Jake powoli podszedł do stołu. Dokładnie przyjrzał się temu co leży na nim, z ogromnym głodem w oczach. Wyciągnął dłoń, jednak znieruchomiał nim zdążył dotknąć pierwszego z brzegu owocu. Wiedział, że nie może ich zjeść. Ba, nie może ich nawet zjeść. Zamknął oczy i przełknął głośno ślinę, zabierając dłoń. Zatykając nos odwrócił się i wyszedł z pomieszczenia. To były prawdziwie zakazane owoce, dla biednego, głodnego Jake'a, który chętnie zjadłby je, czując w ustach ich cudowny smak. Słodki, świeży, zdrowy... Niczym cukierki, ale inne. Prawdziwe można by rzec "niebo w gębie". Niestety jednak istnieją konsekwencje.
-Walić to.-Powiedział Jake wpół kroku. Odwrócił się na pięcie i prawie, że jednym skokiem pojawił się znów przy stole.
Znów sięgnął, do pierwszego z brzegu jabłka. Znów znieruchomiał. Znów zamknął oczy. Znów przełknął głośno ślinę.
-Walić to.-Powtórzył. Otworzył oczy, z których wręcz emanowało pożądanie tego jedzenia. Gdzieś za oknem szczeknął pies. Rozpłakało się dziecko. Jakaś starsza pani krzyczy. Te dźwięki wydawały się jakby z oddali, gdy w powietrzu unosił się słodki zapach zakazanych owoców... Wziął do ręki jabłko. Odgryzł duży kawałek i rozkoszował się jego smakiem, zamykając oczy oraz lekko się bujając.
Kolejny gryz.
I kolejny.
I jeszcze parę.
Jabłko się skończyło. Jake pochłonięty błogim ukojeniem głodu sięgnął tym razem po gruszkę. Jej spożywanie wyglądało tak samo. Podobnie z bananem, śliwkami i truskawkami.
Na boskim stole zostało jeszcze parę typów owoców. Jake spojrzał na to wszystko łakomym wzrokiem. Uśmiechnął się szeroko, patrząc na godzinę, na zegarze. Wisiał na ścianie, jego tykanie zawsze irytowało mężczyznę. Tym razem jednak nie zwracał na to uwagi. Liczyło się tylko jedzenie.
Kilka chwil potem, na stole nie było nic, a w dłoni Jake'a ostał się ostatni kawałek arbuza. Sam ubrudzony był kawałkami owoców, jednak nadal miał to gdzieś. Nadal liczyło się błogie objawienie w postaci jedzenia.
-Jake, kochanie co ty odwalasz?-W drzwiach cały czas stała jego matka.
CZYTASZ
Opowieści BVB
FanfictionOpowiadania, niektóre dziwne, niektóre śmieszne, niektóre smutne, o członkach zespołu Black Veil Brides. Jakoś gdzieś dochodzi Lonny (Ashley zostaje w książce do samego końca, nie wywalę go spokojnie xD) I błagam, czytajcie to od końca, bo początkow...