21. Andy.

217 17 4
                                    

Weszłam do domu. Zdjęłam buty, kurtkę powiesiłam na wieszaku i od razu skierowałam się do łazienki. No cóż, deszcz nie lubi zostawiać na mnie nawet suchej nitki. Wytarłam się, po czym skierowałam się do salonu. Na kanapie siedział Andy z miną... (Jego mina widnieje powyżej, gdyż jest tak cudowna, że nie da jej się opisać słowami).

-Co się stało?-Spytałam stając w progu.

-Jesteśmy razem cztery miesiące...-Zaczął patrząc na mnie z tą swoją miną.-A ty...-Przerwał na chwilę. Miałam dzisiaj zły dzień, to będzie punkt kulminacyjny? Andy ze mną zerwie? Z mojego oka poleciała łza. Błagam nie...-A ty, jeszcze nie zrobiłaś mi ani jednej kanapki!

-CO.-Zostałam zszokowana.-Andy! Mam zły dzień! Myślałam, że chcesz ze mną zerwać czy coś! Bałam się! A ty o kanapce?!-Sapnęłam oburzona. On jednak swojej miny nie zmienił. Odwróciłam się, po czym skierowałam się do kuchni.

***

-Smacznego, życzy firma udław się.-Podałam mu kanapkę i usiadłam obok na kanapie. Od razu wziął się za jedzenie.-Jak już doszczętnie zniszczyłeś mi dzień, to powiedz chociaż, czy dobre. -Uniósł kciuka w górę i pokiwał głową, nadal zajadając się.

---

Muszę to tutaj dać:

Muszę to tutaj dać:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

---

-Czekaj...-Zastanowiłam się na chwilę.-Ale ja jestem głupia! Wczoraj to samo zrobiłeś tylko z płatkami śniadaniowymi!-Spojrzałam na niego oburzona.

-Nieee.... Wcaalee...-Powiedział i znów zajadał się jedzeniem.

-Dlaczego ja jeszcze z tobą nie zerwałam?-Spytałam bardziej siebie niż jego.

-Bo jestem na to za piękny, wspaniały, ładnie śpiewam, ładnie gram na instrumentach, lubię się malować, świetnie oglądam filmy, a zwłaszcza Batmana, możesz mnie wykorzystać jako poduszkę w nocy, mówiłem już, że jestem piękny i wspaniały?-Wymienił.

-Skromny w dodatku.-Mruknęłam.

-No. Skończyła się...-Smutno spojrzał na swoją pustą dłoń.-No to ja jestem najedzony, czas umilić Ci dzień.-Poczochrał mi włosy i mocno przytulił.

-Puść mnie! Andy! No rzesz kurde puść mnie!-Odpychałam go jak tylko mogłam, ale to na nic. Super. I tak siedzieliśmy przez kolejne trzydzieści minut.

---

Publikuję rozdział jeszcze raz, ponieważ poprzednio, nie było "cudownej twarzy Andrzeja".

Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz