71. Christian

56 5 0
                                    

 -No i wtedy...-Blondynka przestała mówić, kiedy zatrzymałam się nagle i odwróciłam w jej stronę, z naprawdę grobową miną.

-Weronika.-Powiedziałam twardo, zaciskając dłoń na pasku od plecaka.-Odpierdol się.-Warknęłam, odwracając się na pięcie i wychodząc z szkoły. Miałam jej serdecznie dość i kompletnie nie wiem, jakim cudem nie zauważyła tego z mojego zachowania, które wyrażało więcej niż tysiąc słów, nie tylko dzisiaj, ale przez całe ostatnie dwa miesiące. 

 Szybko znalazłam się w małej kawiarence, w której jak zwykle o tej godzinie siedział obiekt moich westchnień. Razem z moim przyjacielem, Lonny'm, który od razu kiedy mnie zobaczył, pomachał w moją stronę. Podeszłam do nich, starając się uśmiechnąć, ale raczej wyszedł z tego niemrawy grymas. 

-Weź się przesuń.-Mruknęłam do Lonny'ego, chcąc usiąść, jednak ten pokręcił głową.

-Tutaj siedzi mój plecak.-Powiedział, kładąc torbę na miejsce obok siebie.-Siadaj obok CC.-Uśmiechnął się szeroko, wskazując puste miejsce tuż obok obiektu moich westchnień. Podarowałam przyjacielowi spojrzenie ciskające piorunami, bo on wiedział. I robił to z całkowitą premedytacją. Kiedy jednak po kilku kolejnych sekundach nic się nie zmieniło, z westchnięciem opadłam na miejsce na małej kanapie, tuż obok trochę starszego o de mnie mężczyzny, plecak rzucając gdzieś obok swoich nóg.

-Zły dzień?-Spytał Christian z miłym uśmiechem, odkładając telefon tuż obok chusteczek leżących na stoliku.

-Szkoła.-Mruknęłam tylko, bojąc się, że jak powiem coś więcej, spłonę buraka i będę musiała uciekać. 

-Mamy trasę po europie niedługo. Może chcesz jechać z nami?-Spytał Lonny, uśmiechając się wrednie, co najwyraźniej nie umknęło uwadze CC, bo spojrzał na niego z uniesioną brwią.-Nie patrz się tak, wolne od szkoły dobrze jej zrobi. Będzie w świetnym towarzystwie swoją drogą. 

-Argumenty nie do przebicia.-Christian pokręcił głową z uśmiechem.-Chcesz jechać? Znajdzie się wolne miejsce w busie. Możesz spać z Lonnym.-Kiwnął głową w stronę mojego przyjaciela.

-No chyba z Tobą.-Prychnął mężczyzna.-To w Tobie się podkochuje od trzech lat, a to genialna okazja!-Wyrzucił ręce do góry, podczas kiedy dla mnie ten czas zwolnił. Jestem pewna, że zbladłam, a moje serce, zaczęło jakby wolniej bić. Czy on właśnie...? Czy on właśnie wydał moją tajemnicę...? Powoli, przeniosłam wzrok na Christiana, chcąc zobaczyć jego reakcję, ale kiedy już miałam napotkać jego oczy, poddałam się. Było to dla mnie dużo za dużo. Nie myśląc wiele, po prostu, dość wolno wstałam, po czym jak najszybciej wyszłam z kawiarni, kompletnie zapominając o plecaku, jednak miałam chwilowo, ładnie mówiąc, w nosie.

-Alice!-Krzyknął za mną c h y b a CC, jednak ja tylko pokręciłam głową, przyśpieszając kroku. On miał nie wiedzieć! A Lonny obiecał...-Alice czekaj!-Mężczyźnie w końcu udało się złapać mnie za nadgarstek i zmusić do zatrzymania.

-Co chcesz?-Spytałam, udając, że nie wiem o co chodzi. Mój mózg wypierał to co się stało i na prawdę, miałam szczerą nadzieję, że nie będę musiała z nim o tym rozmawiać. Cholera jasna!

-Generalnie oddać plecak.-Powiedział spokojnie. Rzeczywiście, w dłoni zaciskał rączkę od mojego plecaka. Wyciągnęłam rękę, żeby mógł mi go oddać, jednak ten pomachał głową na boki.-Ale dopiero, jak porozmawiamy.-Dodał.

-Lonny żartował.-Szepnęłam, bo głośniej nie dałam rady. Chciałam w to wierzyć, chciałam, żeby i Christian w to wierzył.

-Pewnie i bym nawet tak pomyślał, gdybyś nagle nie wyszła z kawiarni.-Prychnął, na co ja zdębiałam. Czemu byłam taka głupia? Mogłam tam zostać, zaśmiać się i obrócić w głupi żart! Gdyby tylko dało się cofnąć czas...-I gdybym wcześniej tego nie zauważył.

-Co?-Znieruchomiałam nagle, chcąc to usłyszeć jeszcze raz, bo wcale w to nie uwierzyłam. A może tego nie powiedział? Przecież to takie irracjonalne! 

-To widać. Jak się rumienisz, jak jąkasz, jak wolisz Lonnego tylko dlatego, że boisz, się że zrobisz coś przy mnie nie tak.-Powiedział spokojnie, nadal nie puszczając mojego nadgarstka. powoli podniosłam wzrok z plecaka na twarz Christiana, żeby w końcu spojrzeć na jego oczy, które spokojnie wpatrywały się w moją, z pewnością całkowicie czerwoną facjatę.-Wiem i to od dobrego miesiąca. 

-W takim razie...-Zaczęłam niespecjalnie wierząc. Wiedział? Wiedział od miesiąca? M i e s i ą c a? Dlaczego nie powiedział? Przez miesiąc?!

-Nie powiedziałem, bo...-Zaczął, jednak nie skończył.

-Bo?-Spytałam cicho.

-Bo jesteś dla mnie za dobra!-Wyznał sfrustrowany.-Nie jestem dobrą osobą, a przynajmniej taką za jaką mnie uważasz. Robię w życiu wiele głupot, których potem żałuję, bo cierpią moi bliscy i na prawdę nie chciałem, żeby wyszło na to, że będziemy razem, aż do momentu gdy się złamiesz...

-Christian.-Powiedziałam nagle, co zdziwiło nawet mnie. Normalnie ledwo wyduszałam przy nim jakiekolwiek słowa, co dopiero jego imię.-Nie obchodzi mnie to. Chcę być z...

-Ale mnie tak.-Przerwał mi.-Masz.-Oddał mi mój plecak, odwrócił się i odszedł. 

A ja nie zrobiłam nic, żeby go zatrzymać. 

Co ja sobie myślałam?

Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz