A więc, rozsiądźcie się wygodnie i posłuchajcie. Znaczy przeczytajcie. Ja. Najbardziej normalna osoba w mieście, widzi, jak jej przyjaciel (bardzo prawdopodobne, że chory na głowę) gada z policjantami, by po chwili wsiąść do radiowozu. Znaczy był tam wepchany siłą. Okej co się dzieje?
Nim odjechali podeszłam do jednego mężczyzny ubranego w niebieskie ciuchy i popukałam w ramię. Odwrócił się do mnie przodem i zlustrował surowym wzrokiem.
-Coś nie tak panienko?-Nie jestem panienką, tylko idiotą, który nie wie co powiedzieć.
-Tak, bo Jeremy... on nie zrobił tego co myślicie, że zrobił!-Wypaliłam, nie wiedząc nawet co Jinxx znowu narozrabiał.
-Taak?-Uniósł jedną brew.-W takim razie kto, i co zrobił?-Cholera jasna. Spojrzałam na mojego przyjaciela, który siedział w radiowozie. Zrobił krzywą minę oraz wskazał na dwa samochody dalej.
-To zrobił tamten człowiek w czarnym. Widziałam. Wybił szyby z tamtego auta i rozwalił lusterka!-Powiedziałam trochę za szybko, jednak policjant wypuścił Jinxxa z samochodu i podszedł do nieznajomego mi faceta.-Coś ty narobił idioto?!
-Pijany trochę jestem... I założyłem się z kolegami.-Wzruszył ramionami.
-Ty chory na łeb jesteś, nie pijany! Chodź!-Złapałam go za na nadgarstek i zaczęłam ciągnąć w stronę domu.
-Ej... nie bądź na mnie zła... Przecież nic nie zrobiłem!
-Nic nie zrobiłeś?! Stary! Rozwaliłeś auto!-Zatrzymałam się i pogroziłam mu palcem. Chłopak chyba pod wpływem alkoholu we krwi, padł na kolana i zaczął ryczeć. Po prostu rozbeczał się jak ostatni... ja podczas pogrzebu mojego kota.-Już... już dobrze.-Pogłaskałam go po głowie.
CZYTASZ
Opowieści BVB
FanfictionOpowiadania, niektóre dziwne, niektóre śmieszne, niektóre smutne, o członkach zespołu Black Veil Brides. Jakoś gdzieś dochodzi Lonny (Ashley zostaje w książce do samego końca, nie wywalę go spokojnie xD) I błagam, czytajcie to od końca, bo początkow...