[61]

3K 255 22
                                    

No przekonaliście nas do kolejnego komentarzami 😈

Zayn dosłownie wpadł do domu rozglądając się, gdzie się wszyscy podziewają. Musiał chronić narzeczonego i szczenię. Niemal od razu usłyszał podniesione głosy z pokoju Aidy. Automatycznie się tam pokierował.

- Do reszty zgłupiałeś Niall! Nie tak cię wychowaliśmy.

- Stop. - warknął alfa.

Blondyn nie ukrywał szczęścia, widząc swojego narzeczonego, do którego szybko podszedł, wygrywając się z uścisku ojca.

- On nie powinien się denerwować. - powiedział poważnie.

- Ten benkart nie powinien nawet istnieć! - starsza omega zabijała wzrokiem syna, jak i Malika.

- Wynoście się z mojego domu. - zaznaczył alfa.

- Z chęcią, ale zabieramy naszego syna, może jeszcze da się usunąć... To dziecko... -  Bob nie ukrywał obrzydzenia.

- Nigdzie nie pójdę, jestem dorosły i to moje życie, mój alfa i moje dziecko - Niall masował ręką brzuch, przez duże skurcze, które dostawał.

- Nie zabierzecie mi Nialla, ani naszej córeczki. - schował omegę za sobą.

- Znajdziesz sobie innego partnera! - kobieta uniosła ręce w górę - Niall jest przznaczony innej alfie.

- Jesteśmy połączeni, kochamy się. - był pewny swoich słów.

- Maura? Nie ma co z nimi rozmawiać. - mężczyzna zwrócił się do żony i złapał ją za rękę - Nie mamy już syna.

- Nie zasługujecie na niego. - Zayn zmrużył na nich oczy.

- To ty, nie zasługujesz na niego! Jesteś innej religi! Nasz syn łamie naszą tradycję, religie! - byli mocno zdegustowani.

Nialla raniły wszystkie słowa, mimo, że nie żył z nimi to kochał ich. Choć była to ciężka miłość. Miał łzy w swoich niebieskich oczach.

- To możecie o mnie zapomnieć, bo przechodzę na religię Zayna.

Malik objął młodszego mocniej, okazując mu swoje wsparcie. Nie mógł pojąć, jak rodzice mogą traktować w ten sposób własne dziecko. Horana nie zdziwiło to, gdy wyszli bez słowa. Jego brzuch coraz mocniej bolał, a skurcze nasilały się.

- Dobrze, że wróciłem. - odetchnął, kiedy zostali sami.

- Ja... Tak. - zmarszczył brwi, zagryzając wargę z bólu i odwracając narzeczonego do siebie.

- Znowu te bóle? - zmartwił się.

- M-Mocniejsze. - skinął lekko głową, patrząc w przestrzeń i w następnym ataku bólu złapać ramię alfy.

- Dużo? - spytał.

- Tak... - przerwał, gdy poczuł coś mokrego między pośladkami. Jego serce zaczęło szybciej bić - Rodze... Ja rodze... Nie to za wcześnie, za wcześnie... - kręcił głową. To był siódmy miesiąc.

- W-Wody odeszły? - spojrzał przerażony Malik.

Horan nie był zdolny do odpowiedzi. Pokiwał tylko chaotycznie głową.

- Jedziemy do szpitala. - alfa starał się zachować zimną krew.

- To ich wina. - po policzkach omegi zaczęły spływać łzy- Moja Aida.

- Aida jest silna, tak? Pojedziemy do szpitala i będzie z nią wszystko dobrze. - zaczął prowadzić niebieskookiego do windy.

- Nie chcę rodzic, to za wcześnie. - na przemian się trząsł i zginał lekko z bólu.

- Kochanie, wody odeszły nie ma odwrotu. - usadził go w aucie.

Szybko dotarli do szpitala, gdzie Horan został zabrany odrazu na porodówke, jendak lekarz Po chwili zmienił zdanie i kazał przygotować salę na cesarke. Zayn dosłownie szalał, siedząc na korytarzu. Ze względu na brak czasu, nie wzięli go na salę. Alfa napisał do Harry'ego, jak i do swoich rodziców. Oni mieli prawo wiedzieć, co się dzieje. Tak bardzo żałował, że Niall musiał to przejść. Malik miał wrażenie, że siedział tam długie godziny. W końcu jednak z sali wyszedł lekarz, który odbierał poród blondyna.

- Mój narzeczony? - tylko tyle w amoku był w stanie powiedzieć Zayn.

- Omega ma się dobrze. - westchnął mężczyzna - Ale dziewczynka jest słaba i musi trafić do inkubator.

- Okej, okej. Ale żyje i będzie żyć tak? - potrzebował potwierdzenia.

- Bądźmy dobrej myśli. -  beta odpowiedział z delikatnym uśmiechem.

- Mogę zobaczyć narzeczonego? - spytał.

- Zaraz przewioza pana partnera do sali. - odparł -  A jak nazwać państwa córkę?

- Aida Malik. - powiedział bez wahania.

- Dobrze. - jeszcze raz się uśmiechnął, nim odszedł w swoją stronę.

Alfa wplótł palce w swoje włosy, nie był w stanie ponownie usiąść. Krążył po korytarzu cały czas. W końcu  pielęgniarki wyjechaly z łóżkiem, na którym leżał w połowie przytomny blondyn. Alfa od razu podążał za nimi, aż dotarli do sali w której miał docelowo leżeć Niall.

- Zayn...- szepnął blodyn, potrzebując bliskości ukochanego

- Jestem kochanie. - usiadł obok i i chwycił jego rękę.

-  Nie widziałem jej, nie pokazali mi Aidy. - szepnął załamany.

- Ja też jej nie widziałem skarbie, ale jest w dobrych rękach. - zapewniał go.

- Chcę ją zobaczyć, chcę moją córeczkę przy sobie. - w niebieskich oczach ponownie pojawiły się łzy.

- Niall oddychaj, Aida jest w inkubatorze. Musi tam być przez jakiś czas. - sam miał szklane oczy.

Horan zaskomlał i zamknął oczy, krzywiac się na naruszenie szwów.

- Nie możesz teraz robić gwałtownych ruchów, musi się wszystko porządnie zagoić. - pokiwał głową.

- Będę miał okropną blizne. - skrzywił się ponownie

- Nie będzie za duża. - pokręcił głową.

- Będzie i nie będe ci się tak podobać jak kiedyś. - był pełen obaw, do tego jego omega bał się okropnie o szczenię.

- Słoneczko, Aida jest malutka, rana jest napewno niewielka. Zawsze będziesz podobał mi się tak samo. - pocałował jego dłoń.

Horan zamknął oczy i niepewnie pokiwał głową. Musi dać radę dla swojej rodziny.

- Byłeś bardzo dzielny Ni, jestem taki dumny z ciebie. - mruknął.

- Nie chcę ich więcej widzieć, Zayn...

- Nie martw się o to, nie zobaczysz ich. - obiecał.

- Nie możesz mi tego obiecać. - pokręcił głową, nadal mając zamknęte oczy

- Zrobię wszystko, żeby to się nie stało Ni.

Może i mieli teraz wiele zmartwień, ale wierzyli, że wszystko będzie dobrze. Przecież musiało tak być.

Kola 💛💚💛💚

I wanna be your medicine || ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz