Co byście sobie pomyśleli, gdybym wam powiedziała, że miałam "przygodę na jedną noc" z przyjacielem?
No właśnie. Przeżyłam taką przygodę i zakładam, że zupełnie nie spodziewaliście się właśnie tego. Zaczęło się to tak. Christian przyszedł do mnie do domu. Jak co piątek. Stwierdziliśmy, że w sumie nie ma co się nudzić w moim mieszkanku i tak o to powstała słowiańska zaduma. Siedzieliśmy.
Siedzieliśmy.
Siedzieliśmy i myśleliśmy (znaczy ja na pewno, ale mam wątpliwości co do niego).
Siedzieliśmy i myśleliśmy dalej.
Zachciało mi się pić, a jemu do toalety, więc zrobiliśmy sobie chwilę przerwy. Wzięłam sobie soczek malinowy.
Nie żebym się chwaliła, że go lubię. Nieee wcalee...
Znów siedzieliśmy i myśleliśmy.
Christian zaproponował jakiś klub, ale ja nie miałam ochoty.
Ja zaproponowałam kino, ale dzisiaj nic ciekawego nie było.
I na samym myśleniu straciliśmy trzy pełne godziny. Stwierdziliśmy, że i tak nic nie wymyślimy, więc o prostu ruszyliśmy tyłki z podłogi, po czym po prostu wyszyliśmy z domu. Doszliśmy do kawiarni całodobowej gdyż była już dwudziesta trzecia. Wzięliśmy sobie po kawie i siedliśmy pod ścianą. Gadamy o pierdołach i tak dalej, jak to zwykle bywa. Nagle do kawiarenki wpada jakiś zamaskowany kolo z majtkami na spodniach z pistoletem w dłoni, skierowanym do mnie.
Jako iż mój przyjaciel rzeczywiście nie wiele myśli, wstał i mnie sobą zasłonił. Spytałam go co robi, a on że przecież mi życie ratuje. Złapałam go za nadgarstek, pociągnęłam w bok, żeby się odsunął.
Wszyscy przerażeni, no bo przecież różowy super man z kominiarką na głowie, celuje z broni do ładnej dziewczyny (nie, wcale nie jestem egoistką). Podeszłam wolnym krokiem do faceta. Powoli zaczął naciskać na spust.
Ja się pytam.
JAKIM CUDEM NIKT WCZEŚNIEJ NIE ZAUWAŻYŁ, ŻE TO MAŁE ŻÓŁTO NIEBIESKIE COŚ TO ZABAWKA NA WODĘ, A NIE DO CHOLERY PISTOLET?!
Kiedy już oberwałam w twarz strumieniem zimnej wody, wszyscy chcieli krzyczeć, j e d n a k ż e. Jak mówiłam to była woda, więc nikt nie miał po co krzyczeć. Pomijając mojego przyjaciela.
Z krzykiem rzucił się na różsuperkominarkomana z pięściami. Chciałam go odciągnąć, ale nie bardzo mi to wychodziło.
A jak czegoś nie potrafisz, to tego nie rób. Więc poszłam do łazienki wytrzeć twarz.
Kiedy wróciłam kasjerka, facet w różu i CC grali w berka. Nagle superman wpadł na kasjerkę i zaczęli się całować po czym poszli do osobnego pomieszczenia. Christian też chciał. Nie ze mną, z nimi. Dałam mu w twarz i wyciągnęłam jak małe dziecko z kafejki. Puki nie dałam mu lizaka, chyba nie miał zamiaru przestać płakać.
Ja jako normalna osoba powinnam pójść do domu, jednak stwierdziłam, że mi się nie chce. Poszliśmy jednak do kina na jakiś horror.
Nie lubię horrorów.
Prawie się posikałam, piszczałam z strachu, a mój przyjaciel się ze mnie śmiał. To się nazywa wsparcie.
Wyszliśmy z kina i tym razem już skierowaliśmy się do domu. Nie do mojego. Do niego. To nic, że do mojego mamy pięć minut drogi, a do niego dziesięć kilometrów. A że autobusy o tej porze nie jeżdżą, to musieliśmy iść z buta. W sensie, na pieszo.
Nim jednak dotarliśmy zaskoczyła nas banda dresów (ogólnie to nic do nich nie mam, jednak Ci byli wyjątkowo nie mili). Żądali kasy i telefonów. Jako iż byliśmy bardzo przywiązani do naszych komórek, zaprzeczyliśmy ruchem głowy i krótkim "nein".
Dresom zbytnio się to nie spodobało. Zaczęliśmy się z nimi bić. Jakby co to oni zaczęli!
Bójka niedługo się skończyła.
Wiecie dlaczego to była przygoda na jedną noc?
Bo trwała podczas jednej nocy i od tamtej pory się nie widzieliśmy. W sensie ja z Christianem.
Pewnie ciekawi was dlaczego.
Otóż, od tamtej pory minęło pół miesiąca. I ja, i on leżymy przez ten czas w dwóch różnych szpitalach.
Nigdy. Więcej. Nigdzie. Z. Nim. Nie. Wychodzę.
CZYTASZ
Opowieści BVB
FanficOpowiadania, niektóre dziwne, niektóre śmieszne, niektóre smutne, o członkach zespołu Black Veil Brides. Jakoś gdzieś dochodzi Lonny (Ashley zostaje w książce do samego końca, nie wywalę go spokojnie xD) I błagam, czytajcie to od końca, bo początkow...