52. Ashley.

123 14 4
                                    

  -Mamo, a dlaczego nie mogę iść na dwól?-Spytałam zaciekawiona patrząc przez okno. Przecież, mama zawsze lubiła jak wychodzę i bawię się z Kubą, więc dlaczego mi teraz nie pozwala?

-Kochanie, pada. Jak przestanie, to będziesz mogła wyjść.-Powiedziała spokojnie moja mama.

-A dlaczego nie mogę wyjść jak pada?-Zmarszczyłam brwi. Przecież deszcz jest fajny!

-Ponieważ, się rozchorujesz.-W tym momencie ktoś zapukał do drzwi wejściowych. Goście! Jej! Może przyszedł do mnie Kuba? A może wujek i ciocia? A może aniołek albo jednorożec? Nim mama zdążyła cokolwiek zrobić, podbiegłam do drzwi i otworzyłam. Widząc tam bardzo wysokiego pana, ubranego na czarno z długimi włosami i dziwną twarzą, uciekłam z krzykiem.

-Mamo tam stoi potwól!-Uciekłam do pokoju. Wskoczyłam do łóżka i schowałam się pod kołdrą. Co jeżeli mnie zje? Albo wszystkich gdzieś zamknie? Po dłuższej chwili, wychyliłam głowę z pod kołdry. Nie pewnie wstałam z łóżka i wyjrzałam z pokoju na krótki korytarzyk, który prowadził do salonu. Stąd widziałam swoją mamę i kawałek stołu.

-Dobrze Ashley, bardzo się cieszę, że przyjechałeś.-Kobieta się uśmiechnęła. 

-Mamo... gadasz z potwolem?-Spytałam cicho. Zupełnie nie rozumiem co tu się dzieje. Dlaczego mam się cieszy? Dlaczego z nim gada?

-Zośka... Chodź tutaj się przywitać, to nie potwór, tylko przyjaciel rodziny.-Mama spojrzała na mnie z uśmiechem, na co schowałam się w swoim pokoju.-Kochanie, nie musisz się bać, to zwykły człowiek.-Znów się odezwała, na co lekko się uspokoiła. Nie pewnie, przeszłam przez korytarzyk i znalazłam się w salonie, tuż obok brązowego pianina, na którym uczę się grać, o czym zawsze marzyłam. Spojrzałam na strasznego pana, który uśmiechnął się i mi pomachał.

-Cześć, jestem Ashley.-Powiedział. Nastała chwila ciszy. 

-Kochanie... miałaś się przywitać.-Moja mama pogłaskała mnie po ramieniu.

-Jestem Zosia...-I uciekłam do pokoju, z powrotem do łóżka i mojego pluszaka. Po nie długim czasie udało mi się zasnąć.

***

Kolejnego dnia, wesoło wstałam z łóżka. Natychmiast pobiegłam do toalety, bo bardzo mi się chce siusiu. Szybko zrobiłam co miałam, po czym znalazłam się w kuchni, jak zwykle chcąc uściskać mamę. Szybko to zrobiłam i nie miałam zamiaru puścić.

-Kocham Cię mamo, wiesz?-Spytałam. Chociaż wydaję się większa...

-Gdybym był Twoją mamą, a nią nie jestem, to powiedziałbym, że ja Ciebie też.-I ma niski głos... Spojrzałam w górę i odskoczyłam z krzykiem. Gdzie jest mama? Co tu robi ten potwór?

-Zośka, to nie jest grzeczne.-W kuchni pojawiła się moja mama, za którą natychmiast się schowałam. 

-Oblonisz nas plawda?-Spytałam patrząc na nią z nadzieją.

-Ashley, przepraszam Cię za nią, ale...-Zaczęła moja mama.

-Nic się przecież nie stało. Zawsze przecież mogę chodzić w czapce na głowie.-Wziął do ręki czapkę... Hello Kitty i założył na głowę po czym szeroko się uśmiechnął, co wyglądało naprawdę śmiesznie. Uśmiechnęłam się szeroko.

***

Minęło kilka dni i okazało się, że ten zły pan, wcale nie jest takim złym panem, a śmiesznym chłopakiem. Na prawdę jest fajny. I śmieszny! 

-Zosia! Chodź tutaj!-Krzyknął Ash, z pokoju mamy i taty. Szybko tam pobiegłam. Ashley stał z nożem w ręku. Trochę czerwonym. Mama i tata leżeli na łóżku obok siebie, z... dziurami w głowie.

-Mamo! Tato!-Krzyknęłam podbiegając do nich.-Ploszę obudźcie się! Błagam!-Starałam się ich obudzić, jednak to nic nie dawało. Popłakałam się.-Co się stało z moimi lodzicami?-Spytałam Ash'a. Ten tylko uśmiechnął się szeroko, obracając nóż w dłoni i powoli podchodząc. Nagle...

#Narrator#

Nagle do pokoju wpadły ogórki wielkości kaczek, szczekające. Przegoniły złego pana na dwór. Zosia płakała cicho w kącie sypialni rodziców. 

Do planety zwanej ziemią, zbliżał się ser. Nie był to zwykły ser. Był ogromny, większy od słońca. Jeszcze chwila i... po ziemi zostały tylko szczątki.

---------------

Ba dum! Nie spodziewaliście się takiego zakończenia!

A tak serio, to nie pytajcie co to za rozdział, bo ja sama tego nie wiem...

Opowieści BVBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz