[97]

2.2K 183 1
                                    

Zayn: Gdzie jesteś?

Zayn: Zostawiłeś mnie samego z tym bagażami

Zayn: Miales iść tylko do łazienki

Niall: Zaraz wracam, Zee

Niall: Kupuję sobie gazetę

Zayn: Strasznie długo -.-'

Niall: Bo jeszcze rozmawiałem z miłym panem.

Niall: Już wracam

Zayn: O czym rozmawiałeś?

Niall: A czy to ważne, widzę cię

Zayn: A mi coś kupiłeś?

Niall: Yup

Niall: Te twoją ulubioną gazetę, te dziwne picie co lubisz i na spółkę czekoladę z całymi orzechami

Zayn: Dziwne picie? Chodź tu lepiej

Niall: No tak, bo dziwnie smakowało. A próbowałem go, gdy byłem w ciąży z Zahirem.

Niall: Idę, idę

Zayn: To zwykły koktaj kochanie

Niall już nie odpisał mężowi, tylko do niego podszedł z uśmiechem. W koło było pełno osób, które też czekały na swój lot.

- W końcu. - usmiechnal się alfa.

- Przecież bym ci nie uciekł. - zachichotał i położył reklamowke na wolnym krzesełku.

- No ja nie wiem. - odebrał swój napój.

- To coś oznacza. - pokazał na swoją obrączkę.

- Wiem, wiem. - przewrócił oczami.

- A gazeta to ta z tymi sposobami twtuowania i różnymi koncepcjami - dodał

- Jesteś cudowny. - usmiechnal się alfa.

- Staram się - sam sięgnął po swój sok.

- Mamy jeszcze jakies piętnaście minut. - brunet spojrzał na zegarek.

- Czyli chwila - ucieszył się, oblizujac głowę butelki, bo sok się troszkę rozlał po noksch

- Tak, tak. - rzucił brunet

Niall się uśmiechnął i usiadł. Zaczął się też zastanawiać, czy teraz zjeść czekoladę, czy może później. Zayn starał sie dokończyć swój napój, przed wejściem na odprawę. Po trzydziestu mintach siedzieli już na swoich miejscach w samolocie. Na szczęście siedzieli obok siebie przy oknie, wiec mieli jako tako spokój.

- Teraz kilka godzin lotu. - westchnął blodnyn.

- Oj tak chwilę nam to zajmie. - mruknął.

- Taką dłuższą. - zachichotał szczęśliwie.

- Ale lecimy na wakacje życia.

- Tak, ale nie zapomnij. - spojrzał na męża - Jak dzieci będą wieksze, będą musiały poznać twoją kulturę. A najlepsza dla tego jest podróż.

- To dopiero będzie wyprawa. - odparł.

- Masz rację. - zachichotał - Muszę jeszcze znaleźć koncepcję, jak uczyć ich od małego drugiego języka.

- Kochanie bez nacisku spokojnie.

- Wiem, wiem. - zapewnił go - Po prostu małe dzieci łatwiej zapamiętują i inne.

- To prawda. - Przyznał mu rację.

- Muszę się o to twojej mamy zapytać. - postanowił, pamiętając jak mu cosię o tym opowiadała.

- No jasne. - wzruszył ramionami.

Blondyn zanucił i zapiął dobrze swoje pasy. Alfa zrobił to samo i spojrzał przez okno. Niall jako, że siedział na środku, wygodniej się oparł i przymknął oczy. Nie lubił mimo wszystko początku i końca lotu. Zayn złapał jego dłoń w geście wsparcia.

- Dziękuję - Niall ścisnął ją mocniej i przymknął oczy.

- Za chwile będzie lepiej.

- Wiem, wiem - westchnął, zagryzając dolną wargę.

Po chwili byli juz na odpowiedniej wysokości i mogli odpiąć pasy. Niall starał się dać spokój alfie, więc zaczął sobie czytać swoją gazetę, ignorując lekki ból pośladków. Brunet sięgnął po swoje czasopismo, cały czas trzymał rękę na kolanie jeśli nie przewracał strony. Omega w końcu nie wytrzymał i biorąc swoją małą torbę poszedł do łazienki. Musiał sobie jakoś położyć maść łagodzącą na pośladkach. Alfa po chwili poszedł za nim, bo nie miał pojęcia czy z jego mężem wszytko dobrze. Blondyn był zamknięty w kabinie, kiedy szukał w torbie tej jednej maści, ktora się przed nim dosłownie schowała.

- Kochanie wszystko dobrze? - spytał brunet.

- Tak... Tylko wiesz, um... maść... - odpowiedział cicho.

- Oh, okej w takim razie. Wracam na miejsce.

Młodszy dopiero po kilku minutach sobie poradził i z ulgą wrócił na miejsce.

- Wszytko okej? - dopytał.

- Teraz jest lepiej. - zapewnił, patrząc na innych pasażerów, którzy spali.

- To dobrze. - pokiwał głową.

- I jak, coś ciekawego znalazłeś? - zmienił temat, pokazując na gazetę alfy.

- Jakieś nowe sprzęty są. - mruknął.

- Przydatne? - spojrzał na niego ciekawy, zawsze się interesował pracą męża.

- Tak, prawdopodobnie kupię jeden z nich. - pokazał obrazek.

Niall spojrzał na nią i czekał na wyjaśnienia. Uważnie słuchał każde słowo alfy.

- Do tego  studio co będziesz ty pracował, tak?

- Tak. - pokiwal głową.

- Całkowicie to popieram. - pocałował go w policzek.

- Kochany. - mruknął.

- Wiesz co? - schował podłokietnik między nimi i wtulił się w silny bok.

Alfa tylko mruknal, zachęcając go do mówienia.

- Za szybko minął ten czas, gdy miałeś swoją przerwę. - spojrzał odruchowo na swój nowy tatuaż z kończyną na przedramieniu.

- Mi też, posiedziałbym jeszcze.

- Niestety, ty wybrałeś ile masz przerwy. - wytknął w jego stronę język - Ale to dobrze, że wracasz... Twój talent nie może się marnować. - pokazał na swój drugi tatuaż

- Kocham swoją prace.

- I cieszę się. - mocniej się w niego wcisnął - Ja lubiłem pracę u ciebie, jak i pomaganie innym. - przyznał - Ale wiesz, wolę zajmować się naszymi szczeniętami.

- Mi to pasuje. - przyznał.

- Pewnie, że tak. Nikt lepiej nie zajmie się dziećmi, niż ich matka. - wywrócił czule oczami.

- Jesteś najlepszą mamą. - odparł.

- Słodzisz.

- Mowię prawdę kochanie. - ucałował jego skroń.

- Okej, a ty jesteś najlepszym tatą. - odparł spokojne.

- Cieszy mnie to. - mruknął.

Przez resztę lotu rozmawiali, czy też po prostu siedzieli przy sobie, trzymając się jakas częścią ciała. Dzięki temu podróż lepiej im leciała, nie budzili sie.

Kola 💛💚💛💛

I wanna be your medicine || ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz