27. Ashley.

173 9 1
                                    

Mam ochotę palnąć jedno wielkie "XD" i strzelić facepalma. Ale może zacznijmy od początku jak to powinno być.

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami było sobie państwo. Małe, nie duże, z pięknym zamkiem po środku. A co było w zamku? Jednorożce z skrzydłami, latające w chmurkach z waty cukrowej...

Nie dobra, to nie było tak. To było trochę inaczej. Ale, gdyby Ashley był latającym jednorożcem w chmurze z waty cukrowej to ożeniłabym się z nim od razu. I mielibyśmy małe jednorożco-ludzie! Ja chyba nie jestem normalna... Powiedzcie, że nie jestem sama. Kto jest ze mną?

W każdym razie, teraz użyjemy różowej machiny czasu... W sensie przeniesiemy się do dzisiejszego poranka... A nie, w sumie to będzie za wcześnie. Do godziny osiemnastej? Tak, tak będzie dobrze. Więc przeniesiemy się do godziny osiemnastej dzisiejszego dnia...

Dlaczego gadam do siebie, plus dodatkowo, jakby ktoś jeszcze tutaj był? W każdym razie.

***

-To gdzie idziemy?-Spytałam, Ashley'a idącego obok mnie.

-Do restouracji?-Zaśmiał się. Znał moje zdanie na ten temat.-Na kebaba?

-Jasne!-Uśmiechnęłam się szeroko.

-Poczekaj.-Ash zatrzymał się przy zabawkowym sklepie.-Muszę coś kupić, zaraz wracam. Idź już do... kebebowni?-Wszedł do sklepu. Wzruszyłam ramionami i poszłam na miejsce. Zamówiłam kebaba dla mnie i Purdy'iego, po czym czekałam i na jedzenie, i mojego przyjaciela przy stole.

Odebrałam do miłej pani to co zamówiłam, w momencie, kiedy Ashley wparował do, jak on to nazwał "kebabowni". Na głowie miał czapkę... Hello Kitty.

-Co... Ty masz na sobie?-Spytałam

-Czapkę!-Zaśmiał się, biorąc o de mnie kebaba.-Siadaj, jedz i nie marudź.-Powiedział siadając przy stoliku. Ja na przeciwko niego zapychając sobie jedzeniem buzię, aby nie wybuchnąć śmiechem.-Kupiłem bo była w promocji. Świetna jest, nie?

-Chory jesteś?

-Nie podoba Ci się...?-Spojrzał na mnie smutnymi oczami.

-Podoba. Bardzo.-Zaśmiałam się na ten widok.

-Widzisz? Bo mi wszystko pasuje.-Zaśmiał się.

-Wiesz co? Jaram się Tobą jak Julian, Sonią.-Powiedziałam. Szczerze mówiąc, to trochę prawda.

-Z wzajemnością.-Uśmiechnął się szeroko.

---

---

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz