Rozdział 15

1.9K 83 2
                                    

Biorąc pod uwagę fakt, że nie mieliśmy zbyt przyjemnego startu, znalazłam sobie miejsce zdala od Yoongiego. Denerwował mnie samą swoją obecnością w pomieszczeniu, czułam się dosyć nieswojo w jego towarzystwie. Niby śmiał się z chłopakami, ale widziałam jak od czasu do czasu zerka na mniem, a potem jego wzrok ląduje na ręce Jungkooka, która oplata moje ramię.
-A ty, MinSoo, co o tym sądzisz?- z rozmyślań wyrwał mnie Namjoon.
Pokręciłam głową, nieco wybudzając się ze stanu, w jakim trwałam od pewnego czasu.
-Przepraszam, nie słuchałam- odparłam, przecierając oczy.- O co chodzi?
-Dyskutujemy na temat tego, jakie miejsce jest lepsze na wakacje- odpowiedział, pochylając się lekko do przodu i opierając łokcie na kolanach.- Uważasz, że Norwegia jest w porządku, czy może jednak Brazylia, bo w Skandynawii zbyt zimno?
-Była jeszcze opcja z Londynem, ale oczywiście, dla niektórych- odezwał się Yoongi, patrząc wymownie na Taehyunga, wznoszącego ręce w górę w akcie poirytowania- pada tam za często.
-Wybacz, że nie lubię się topić- odpowiedział Taehyung, udając obrażonego.
-Nie ważne, gdzie ty byś chciała pojechać- Namjoon przerwał tę wymianę zdań i ostrych spojrzeń, patrząc na nich wymownie.
Zamyśliłam się chwilę. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, gdzie chciałabym się znaleźć, gdyby dano mi wybrać jakiekolwiek miejsce na planecie.
-Muszę wybrać jedną opcję z podanych przez was, czy mogę coś dodać od siebie?
-Powiedz po prostu, co ci się marzy.
Właśnie, MinSoo. Co ci się marzy?
-Japonia- odpowiedziałam po chwili ciszy, a chłopak uniósł brwi a na jego ustach zauważyłam cień uśmiechu.
-Dlaczego akurat Japonia?- zapytał zaciekawiony.
-Interesuje się jej kulturą. Uważam, że to cudowne państwo ze świetną historią i- nie dane mi jednak było dokończyć, choć zaczęłam się już powoli rozkręcać.
-Najechali na nas. Okupacja japońska. Mordowanie ludzi. Przymusowe służby wojskowe w armiach wroga. Zmuszanie tysięcy kobiet do prostytucji. Rzeczywiście, mają zajebistą historię- odparł Yoongi z sarkazmem, na co tylko zacisnęłam usta w wąską linię, aby nie powiedzieć za dużo.
Chłopcy spojrzeli tylko na siebie, a ja poczułam jak Jungkook wyraźnie spiął mięśnie. Już chciał się odezwać, jednak powstrzymałam go, kładąc dłoń na jego torsie, co od razu zrozumiał.
-Więc, gdzie ty byś się chciał udać, Yoongi?- zapytałam, rzucając mu nieco wyzywające spojrzenie.
Chłopak podniósł brwi, wyraźnie zdziwiony moją postawą.
-Mi nie przeszkadzają londyńskie deszcze- odparł, rozsiadając się bardziej w fotelu, na którym siedział.
-Rozumiem. Czyli lubisz żyć, mając powódź dookoła?- wytrzymywałam jego spojrzenie, które z każdą chwilą stawało się coraz bardziej nieznośne.
-Nie mam nic do wilgoci- odpowiedział, patrząc na mnie spod przymrużonych oczy.- W żadnym aspekcie.
-Lubisz jak ci chlupocze w spodniach?- rzuciłam bez zastanowienia, biorąc łyka trunku.
Słyszałam jak chłopcy wyciągnęli powietrze, Jungkook spiął się jeszcze bardziej, mocniej zaciskając dłoń na moim ramieniu, niektórzy prychnęli śmiechem.
Yoongi natomiast robił dobrą minę do złej gry, udając obojętnego przez cały czas.
-Nie za bardzo. Możesz mi pomóc rozwiązać ten problem i grzecznie wszystko połknąć.
-Yoongi!- krzyknął Jimin, uderzając go w kolano.
Myślałam, że się uduszę. Otworzyłam usta, będąc zszokowana jego bezpruderyjną wypowiedzią.
-Dość- powiedział w końcu Jungkook, wstając.- MinSoo, odwiozę Cię.
Stwierdziłam, że nie będę się z nim wykłócać i po prostu zabrałam telefon z ławy, przemieszczając się do korytarza, aby założyć buty.
Stał zaraz obok, obserwując uważnie moje ruchy, kiedy wiązałam moje trampki. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do spotkania z Mino, byłam zdolna do poradzenia sobie z obuwiem.
Wyprostowałam się po chwili, uśmiechając szeroko. Jungkook nie odpowiedział mi na ten gest, po prostu wskazał ręką na drzwi, drugą kładąc na moich plecach, by przepuścić mnie w przejściu. Dalej wspominałam to, jak sprawnie chłopcy wstawili je z powrotem. Co prawda Jungkoom zdecydował się na wymianę blatu, ale przymajmniej miał drzwi w zawiasach.
-Papa, chłopcy- krzyknęłam.
Kilka głosów się ze mną pożegnało.
-Do zobaczenia- odpowiedział Yoongi, a ja przewróciłam oczami.
Nie sądzę- pomyślałam i wyszłam na korytarz.
Jungkook złapał mnie za dłoń, ciasno splatając nasze palce ze sobą.
Szliśmy w ciszy aż do samego auta. Kiedy już siedzieliśmy w samochodzie, spojrzałam na niego, jak oddychał głęboko, wyraźnie starając się uspokoić.
-Nie kazałeś mi założyć opaski- powiedziałam, przerywając ciszę, na co zostałam obrzucona wściekłym spojrzeniem.
-Mam to w dupie. Co to miało być?- zapytał, wyraźnie podnosząc głos, na co spięłam się w środku.
-Nie wiem- odparłam patrząc na moje uda.
Chciałam powiedzieć, że poczułam się sprowokowana żeby dalej prowadzić tę wymianę zdań, więc nie odpuściłam. Po prostu zadziałałam impulsywnie.
-MinSoo- zaczął, jednak weszłam mu w słowo.
-Przepraszam. Po prostu on ma ze mną wyraźny problem, a ja nie chciałam pokazać, że może ze mną rozmawiać w ten sposób- odważyłam się spojrzeć na chłopaka.
Jego spojrzenie widocznie się uspokoiło, kiedy to powiedziałam. Trochę mi ułożyło, widząc, jak na mnie spogląda już nieco łagodniejszym wzrokiem.
Wyszedł z auta, okrążył je i otworzył moje drzwi. Przekręcił mnie bokiem na siedzeniu, przez co znajdowałam się naprzeciwko niego. Zajął miejsce pomiędzy moimi nogami, kładąc dłonie na moje uda.
-On już taki jest, nie przeżyłby gdyby nie powiedział tego, co myśli- zrobił nieco przepraszającą minę.
-Zauważyłam- odpowiedziałam, prychając sarkastycznie.
-Ja wiem, że trudno powstrzymać się od skomentowania jego zachowania, ale wierzę, że ci się uda. Po prostu nie daj mu się sprowokować- przyłożył swoje czoło do mojego.
-Nie chcę się już z nimi spotykać- powiedziałam cicho, odsuwając się lekko.
-Resztę przecież lubisz.
-Ale jak oni będą przychodzić to Yoongi razem z nimi. Nie będę wprowadzać nieprzyjemnej atmosfery.
-Daj spokój, słońce.
-Nie, Jungkook. Nie chcę przebywać z nim w jednym pomieszczeniu i powodować niepotrzebnego napięcia.
-Czy ty znowu się kłócisz ze swoim tatusiem, skarbie?- zapytał, unosząc brwi i uśmiechając się lekko.
Poczułam jak oblewam się na nowo rumieńcem, podczas gdy on zaczął składać pocałunki na mojej szyji.
-Przepraszam, tatusiu- odpowiedziałam, odchylając głowę z przyjemności, jaką mi sprawiał.
Przesuwał dłońmi po moim ciele, podwijając mi koszulkę. Dotykał mój brzuch, potem przeniósł się na biodra i sunąc rękami coraz wyżej dotarł do stanika.
Odsunął się, uśmiechając się zadziornie po czym wpił się w moje usta. Całował mnie powoli, nie dając się porwać emocjom, natomiast ja czułam jak dosłownie płonę. Chciałam być tak blisko niego, jak najbliżej się da. Chciałam znów czuć go w ten cudowny sposób.
Kiedy było mi coraz lepiej i starałam się pogłębić pocałunek, chłopak odsunął się, z tym swoim cwanym uśmieszkiem i ruszył na swoje siedzenie. Lekko skołowana wpatrywałam się jak siada na miejscu keirowcy.
-Pasy- rzucił tylko, przy okazji zapinania swoich.
-Co to miało być?- zapytałam zdezorientowana.
Miałam cichą nadzieję na to, że jednak do czegoś dojdzie między nami. W sumie to planowałam to przez cały czas, ale ciągle działo się coś, co nam w tym przeszkadzało.
Chłopak jedynie wzruszył ramionami, jakby nic się nie stało.
-To była twoja kara. Pamiętaj o tym, że z tatusiem lepiej nie zadzierać- odpowiedział, a gdy chciałam coś dodać, przerwał mi.- Następnym razem będzie gorzej, dzisiaj jeszcze jestem łagodny.
Postanowiłam się po prostu przymknąć. Tego wieczoru nauczyłam się, że niepotrzebnie czasami wypowiadam się, kiedy to powinnam po prostu pokornie zamknąć usta i ugryźć się w język.

14.04.2018

DADDY LOVES YOU ✅POPRAWIONE 1-7 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz