23. Jinxx.

147 14 1
                                    

Nowy rok, nowa ja. Ustałam przed lustrem. Nie podobało mi się to co w nim zobaczyłam. Niską dziewczynę, z długim warkoczem rudych włosów, zielone oczy, mnóstwo piegów. Dobra, ta część jest spoko. Następna już nie. Zielona sukienka, czarne balerinki i biała torebka. Dlaczego do jasnej cholery nie mogę pójść w długich spodniach i koszuli? Czułabym się o wiele bardziej komfortowo.

-Fiucie! Wychodzimy! Złaź na dół, natychmiast!-Krzyknął z zapewne przed pokoju mój starszy brat.

-Nie jestem żadnym fiutem!-Odkrzyknęłam zbiegając po schodach na dół.

-Macie się zachowywać.-Upomniała nas moja mama.-Zwłaszcza ty, Jennefer. Przynajmniej ubrana jesteś przyzwoicie. Nie możesz być jak John?-Wywróciłam oczami na te słowa.

-Możemy już iść?-Spytałam. Nie czekając wyszłam na zewnątrz i wsiadłam do samochodu. Mieliśmy jechać do przyjaciół mojej mamy, na obiad. Nie mam pojęcia po co i szczerze mówiąc to mi się nie chce.

***

Starszy człowiek otworzył nam drzwi, po czym wpuścił do środka. Nie długo po tym ja, mój brat, mama i państwo Ferguson siedzieliśmy przy stole. Panowała miła atmosfera, małżeństwo było wesołe i tolerancyjne. Chociaż ja i tak musiałam zachowywać się "elegancko" jak reszta mojej rodziny. Nagle do pomieszczenia wbiegł zdyszany chłopak. Ubrany w czarne ciuchy, glany, na twarzy miał makijaż. Na pierwszy rzut oka, to po prostu myślałam, że spadnę z krzesła z zawałem. Po chwili jednak stwierdziłam, że ja sama wolałam przyjść ubrana właśnie tak.

-Jak bardzo się spóźniłem?-Wydyszał.

-Jeremy! Co ty masz na twarzy?! Ile razy mam Ci mówić?! Tamten makijaż był lepszy niż ten!-Pani Ferguson skarciła go. Moja mama zemdlała, a John i mężczyzna, ratowali ją. Ja za to patrzyłam na chłopaka jak na najpiękniejszy obrazek. Po prostu nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Być może i miał malunek na twarzy, wiedziałam, że pod nim też musi kryć się coś pięknego.

-Wiem mamo. Ale, i mi, i reszcie zespołu, pasuje bardziej ten.-Powiedział uśmiechając się szeroko, przez co według mnie wyglądał bardziej jak morderca.-I przepraszam za przestraszenie tej pani... To ja może pójdę to zmyć?-Wyszedł z pomieszczenia, by po chwili wrócić, bez tapety na twarzy. Usiadł obok mnie. Moja matka się już obudziła, oddychając ciężko zmierzyła nowo przybyłego wzrokiem.

-Jestem Jeremy Fergouson, ale wolę żebyście mówili mi Jinxx.-Przedstawił się.

-Holly Wilson.-Powiedziała moja mama.

-John Wilson.-Mój brat.

-Jennefer.-Powiedziałam, stwierdzając, iż nazwiska nie muszę powtarzać trzeci raz.

-Nie masz nazwiska?-"Jinxx" jakby się zdziwił.-No cóż, od dzisiaj jesteś Ferguson. Albo Cię adoptujemy, albo wyjdziesz za mnie. Możemy ją adoptować? Tylko musiałabyś ubierać się bardziej...-Już myślałam, że powie seksownie.-Na czarno i długie spodnie. I byłabyś jak ja! Pomińmy wzrost i wygląd.

-Nie, Jeremy, nie możemy jej adoptować. A tym bardziej nie dopuszczę do waszego ślubu. Skrzywdziłbyś jej honor i godność swoją obecnością. W sumie już to robisz. W każdym razie, to jest młoda, elegancka, piękna dziewczyna. Nie będziesz jej do niczego zmuszał.-Powiedział jego ojciec. Gdyby znali prawdę...

-Zgadzamy się z tym.-Powiedziała moja rodzina. Po chwili nawiązała się mało ciekawa rozmowa, w której, ani ja, ani kolo obok mnie, nie uczestniczyliśmy. Chłopak nachylił się na de mną i szepnął mi do ucha.

-Co ty na to, żeby stąd zwiać do mojego pokoju?-Spytał. Kiwnęłam głową. Przeprosiliśmy i odeszliśmy od stołu. Po chwili byliśmy w szarym pokoju z ciemnymi meblami i białymi zasłonami.-Witam w moim królestwie.-Rzucił się na łóżko i wziął telefon do ręki. Usiadłam na fotelu przy biurku.

-Ładnie masz.-Mruknęłam rozglądając się. Pomińmy to, że w całym pomieszczeniu panował ogromny bałagan. Wszędzie ciuchy, kosmetyki, plakaty, płyty i tak dalej...

-A teraz tak serio, jesteś cnotką?

-Co?

-Ubierasz się jak cnotka.-Zlustrował mnie wzrokiem.

-Mama powiedziała, że mam zrobić dobre wrażenie.

-A normalnie?

-Czarne spodnie, za duża koszulka, czarna bluza i popsuty plecak.-Wzruszyłam ramionami.

-Czego słuchasz?

-Dosłownie wszystkiego, pomijając disco polo.

-Ile masz lat?

-To jest przesłuchanie?

-Tak.

-Dlaczego?-Zmarszczyłam brwi.

-Chcę wiedzieć, kogo właśnie wybrałem na matkę moich dzieci.

-Facet, ty mnie w ogóle nie znasz?

-W takim razie, mogę dalej Cię przesłuchiwać?

-Nie.

-To jak mam Cię poznać?-Wrócił wzrokiem do telefonu.

-Nie wiem, jak normalny człowiek?-Uniosłam dłonie do góry, razem z jedną brwią.

-Nie jestem normalny, a Ty siedzisz jak tyczka.-Wstał z łóżka i podszedł do szafy, w której prawie, że nic nie było. Wszystko raczej leżało na podłodze. Wziął jakąś koszulkę i rzucił mi nią w twarz.-Spodni raczej dla ciebie nie mam. Chociaż... Zaraz wracam.-Czy tylko ja nie kumam o co mu chodzi?

Kum. Kum. Kum.

Po chwili chłopak wrócił, rzucając mi czarne leginsy i skarpetki. Z powrotem rzucił się na łóżko i wrócił do telefonu.

-I...?-Zmarszczyłam brwi.

-Przebierz się, bo na odległość widać, że na codzień chodzisz ubrana inaczej, czujesz się nie komfortowo, w dodatku, to ci nie pasuje.

-Gdzie jest łazienka?

-Przebierz się tutaj.-Powiedział. Nie pewnie, ale zrobiłam co kazał i kiedy byłam w normalnych ciuchach, od razu poczułam się lepiej. Nawet nie zauważyłam, że Jinxx cały czas mnie obserwował.

-Jesteś gwałcicielem?-Pytanie samo wyrwało mi się z ust. Chłopak zaczął się śmiać. Zleciał z łóżka, śmiał się dalej i turlał po podłodze.

---

Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, dlaczego wattpad usuwa mi zdjęcia u góry i jak to naprawić?

Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz