49. Jake.

126 11 3
                                    

 -Spoko Jane. Przeżyjesz to.-Mój przyjaciel poklepał mnie po ramieniu.

-Raczej nie... Max, a jeżeli oni są jak mój ojciec?-Spytałam stając pod swoim domem. Na podjeździe widać było już samochód, znajomych moich rodziców. Mieli oni zostać u nas na Tydzień, dobrze nie wiem dlaczego. Zawsze bałam się obcych ludzi, oraz znajomych, których słabo znam. Uciekam od rozmów z takimi osobami jak tylko mogę. A teraz co? Trzy obce osoby. W moim domu. Na tydzień.

-Tutaj Cię zostawiam. Jak coś to dzwoń.-Powiedział. Pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Jak na razie nikogo nie zobaczyłam, więc nawet nie zdejmując butów szybko usunęłam się do swojego pokoju. I nie powiem, jestem w wielkim szoku. Ogromnym.

Na podłodze, leżał materac, walizka, przygotowana dodatkowa pościel. Czyli... jeden z nich będzie ze mną w moim pokoju. Wejdzie do tego pokoju i będzie tutaj żył przez tydzień. Zaraz... On tutaj był. On tutaj już był. Przecież na podłodze leży walizka. Widział ten pokój. Widział, moje rysunki ponaklejane na ścianach, plakaty, porozrzucane kartki, kulki papieru, z nieudanymi rzeczami, zeszyty z opowiadaniami, przybory do rysowania i malowania, malunek, który maluję od dwóch tygodni na jednej pustej ścianie, a jeszcze nie dotarłam do połowy... Ktoś tu był, zakłócił mój spokój, zobaczył to wszystko. Na chwilę przestałam oddychać, a moje dłonie, zaczęły się lekko trząść. Przyzwyczaiłam się już do takiej reakcji. A jeżeli ja nie chcę?

-Obiad!-Usłyszałam krzyk mojej mamy. Spojrzałam z przerażeniem na drzwi znajdujące się za mną. Muszę tam wyjść. Muszę się przywitać i zjeść z nimi obiad. Muszę z nimi rozmawiać. Nie mogę palnąć głupoty. Nie mogę popełnić wtopy. I wszystko będzie dobrze. Wszystko... Będzie... Do...

A co jeżeli oni są jak mój ojciec? A co jeżeli natychmiast mnie wyśmieją? A co jeżeli...

Nagle drzwi się otworzyły, a ja na szczęście zobaczyłam swoją mamę. Znów zaczęłam oddychać.

-Idziesz kochanie?-Spytała z uśmiechem. Kiwnęłam głową i poszłam za nią. Dam radę, dam radę... Powtarzałam sobie w myślach, zaciskając trzęsące się pięści. Weszłam do jadalni. Nie dam rady. Odwróciłam się i uciekałam do swojego pokoju, widząc przy stole dodatkowe trzy osoby. Zamknęłam się w pokoju i rzuciłam na łóżko. O Boże...

***

 Minęła z jakaś godzina. Leżałam cały czas skulona na łóżku. Dlaczego ja się tak boję? Co jest ze mną nie tak? Pewnie teraz uważają mnie za wariatkę. Świetnie. Ktoś zapukał do pokoju. Nie zrobiłam nic. Ktoś wszedł. Wysoki facet z czarnymi włosami i tatuażami. Nic nie powiedział. Usiadł na materacu po drugiej stronie pokoju nawet na mnie nie patrząc. Znów przestałam oddychać. On tutaj jest. On to wszystko widzi. On widzi mnie. Co prawda, nie patrzy w moją stronę, a ja w jego, ale... Nagle mój telefon za wibrował, odwracając moją uwagę od nieznajomego i lekko uspokajając. Nie pewnie sięgnęłam po niego, bojąc się, że ten ktoś coś mi zrobi, jednak ten patrzył w swoje urządzenie.

Nieznajomy: Cześć, jestem Jake i będę mieszkał w tym pokoju przez tydzień :) 

Znieruchomiałam na chwilę. On do mnie pisze? Dlaczego? Przecież tutaj siedzi. To... w sumie lepiej.

Nieznajomy: A ty jak się nazywasz?

Nie odpisywałam. Coraz bardziej się bałam, traciłam oddech. Trzęsłam się. A co jeżeli on będzie chciał mnie zabić albo zgwałcić? 

Nieznajomy: Nie musisz się mnie bać, jestem tylko człowiekiem

Nieznajomy: Spokojnie, oddychaj

Nieznajomy: Nic Ci nie zrobię

Nieznajomy: Nie chcesz nie musimy rozmawiać

Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz