No przekonaliście nas do kolejnego komentarzami 😈
Zayn dosłownie wpadł do domu rozglądając się, gdzie się wszyscy podziewają. Musiał chronić narzeczonego i szczenię. Niemal od razu usłyszał podniesione głosy z pokoju Aidy. Automatycznie się tam pokierował.
- Do reszty zgłupiałeś Niall! Nie tak cię wychowaliśmy.
- Stop. - warknął alfa.
Blondyn nie ukrywał szczęścia, widząc swojego narzeczonego, do którego szybko podszedł, wygrywając się z uścisku ojca.
- On nie powinien się denerwować. - powiedział poważnie.
- Ten benkart nie powinien nawet istnieć! - starsza omega zabijała wzrokiem syna, jak i Malika.
- Wynoście się z mojego domu. - zaznaczył alfa.
- Z chęcią, ale zabieramy naszego syna, może jeszcze da się usunąć... To dziecko... - Bob nie ukrywał obrzydzenia.
- Nigdzie nie pójdę, jestem dorosły i to moje życie, mój alfa i moje dziecko - Niall masował ręką brzuch, przez duże skurcze, które dostawał.
- Nie zabierzecie mi Nialla, ani naszej córeczki. - schował omegę za sobą.
- Znajdziesz sobie innego partnera! - kobieta uniosła ręce w górę - Niall jest przznaczony innej alfie.
- Jesteśmy połączeni, kochamy się. - był pewny swoich słów.
- Maura? Nie ma co z nimi rozmawiać. - mężczyzna zwrócił się do żony i złapał ją za rękę - Nie mamy już syna.
- Nie zasługujecie na niego. - Zayn zmrużył na nich oczy.
- To ty, nie zasługujesz na niego! Jesteś innej religi! Nasz syn łamie naszą tradycję, religie! - byli mocno zdegustowani.
Nialla raniły wszystkie słowa, mimo, że nie żył z nimi to kochał ich. Choć była to ciężka miłość. Miał łzy w swoich niebieskich oczach.
- To możecie o mnie zapomnieć, bo przechodzę na religię Zayna.
Malik objął młodszego mocniej, okazując mu swoje wsparcie. Nie mógł pojąć, jak rodzice mogą traktować w ten sposób własne dziecko. Horana nie zdziwiło to, gdy wyszli bez słowa. Jego brzuch coraz mocniej bolał, a skurcze nasilały się.
- Dobrze, że wróciłem. - odetchnął, kiedy zostali sami.
- Ja... Tak. - zmarszczył brwi, zagryzając wargę z bólu i odwracając narzeczonego do siebie.
- Znowu te bóle? - zmartwił się.
- M-Mocniejsze. - skinął lekko głową, patrząc w przestrzeń i w następnym ataku bólu złapać ramię alfy.
- Dużo? - spytał.
- Tak... - przerwał, gdy poczuł coś mokrego między pośladkami. Jego serce zaczęło szybciej bić - Rodze... Ja rodze... Nie to za wcześnie, za wcześnie... - kręcił głową. To był siódmy miesiąc.
- W-Wody odeszły? - spojrzał przerażony Malik.
Horan nie był zdolny do odpowiedzi. Pokiwał tylko chaotycznie głową.
- Jedziemy do szpitala. - alfa starał się zachować zimną krew.
- To ich wina. - po policzkach omegi zaczęły spływać łzy- Moja Aida.
- Aida jest silna, tak? Pojedziemy do szpitala i będzie z nią wszystko dobrze. - zaczął prowadzić niebieskookiego do windy.
- Nie chcę rodzic, to za wcześnie. - na przemian się trząsł i zginał lekko z bólu.
- Kochanie, wody odeszły nie ma odwrotu. - usadził go w aucie.
Szybko dotarli do szpitala, gdzie Horan został zabrany odrazu na porodówke, jendak lekarz Po chwili zmienił zdanie i kazał przygotować salę na cesarke. Zayn dosłownie szalał, siedząc na korytarzu. Ze względu na brak czasu, nie wzięli go na salę. Alfa napisał do Harry'ego, jak i do swoich rodziców. Oni mieli prawo wiedzieć, co się dzieje. Tak bardzo żałował, że Niall musiał to przejść. Malik miał wrażenie, że siedział tam długie godziny. W końcu jednak z sali wyszedł lekarz, który odbierał poród blondyna.
- Mój narzeczony? - tylko tyle w amoku był w stanie powiedzieć Zayn.
- Omega ma się dobrze. - westchnął mężczyzna - Ale dziewczynka jest słaba i musi trafić do inkubator.
- Okej, okej. Ale żyje i będzie żyć tak? - potrzebował potwierdzenia.
- Bądźmy dobrej myśli. - beta odpowiedział z delikatnym uśmiechem.
- Mogę zobaczyć narzeczonego? - spytał.
- Zaraz przewioza pana partnera do sali. - odparł - A jak nazwać państwa córkę?
- Aida Malik. - powiedział bez wahania.
- Dobrze. - jeszcze raz się uśmiechnął, nim odszedł w swoją stronę.
Alfa wplótł palce w swoje włosy, nie był w stanie ponownie usiąść. Krążył po korytarzu cały czas. W końcu pielęgniarki wyjechaly z łóżkiem, na którym leżał w połowie przytomny blondyn. Alfa od razu podążał za nimi, aż dotarli do sali w której miał docelowo leżeć Niall.
- Zayn...- szepnął blodyn, potrzebując bliskości ukochanego
- Jestem kochanie. - usiadł obok i i chwycił jego rękę.
- Nie widziałem jej, nie pokazali mi Aidy. - szepnął załamany.
- Ja też jej nie widziałem skarbie, ale jest w dobrych rękach. - zapewniał go.
- Chcę ją zobaczyć, chcę moją córeczkę przy sobie. - w niebieskich oczach ponownie pojawiły się łzy.
- Niall oddychaj, Aida jest w inkubatorze. Musi tam być przez jakiś czas. - sam miał szklane oczy.
Horan zaskomlał i zamknął oczy, krzywiac się na naruszenie szwów.
- Nie możesz teraz robić gwałtownych ruchów, musi się wszystko porządnie zagoić. - pokiwał głową.
- Będę miał okropną blizne. - skrzywił się ponownie
- Nie będzie za duża. - pokręcił głową.
- Będzie i nie będe ci się tak podobać jak kiedyś. - był pełen obaw, do tego jego omega bał się okropnie o szczenię.
- Słoneczko, Aida jest malutka, rana jest napewno niewielka. Zawsze będziesz podobał mi się tak samo. - pocałował jego dłoń.
Horan zamknął oczy i niepewnie pokiwał głową. Musi dać radę dla swojej rodziny.
- Byłeś bardzo dzielny Ni, jestem taki dumny z ciebie. - mruknął.
- Nie chcę ich więcej widzieć, Zayn...
- Nie martw się o to, nie zobaczysz ich. - obiecał.
- Nie możesz mi tego obiecać. - pokręcił głową, nadal mając zamknęte oczy
- Zrobię wszystko, żeby to się nie stało Ni.
Może i mieli teraz wiele zmartwień, ale wierzyli, że wszystko będzie dobrze. Przecież musiało tak być.
Kola 💛💚💛💚
CZYTASZ
I wanna be your medicine || Ziall
Fanfiction- Zayn, wiesz że w ciebie wierzę, prawda? Możesz mnie wpuścić? - mowil delikatnie i spokojnie. - Powinieneś być na mnie wściekły. - rzucił nie ruszając się. - Tamto było kilka lat temu, powinieniem sam wiedzieć jak się skończą te obietnice - pokręci...