35. Christian.

109 12 0
                                    

Szczerze mówiąc, gdy zatrudniałam się do kafejki, w której luzem chodzą wszędzie koty, nie spodziewałam się, że będzie tak fajnie. Podeszłam do nowych klientów, którzy właśnie usiedli przy stoliku. 

-Mogę przyjąć zamówienie?-Spytałam uśmiechając się mile. Dziewczyna miała brązowe długie włosy, zaplecione w warkocza i duże niebieskie oczy. Ubrana w różową sukienkę. Z ciała po prostu ideał. Chłopak jakby zupełnie tutaj nie pasował. Długie czarne włosy, przewiązane bandamką. Brązowe włosy. Ubrany na czarno. Wysoki. Oni są razem? Ale cóż, nie ocenia się po wyglądzie.

-Tak ja po proszę rozpuszczalną, a Christian czarną.-Powiedziała miłym dla ucha głosem kobieta, głaszcząc jednego z kotów. Kiwnęłam głową, zapisując w notatniku zamówienie.

-Coś jeszcze?

-Nie, dziękujemy.-Facet miał dużo niższy głos. Uśmiechnęłam się i odeszłam. Zrobiłam kawy, położyłam je na ładnej tacce, po czym wróciłam do stolika by podać zamówienie. Byłam już blisko, jednak w tym momencie... potknęłam się o kota. Zawartość wylałam na obojga, a kot, jak gdyby nigdy nic wskoczył na stół i zaczął drapać serwetkę. Szybko się podniosłam i przeprosiłam.

-Co to za obsługa?! Nie umiesz chodzić kobieto?!-Dziewczyna wstała oburzona.-CC wychodzimy. Już!-Złapała go za rękę i pociągnęła w stron wyjścia. Ten jeszcze przed zniknięciem za drzwiami, powiedział bezgłośnie przepraszam za nią i spojrzał na mnie przepraszająco. Świetnie, za te kawy będę musiała zapłacić sama.

-Dzięki kocie.-Odstawiłam zwierzę na ziemię, po czym wzięłam się za sprzątanie.

***

Mam wielkie szczęście, że szef nie wylał mnie z pracy. Tak jestem z siebie dumna. Musiałam zostać nadgodziny, ale na szczęście fajnej pracy nie straciłam. Podeszłam do klienta. Od razu poznałam gościa z wczoraj. O niee... błagam nie. No nic, maska na twarz. Uśmiechnęłam się sztucznie. Tak na prawdę miałam wielką ochotę zapaść się pod ziemię.

-Mogę przyjąć zamówienie?-Powtórzyłam chyba setny raz tego dnia.

-Nie.-Powiedział z poważną miną.

-Hm...?-Uniosłam jedną brew zdziwiona. 

-Chociaż... czarną kawę. I twój numer telefonu.-Uśmiechnął się. Okej... kiwnęłam głową. Poszłam zrobić kawę. Po chwili wróciłam, uważając, żeby nie potknąć się o kota.

-Proszę.-Postawiłam na stoliku.

-A gdzie numer telefonu?

-Numeru telefonu nie ma.-Mruknęłam.

-Bo...?

-Wczoraj zalałam telefon kawą.

-No tak, przepraszam za moją byłą. Tak jak myślałem w ogóle się nie zmieniła i nadal jest rozwydrzoną dziewczynką.-Uśmiechnął się.

-Nie to ja przepraszam... To przecież ja wylałam kawę. Pewnie gdyby nie ja, nadal bylibyście razem.

-Nie. To już była moja była. Próbowaliśmy coś od nowa, ale na szczęście dzięki tobie, nic z tego nie wyszło.-Wziął łyka kawy.

-Victoria, wracaj do pracy!-Krzyknął mój szef.

-No... to ja idę.-Uśmiechnęłam się i podeszłam do kolejnych klientów. Kątem oka widziałam jeszcze jak na "Christiana" wskakuje kot i drapie mu bluzkę. Warknął coś do niego i odstawił go na ziemię. Kot znów na niego skoczył tym razem na plecy. Chłopak zaczął walić głową o stolik.

***

Kolejny dzień w pracy. Kolejny klient. A nie, ten sam co wczoraj. I przed wczoraj. Nim zdążyłam powiedzieć swoją regułkę, on już zaczął.

-Naprawiłaś już swój telefon?

-No, jest w naprawie.

-O której kończysz?

-O piętnastej.

-No, to do zobaczenia.-Powiedział, wstał i wyszedł. Okej...


Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz