Rozdział 17

1.7K 72 17
                                    

Postanowiłam wykorzystać odpowiednio weekend i odespać wszystkie męki tygodnia.
Mój plan pewnie by się udał gdyby nie hałasy dochodzące z dołu. Po przekręcaniu się z boku na bok i zasłanianiu głowy kołdrą stwierdziłam, że muszę to sprawdzić.
Wyszłam na korytarz, słysząc głosy dochodzące najprawdopodobniej z salonu.
Zeszłam po schodach, od razu kierując się do źródła dźwięku.
-Hej- przywitałam się z rodzicami, patrząc równocześnie na zegarek.
Trochę po piątej nad ranem. Nieźle sobie zabalowali.
-Cześć- powiedział tata, który przechodząc obok, cmoknął mnie szybko w policzek i udał się do sypialni.
Spojrzałam na mamę, próbując ocenić, jaki panował w tamtym momencie stan rzeczy.
Stała w kuchni, nalewając sobie wodę do szklanki.
-Hej, mamo- powiedziałam cicho.
Przez chwilę nic nie odpowiadała, po prostu stała tam, jakby udając, że się nie odezwałam.
W końcu się odwróciła, spoglądając na mnie i przystawiając szklankę do ust.
-Powiedz mi, MinSoo, do czego służy telefon?- zapytała, unosząc jedną brew i biorąc łyk picia ze szklanki.
Oho.
Zaczyna się.
-Przepraszam- powiedziałam od razu, na co kobieta z łoskotem odstawiła szkło na blat, wywołując u mnie tym samym dreszcz, kiedy po pomieszczeniu rozniósł się huk.
-Do czego służy telefon?- powtórzyła orzez zaciśnięte zęby.
-Do dzwonienia- odpowiedziałam cicho, spuszczając głowę.
-I..?
-Do pisania wiadomości.
-I..?- tym razem to ja milczałam.- Co jeszcze?
-Do odbierania połączeń- spojrzałam na nią, zawieszając wzrok na pulsującej żyle na jej czole.
-Dokładnie. Do odbierania połączeń. Bo na przykład może dzwonić głupia, natrętna matka żeby się dowiedzieć, o której może spodziewać się powtoru swojego dziecka do domu- powiedziała, zabierając żakiet z krzesła.- Może skoro nie umiesz go używać to wcale go nie potrzebujesz?
Tego już było za wiele.
-Daj na luz. Mam siedemnaście lat, niedługo będę pełnoletnia, a ty chcesz mi dać szlaban na telefon, bo nie słyszałam jak do mnie dzwonisz?- krzyknęłam, stwierdzając po chwili, że chyba trochę zbyt głośno.
-Nie podnoś głosu, moja droga- pogroziła mi palcem, ja miałam ochotę prychnąć na ten gest.- Niesłychane żebym pisała do obcych ludzi, bo tobie nie chce się sprawdzać powiadomień.
Odetchnęłam głęboko.
-Czy ty się słyszysz? To co mówisz i to jak się czepiasz o takie duperele jest po prostu żałosne- odwróciłam się na pięcie i już miałam wchodzić po schodach, jednak zawróciłam się i znów spojrzałam na nią.- Poza tym on nie jest kimś obcym.
-Nawet nie wiedziałam, że masz chłopaka, więc teoretycznie jest mi obcy- odparła, splatając ręce na klatce piersiowej.
Jungkook. Chłopak. Mój chłopak.
W sumie to tak właśnie mogło wyglądać w oczach innych. Z drugiej strony po tym, co mi powiedział poprzedniego wieczoru, jakoś nie umiałam o nim pomyśleć w tym sensie.
Jeszcze z trzeciej strony bardzo chciałam myśleć o nim w ten sposób.
Z kolei z czwartej strony- tak bardzo nie chciałam. Wyraził się jasno, jeśli chodzi o naszą relację, a ja nie powinnam wybiegać ze swoimi uczuciami do przodu.
To absurdalne.
W tych wszystkich opowieściach ludzie zakochują się w sobie ze wzajemnością i to praktycznie od razu.
Okazało się, że prawdziwe życie tak nie wygląda.
Jungkook nie był moim chłopakiem. Ja nie byłam jego dziewczyną. Byliśmy po prostu dwójką ludzi, którzy czasami dają się porwać emocjom i robią rzeczy, na których myśl w tym wieku powinni się jeszcze czerwienić. Pomimo tego, że seks można określić słowem 'miłość' to nie tak właśnie wyglądał ten nasz.
Może to po prostu nie jest historia o miłości?
Pomimo plątaniny myśli, jaka siedziała w mojej głowie, nie wyprowadziłam jej z błędu. Zagryzłam tylko wargę, aby żadne niekontrolowane zdanie nie uciekło zza nich, po czym ruszyłam do swojego pokoju.
Kiedy się z nim znalazłam opadłam na łóżko, chowając twarz w kołdrę. Nie umiałam nawet określić, czy chce mi się płakać czy jednak nie. Dziwne uczucie gniecenia w klatce piersiowej było wszechogarniające i wręcz niedozniesienia.
Z tego całego natłoku myśli ponownie zasnęłam, roztrząsając to, jak marne jest moje życie.

Obudziło mnie muskanie po policzku. Poczułam męskie perfumy i uśmiechnęłam się pod nosem.
-Co tutak robisz, tatusiu?- zapytałam, nie racząc nawet otworzyć oczu.
-Zaraz zabieram mamę na kolację, jak chcesz to zaproś do domu tego chłopaka- zerwałam się gwałtownie na jego słowa.
Boże.
Dostaję jakiejś paranoi.
Patrzyłam na niego wielkimi oczami, odtwarzając sobie w głowie to, jak wyobrażałam sobie Jungkooka leżącego obok mnie.
Nazwanie mojego rodzica 'tatusiem', choć po części nieświadome, było dla mnie niezręczne i skrzywiłam się.
Nadszedł w moim życiu taki moment kiedy 'tata' i 'tatuś' przestały określać tę samą osobę.
-O-okej- zajęknęłam się, a ojciec zmarszczył brwi, przykładając rękę do mojego czoła.
-Dobrze się czujesz?- zapytał, na co energicznie pokiwałam głową.
-Tak, wszystko jest super- odparłam, a mężczyzna się odsunął, jeszcze przez chwilę mi się przyglądając.
-No dobrze, to my lecimy- powiedział, wychodząc z mojego pokoju.
Po kilku dłuższych chwilach usłyszałam trzask drzwi frontowych, co oznaczało, że zostałam sama w domu.
Myślałam nad słowami taty. Kolacja? Czy ja naprawdę przestałam cały dzień?
Pokręciłam głową z dezaprobatą na moje (niezwykle przyjemne) zmarnowanie czasu.
Chciałam napisać do Jungkooka, aby przyjechał i oddał mi telefon.
Fuck logic.
Sekundę później jednak zorientowałam się, że przecież intnieją też laptopy.
Alleluja.
Przysiadłam szybko przy biurku i wchodząc na stronę, na której się poznaliśmy, zaczęłam pisać wiadomość.

xFlowerBlackx: Wpadniesz do mnie oddać mi telefon?

xFlowerBlackx: Trochę już mi go brakuje

Jk_cookie97: Brzmi jak uzależnienie

xFlowerBlackx: Po prostu mi go oddaj, nie będę się teraz zastanawiać, czy mam problem z komórką

✅ wyświetlone- 6:37 pm

xFlowerBlackx: Aha, czyli teraz będziesz mnie ignorować?

✅ wyświetlone- 6:37 pm

xFlowerBlackx: No weź, Jungkookie, nie chciałam być nie miła

xFlowerBlackx: Wiem, że to czytasz

xFlowerBlackx: Oppa

xFlowerBlackx: Dobra, pierdol się.

✅ wyświetlone- 6:41 pm

Poddenerwowana postanowiłam iść na dół i udawać, że Jungkook nie istnieje, okupując telewizor dopóki rodzice nie wrócą.
Postąpiłam zgodnie z zamierzeniami, ruszając najpierw w stronę kuchni w celu przejrzenia szafek w poszukiwaniu przekąsek. Jedyne co znalazłam go na wpół rozerwaną paczkę paluszków, wygniecione opakowanie popcornu, a po dłuższym lataniu po pomieszczeniu koperek w opakowaniu po lodach (klasyk).
Westchnęłam i oparłam się o blat. Ten sam blat, na którym robiliśmy z Jungkookiem te wszystkie złe rzeczy. Te wszystkie cudowne rzeczy...
STOP.
Złapałam za portfel, w pośpiechu założyłam buty, złapałam za kurtkę i wyszłam z domu.
Najbliższy sklep nie znajdował się niewiadomo jak daleko od mojego domu, jednak nie była to też idealna pora na samotny spacerek po mieście. Byłam pewna, że w drodze powtornej będzie już zupełnie ciemno.
Westchnęłam i przyspieszyłam kroku. Byłam zła przez brak telefonu, który równał się z niesłuchaniem muzyki. Czułam się przez to dziwnie, gdziekolwiek bym nie szła, zawsze robiłam to ze słuchawkami w uszach.
Zajęta swoimi rozmyślaniami nie zauważyłam jak zwolniło przy mnie czarne auto, które musiało jakiś kawałek jechać przy mnie, ponieważ kierowca już bardzo chciał zwrócić na siebie moją uwagę.
-No hej, mała, może Cię podwieźć?-usłyszałam tak dobrze znany mi męski głos.
Widząc czarne okulary przeciwsłoneczne, od których odbijały się promienie zachodzącego słońca, czarną skórzaną kurtkę na jego ramionach i ten zawadiacki uśmieszek, poczułam jak dosłownie miękkną mi nogi.
Bezwiednie rozszerzyłam usta, nie wiedząc w pierwszej chwili, jak mam zareagować, na co chłopak odpowiedział mi śmiechem.
-Skarbie, nie będę czekał cały wieczór- powiedział, otwierając przyciskiem drzwi z blokady.
W końcu nic nie odpowiedziałam, po okrążyłam samochód i znalazłam się na miejscu obok pasażera.
Pojebało mnie.
Dlaczego do cholery wsiadłam do auta kogoś, kogo tak bardzo nie chciałam oglądać?
Dlaczego wsiadłam do auta Yoongiego?

16.04.2018


DADDY LOVES YOU ✅POPRAWIONE 1-7 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz