22. Ashley.

179 18 11
                                    

-Czemu to ja, boję się bardziej niż ty?-Spytałam, mojego chłopaka.

-Bo to Ty tutaj jesteś ciotą, a ja jestem zajebisty.-Powiedział Ashley. Westchnęłam, złapałam go za rękę i skierowałam się do swojego domu. Dzisiaj mam poznać go z swoimi rodzicami. Zabijcie mnie. Otworzyłam drzwi, zdjęliśmy buty, po czym poszliśmy do salonu.

-Cześć mamo. Cześć tato, to Ashley, mówiłam wam o nim.-Uśmiechnęłam się. Jestem pewna, że Purdy, także. Mama krzywo na niego spojrzała, ale jednak, jak kultura wymaga...

-Witam pana. Zapraszam, obiad będzie za chwilę.-Moja mama krzywo się uśmiechnęła i skierowała się do kuchni. Tata za to usiadł przy stole.

-Siadaj, ja pomogę mamie.-Uśmiechnęłam się do swojego chłopaka. Kiwnął głową i usiadł przy stole, ja za to udałam się do kuchni.

-Amantha, kochanie... To jest twój chłopak?-Spytała mama.-Jesteś pewna, że nie przechodził zmiany płci?-Pierwsze co zrobiłam gdy usłyszałam te słowa, to facepalm.

-Mamo... To jest normalny człowiek! Jak każdy inny! I nie przechodził żadnej zmiany płci!-Ten uczuć, kiedy twoja matka jest rasistowskim homofobem... Nie no, kocham ją, to w końcu moja mama, ale no cóż. Czasami serio przesadza.

-Nie widziałaś jak wygląda? Jak ty się z nim na mieście pokazujesz? Może chcesz być taka jak on? Jeżeli tak, to nie będziesz mieszkała już w tym domu. Ma długie włosy i wygląda jak dziewczyna! A może jest gejem i umawia się z tobą tylko dla zabawy? Kochanie! Nie widzisz co on Ci robi? Bawi się z tobą jak chce! Jesteś jego cholerną zabawką! Zobaczysz przeleci Cię zostawi i co będzie dalej? Zobaczysz jak umawia się z chłopakiem, dostaniesz depresji, zaczniesz się ciąć jak idiota i popełnisz samobójstwo! Zabraniam Ci się z nim umawiać!-Tupnęła nogą. Pokręciłam głową, wzięłam co miałam i wróciłam do jadalni, salonu. Mama właśnie ułożyła mi życie, na podstawie swoich przekonań, brawo.

-A więc... kiedy macie najbliższy koncert? Już wiem, że przyjdę.-Usłyszałam wesoły głos taty.

-Dwudziestego maja.-Ashley szeroko się uśmiechnął, co tak bardzo uwielbiałam. Dosiadłam się do stołu.

-O czym rozmawiacie?-Spytałam, chociaż i tak wiedziałam.

-O mnie. Mówiłem, jestem zajebisty, twój ojciec najwyraźniej też, więc dlaczego nie?-Objął mnie ramieniem.

-Dobra, a teraz tak serio. Jak długo zwlekaliście z poznaniem nas, z tobą?-Spytał mój tata.-I ile Ci nagadała o mojej żonie.

-Trzy miesiące.-Odpowiedzieliśmy równo, przez co parsknęliśmy śmiechem.-Nic mi nie nagadała, po za tym, o czym mam za chwilę się przekonać.-Dodał Purdy. Do pomieszczenia weszła, farbowana blondynka, zwana również moją mamą. Ponownie krzywo spojrzała na mojego faceta.

-Smacznego.-Mruknęła. Zaczęliśmy jeść obiad.-A więc gdzie pracujesz? Masz w ogóle pracę? Jesteś satanistą? Gejem? Wiedziałam! Amantha, mówię! Już wynocha mi z tym satanistycznym emo gejem za drzwi!-Wskazała palcem, na drzwi.

-Eeee...?-A taki o to dźwięk wydaliśmy z siebie, ja, mój tata i chłopak.

-Lisi kochanie... Ja na prawdę wiem, że martwisz się o naszą córkę, jednak... Co ty na to, żeby nie oceniać gościa, ZANIM ci odpowie?-Zapytał retorycznie mój tata.

-Gram w zespole rockowym...-Widziałam, że moja mama, nie mało zaskoczyła Ashley'a.-Jako muzyk, oczywiście zarabiam sam na siebie. Nie... nie jestem satanistą. Ani gejem. Ani emo. Jestem sobą. Grającym na basie, sobą.-Powiedział. Mama zmrużyła oczy. Dobrze było widać, że mu nie wierzy.

-Pójdę po deser.-Powiedziała i wstała od stołu. W tym momencie Ashley pokazał jej środkowy palec, chociaż ona tego nie widziała.

-Ashley?-Mój tata odłożył widelec na talerz, z mega poważną miną patrząc na mojego chłopaka. Widział gest.-Po tym co zrobiłeś w ciągu ostatniej pół godziny... Kiedy ślub? Będę mógł być chrzestnym waszego dziecka? Stary, uwielbiam Cię!

Po prostu kocham mojego tatę. I Ashley'a.

Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz