61. Christian

82 8 3
                                    

Kontynuacja rozdziału "55. Christian"

A i zapraszam też na nową książkę na moim koncie pod tytułem: "Witamy w Merok Raogi"

W sumie mam nadzieję, że ktoś do niej zajrzy... Bo nie wiem czy warto w ogóle ją pisać.

----

Usiadłam na miejscu pasażera, czarnego samochodu. Chłopak zasiadł przed kierownicą, odpalił auto i ruszył.

-Jak się nazywasz tak w sumie, bo zapomniałem spytać, wcześniej?-Spytał.

-Karolina. A Ty?-Spytałam, dokładnie mu się przyglądając.

-Christian, ale mów mi CC.

-Zostawiliśmy mój rower przed kościołem...-Zauważyłam przypominając sobie o starym wraku, który od jakiegoś czasu skutecznie odmawiał współpracy.

-Spoko, wrócimy po niego. Znaczy odwiozę Cię potem, bo nie sądzę, żeby chciało Ci się iść te kilka kilometrów na pieszo, gwiazdko.-Wzruszył ramionami.

-Gwiazdko?-Zmarszczyłam brwi. Czemu mnie tak nazwał?

-Mo cóż, spotkałem Cię w nocy... pod kościołem... a w nocy są gwiazdy... I gwiazdy też są ładne. A ja lubię kebaba.-Wytłumaczył, jednak to wszystko stało się dla mnie tylko bardziej nie zrozumiałe.

-Co do tego ma kebab?-Spytałam.

-Nic. O to chodzi.-Zaśmiał się, parkując przed dużym budynkiem.-Witamy w naszym studiu.-Powiedział wysiadając z auta. Odpięłam pasy, po czym otworzyłam drzwi, by po chwili ustać obok niego.

-Ładnie tutaj.-Stwierdziłam, rozglądając się.(Jestem za leniwa na wymyślanie opisu, musicie uruchomić swoją wyobraźnię!)

-Ja jestem ładniejszy.-Stwierdził.-Chodź, bo się spóźnię.-Złapał mnie za rękę i skierował się do wejścia.

  Chwilę później znaleźliśmy się w sali, w której było mnóstwo nieznanego mi sprzętu muzycznego oraz instrumenty. Jedna z ścian była w sumie zastąpiona wielkim oknem, reszta była bordowa. Kilka czerwonych kanap i czarnych krzeseł, dodatkowo jeden stolik.

-Oni sobie, kurwa ze mnie jaja robią.-Powiedział długowłosy chłopak, rzucając się na kanapę i wyjmując telefon.-Siadaj, czuj się jak u siebie.-Powiedział.-Reszta zaraz powinna przyjść.-Mruknął szukając jakiegoś kontaktu w telefonie. Usiadłam prosto na kanapie jak mnie zawsze uczono. Kolana się ze sobą stykały, ręce na nogach, proste plecy. Co bardzo różniło mnie od chłopaka, który jedną nogę miał na oparciu, drugą na podłokietniku, a głowa prawie stykała się z podłogą. W ogóle się od siebie różnimy. On wygląda jak satanista, a ja jak... Tak jak powinna wyglądać kobieta według mnie.

-Andy!-Krzyknął do telefonu.-Nie cecuj mi tutaj! Pierwszy raz się nie spóźniłem i co kurwa? Was nie ma!-Zamilkł na chwilę słuchając co osoba po drugiej stronie mu mówi.-Nie, tak, nie... Co mnie to obchodzi? Po za tym mamy gościa.-Znów na chwilę zamilkł.-Yhm. Żegnaj... Bayo!-Rozłączył się rzucając telefon na podłogę.-Będą za pięć, cztery, trzy, dwa...-Zaczął odliczać.

-JEDEN!-Do pomieszczenia wpadła czwórka chłopaków. Dokładnie tych samych, których widziałam w nocy przy kościele. 

-Siema stary!-Najwyższy przybił żółwika z leżącym na kanapie. 

-Hej... Kto tu przyprowadził jakąś laskę?-Spytał chłopak o dziwnych rysach twarzy, z długimi włosami.

-Z sztywnym kijem w dupie?-Dodał inny, z fioletowymi włosami. (Widziałam, na instagramie, że Jake przefarbował włosy na fiolet... Albo to peruka? Mógłby mnie ktoś oświecić, czy nasz Pitts przefarbował włosy na fioletowo? ~Dop. Aut.) Przyznam nie było to miłe.

-Nie, no serio co tutaj ona robi?-Spytał kolejny długowłosy, najniższy z całej piątki.

-Ja ją tutaj przyprowadziłem.-Powiedział CC, siadając na kanapie... bardziej normalnie niż przedtem.-Nazywa się Karolina i może ma kij w dupie, ale prawie przyprawiliśmy ją o zawał w nocy na cmentarzu, więc poszedłem ją przeprosić i zaproponowałem posłuchania naszej muzyki.-Wytłumaczył swoim jak mniemam przyjaciołom.-Po za tym mówiłem, że mamy gościa!

-Bardzo Cię przepraszamy za to co działo się w nocy...-Zaczął najwyższy uśmiechając się mile.-Jestem Andy, to jest Ashley, Jinxx i Jake. Skoro CC cię tu przywiózł to Christiana na pewno znasz.-Poklepał członka zespołu po głowie z głupkowatym uśmieszkiem.

-Zamorduję Cię tak, że umrzesz, ty przeklęty niełopie!-Chłopak z bandamką na głowie skoczył na Andy'iego.-Moich włosów się nie dotyka. Chwilę się szarpali, aż oboje skończyli na kanapie. Oczywiście głowami w dół, bo jakżeby inaczej. Przyznam bardzo niekomfortowa dla mnie sytuacja. Nie bardzo wiem co robić...

Cała piątka wybuchła śmiechem. 

-Zaczynamy?-Spytał w końcu Jake. 

-Pewnie.-Christian sturlał się z kanapy, tuż pod moje nogi.-Oh, znowuż jestem pod Twymi nogami, gwiazdko.-Uśmiechnął się wstając.

-Uu, Christian się zakochał! Christian się zakochał!-Zaczął śpiewać Ashley. Kiedy CC stał już na nogach, pokazał mu środkowy palec, po czym podszedł do perkusji. Chwilę później, wydał się dźwięk znany nawet mi. Bad dum tss. 

-Gramy, już.-Powiedział, podrzucając pałeczki. 

-Okej, zaczynamy od Perfect Weapon, później Fallen Angels, na rozgrzewkę. Potem piosenki do nowego albumu.-Powiedział Andy, stając przy mikrofonie. 

-Możesz się cieszyć.-Stwierdził Jake.-Usłyszysz piosenki do nowego albumu, który jeszcze nie jest wydany, a to oznacza, że usłyszysz je sporo przed premierą!-Powiedział, by chwilę później mogli zacząć grać pierwszą piosenkę, która... Jest zupełnie nie w moim guście. Kompletnie nie rozumiem, jak krzyczenie do mikrofonu może być muzyką. Ale jestem tolerancyjna więc posłucham do końca, choć trochę te wrzaski ranią mi uszy.

Gdy skończyli grać pierwszą, prawie od razu rozpoznałam drugą. To to, co krzyczeli na cmentarzu.

-We scream! We shout! We are the fallen angels! We scream! We shout! Wohoo!-Głos Andy'iego rozbrzmiewał po pomieszczeniu. 

 Po ich skończonej próbie, która trwała jakieś dwie godziny... Dwie godziny, pełne okropnej muzyki, zabawnych kłótni i śmiesznych momentów. W każdym razie skończyło się na zamówieniu pizzy, za którą nie przepadam, więc po prostu przysłuchiwałam się rozmowom chłopaków.

-Więc... Gwiazdko, podobała się muzyka?-Spytał CC, który rozwalił się obok mnie.

-Em... Nie bardzo?-Powiedziałam cicho.

-A tam to nic. Nie każdemu się podoba, to wiadome.-Stwierdził.-Czemu nie powiedziałaś? Odwiózłbym Cię.-Powiedział odpychając stopą Jake'a, który chciał ukraść mu kawałek pizzym-Moje!-Wziął do ręki swoje jedzenie.

-Nie chciałam, żeby wam przykro było... Po za tym chyba... Chyba was nawet polubiłam.-Wyznałam, poprawiając włosy. Chłopak uśmiechnął się szeroko. 

-EJ SŁUCHAJCIE!-Ustał na kanapie z pizzą w ręku, znowu odsuwając stopą twarz Jake'a od siebie.-Muszę wam coś wyznać!-Kiedy to powiedział, w pokoju zapadła głucha cisza, a wszyscy zastygli.-Kiedyś, dawno, nie długo po moim dołączeniu do zespołu, powiedziałem, że jeżeli kiedykolwiek, jakkolwiek jakaś super mega katoliczka nas polubi... Tak po prostu polubi, a to się właśnie stało... To albo zgolę się na łyso, albo umówię się z nią na randkę. Boże, ja nawet nie wiedziałem, że kiedykolwiek do tego dojdzie. No ale cóż, życie toczy się dalej. Więc, droga Karolino, piękna gwiazdko, czy chciałabyś mnie uratować od zgolenia się na łyso i pójdziesz ze mną na randkę? Oczywiście nic po niej nie musi wyjść, tylko tak po prostu jedna randka.-Zwrócił się do mnie. Trochę mnie zamurowało, po jego wyznaniu.

Mam się zgodzić?

___

A o to pytanie do was!

Ma się zgodzić?

~Jeszcze raz zapraszam do nowej książki...

Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz