Rozdział 62

806 34 13
                                    

Po zachłannym pocałunku odsunął się ode mnie z walkim uśmiechem. Oparł swoje czoło o moje, łapiąc oddech, którego nam obojgu brakowało.
-Chciałem po prostu zapamiętać cię od tej strony- powiedział po chwili.- Jeśli dalej chcesz z nim odejść to nie będę ci stać na drodze.
-Będę o tobie pamiętać- odpowiedziałam splatając ręce na jego karku i przyciągając do uścisku. Trwaliśmy chwilę w takiej pozycji dopóki nie odsunął się ode mnie, aby przyjrzeć się mojej twarzy po czym znowu mnie pocałował. Nie opierałam się. Dałam się ponieść emocjom, aby wyrył się w mojej pamięci na dobre.
Podniósł mnie z blatu i przeniósł przez kuchnię, zmierzając do sypialni.
Otworzył drzwi, po chwili kładąc mnie na łóżku i znajdując się nade mną. Przewróciłam go na plecy zamieniając nas miejscami. Uśmiechnął się przez pocałunek i powiększył go, gdy zdjęłam jego koszulkę.
Sięgnęłam do szafki nocnej w poszukiwaniu prezerwatyw. Nagle chłopak znieruchomiał i spojrzał na moje ruchy, chcąc się poderwać jednak popchnęłam go do poprzedniej pozycji.
-Dzisiaj ja prowadzę- powiedziałam i przysunęłam się do jego ust, jednak nie mogłam znaleźć tego, czego szukałam za pomocą dotyku, więc oderwałam się od niego zaglądając do środka.
Mój wzrok zamiast na złotym opakowaniu znalazł się na czarnym telefonie komórkowym z czerwoną obudową. Znalazłam ten telefon zbyt dobrze.
Wyciągnęłam urządzenie, które po chwili zostało mi gwałtownie wyrwane. Patrzyłam na niego piorunującym wzrokiem, a w jego oczach zobaczyłam przerażenie.
-Ja wiem czyj to jest telefon- powiedziałam zdenerwowana.
-No i co z tego?- rzucił pochmurnie.
-Dlaczego do jasnej cholery masz telefon Chanyeola?- wrzasnęłam patrząc na niego gniewnie.
-Miałem zostawić dowody na miejscu zbrodni?- odpowiedział mi sarkastycznym tonem, również podnosząc głos.
-Dziwne jest to, że dostałam wiadomości z tego jebanego telefonu po jego śmierci- warknęłam schodząc z niego szybko i wychodząc z pokoju.
Przechodziłam już przez salon kiedy poczułam mocne szarpnięcie. Odwróciłam się w jego stronę i patrzyłam w jego ciemne oczy.
-Nie pozwolę ci do niego odejść- powiedział na co zaśmiałam się głośno i wyrwałam rękę z jego uścisku.
-Teraz to spierdalaj- warknęłam i odsunęłam na bezpieczną odległość.- To byłeś ty. To ty napisałeś mi te wiadomości.
Przeczesał nerwowo włosy chodząc po całym pokoju.
-Tak. To byłem ja. Twoja matka napisała przerażona do Jina nie wiedząc, o co chodzi. Myślała, że to Jungkook jest w to zamieszany i Jin wie coś na ten temat. On napisał do mnie- powiedział patrząc na mnie nieodgadnionym wzrokiem, za którym kryły się chyba wszystkie możliwe negatywne emocje.
-Zajebiście. Zrobiłeś coś takiego i jeszcze wiedziałeś o mojej matce i Jinie. Co jeszcze przede mną ukrywasz?- krzyknęłam przysuwając się nieco.
-Naprawdę chcesz wiedzieć o wszystkim?- odkrzyczał, na co wydarłam się z potwierdzeniem.- Napisałem to do ciebie wiedząc, że wtedy do mnie przyjdziesz. Postanowiłem cię zaszantażować o coś, czego nawet nie zrobiłaś- wykrzyczał, a mi zrobiło się słabo.
-O czym ty mówisz?- zapytałam słabym, drżącym głosem.
-Nie zabiłaś Chanyeola. Kiedy przyjechałem to jeszcze żył dlatego zabrałem go jak najszybciej, potem ocuciłem i torturowałem za to, co chciał ci zrobić, dopóki nie zmarł z powodu wycieńczenia.
Nie mogłam w to uwierzyć. Zdradziłam Jungkooka przez to, że dałam się podejść. Poczułam się po prostu tragicznie. Pędem poszłam do przedpokoju i założyłam buty. Chłopak ruszył za mną, a gdy poczułam jego dotyk na ramieniu odwróciłam się gwałtownie i uderzyłam go mocno w twarz.
-Jesteś dla mnie na równym poziomie co Chanyeol- powiedziałam przez zaciśnięte zęby i otworzyłam drzwi.
-Nie stawiaj mnie obom swojego niedoszłego gwałciciela, tyle dla ciebie zrobiłem- krzyknął za mną, a jego głos rozniósł się po klatce.
-Jesteście dla mnie tak samo martwi- warknęłam i zbiegłam po schodach, po chwili wychodząc w świeże, wieczorne powietrze.

19.05.2018

DADDY LOVES YOU ✅POPRAWIONE 1-7 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz