17. Ashley.

180 18 1
                                    

Łzy leciały mi z oczu, a ja nie mogłam tego powstrzymać. Płaczę, choć nie chcę. Ale co robić, kiedy Twoje życie właśnie się wali? Wyjść na miasto, uśmiechnąć się i udawać, że jest zajebiście? Kiedyś tak robiłam, jednak to zniszczyło mnie tylko bardziej. Jak mogli mi to zrobić? Dlaczego? Nagle mój telefon zawibrował, informując, że ktoś wysłał mi wiadomość. Z jednej strony nie chciałam z nikim rozmawiać, z drugiej tego właśnie potrzebowałam.

Ash:

Hej, nie widziałem Cię nigdzie od tygodnia, wszystko dobrze?

Tak, on zawsze pisze dopiero po tygodniu. Zawsze na siebie gdzieś wpadniemy. Jeżeli jednego dnia to się nie stało-przypadek. Drugiego-możliwe, że również. Trzeciego-zły dzień, choroba, wyjazd i tak dalej. Tak samo z resztą, jednak jeżeli już tydzień nie wpadliśmy na siebie nigdzie, w mieście, to znaczy, że coś jest nie tak. Wahałam się dłuższą chwilę co odpisać.

Ja:

Mam zły tydzień. Nie wychodzę z domu.

Poinformowałam i odłożyłam telefon z powrotem na łóżko. Jednak po chwili wzięłam go znów, bo chłopak odpisał natychmiastowo.

Ash:

Może chcesz się spotkać?

Ash:

Wiesz, jak jest Ci smutno, to najlepiej z kimś pogadać...

Ash:

Albo się przytulić.

Szczerze mówiąc, od kiedy wpadliśmy na siebie po raz pierwszy, miałam ochotę go chociażby dotknąć. Raz. Potem nie wiadomo jakim cudem, wpadaliśmy na siebie codziennie. No, prawie. Zawsze kończyło się na długiej rozmowie oraz spacerze, a nasze poprzednie plany szły na dalszy plan. W końcu wymieniliśmy się numerami, żeby móc pisać, chociaż robiliśmy to rzadko, bo zdecydowanie woleliśmy wpadać na siebie w mieście.

Ja:

Za mało o sobie wiemy.

Znacie to uczucie, kiedy serce chce bardzo, ale mózg twierdzi inaczej? Co wtedy robić?

Ash:

Nie szkodzi. Gdzie mieszkasz?

Mówić, nie mówić, mówić, nie mówić, mówić , nie mówić. Mówić i żałować. Wysłałam mu adres. Wiemy o sobie bardzo mało, mimo iż "wpadamy na siebie" od jakiegoś roku. Chłopak nie odpisał. Tym razem rzuciłam telefonem na drugi koniec pokoju i skuliłam się bardziej w kącie. Słyszałam dzwonek do drzwi. Ranił mi uszy, ale zignorowałam go. Chwilę później ustał. Do pokoju wszedł Ashley.

-Jest tutaj ktoś?-Spytał nie zapalając światła. Zasłaniało mnie łóżko, więc oczywistym jest, że mnie nie widział. Już miał wychodzić i szukać po moim domu dalej, gdy podniosłam rękę do góry.-Susan?-Spytał łagodnym głosem, by po chwili pojawić się prze de mną. Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami. Pociągnęłam nosem. Wyciągnął dłoń, którą złapałam. Podciągnął mnie do góry i mocno przytulił. Marzyłam o tym od naszego pierwszego spotkania.-Chodź, nie będziemy siedzieć w tej ciemnicy.-Podniósł mnie i prawdopodobnie wyszedł z pokoju.

-Dziękuję.-Powiedziałam cicho.

Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz