia mu prawdziwie surowej kary.

- Nie zrobiłem jej nic złego - podniósł głos i jęknął przeraźliwie, kiedy użyłem nogi do kopnięcia jego ciała.

Prychnąłem idiotyczne i złapałem za rękę, którą próbował mnie przewrócić. Wygiąłem ją w nienaturalny sposób nie dbając o to, że mogę sprawić mu trwałą krzywdę. Zrobił to samo z Amelią i mimo że zasinienia na jej ciele za jakiś czas znikną, to strach przed jakąkolwiek interakcją z nieznajomym czy samodzielnym wyjazdem na długo nie zniknie.

Znosiłem każde uderzenie jakie dostawałem, nie zwracając uwagi na przerażający ból w czaszce. Adrenalina jaką czułem podczas obserwowania krwi brudzącej jego bluzkę sprawiała, że nie myślałem nawet o zaprzestaniu. Wpadłem w amok, w którym nigdy wcześniej się nie znalazłem i uderzając mocno w nos blondyna, uśmiechnąłem się kpiąco na jego jęk. Mimo że miał w sobie dużo siły, postanowił odpuścić i bronić się w jakikolwiek możliwy sposób.

- Możesz czuć się wyrzucony z dalszego szkolenia, ale nie myśl, że to koniec.

- Kim ty do kurwy jesteś? - stęknął i poruszył się pode mną niespokojnie.

- Wątpisz w to co powiedziałem? - złapałem mocno za jego zakrwawiony podbródek na co syknął i podjął próbę wyswobodzenia dłoni z mojego uścisku, ale stopniowo jego mięśnie zaczęły odmawiać posłuszeństwa.

Get used to itOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz