Rozdział 6

2K 96 27
                                    

Napastnik odwrócił mnie plecami do siebie i tak po prostu przytulił. Czułam się skołowana i miałam ochotę się rozpłakać ze strachu. Moje serce waliło jakby miało zaraz ze mnie wypaść.

-Cześć, misiu - usłyszałam jak mówi w moje plecy.

-Jungkook? - zapytałam zszokowana po tym jak doszło do mnie, że dobrze znam te przezwisko.

-Jak tam córeczko?- wyswobodziłam się z jego objęć i odwróciłam się twarzą do niego.

Na żywo wyglądał jeszcze lepiej. Był ubrany w czarny garnitur, w którym wyglądał niezwykle pociągająco.

-Dobrze. Zaskoczyłeś mnie trochę, wiesz? - przeglądałam mu się z szeroko otwartymi oczami.

-Wiem, skarbie. Oto mi chodziło - uśmiechnął się cwanie i nachylił się nade mną, by złożyć na moim policzku pocałunek. Zarumieniłam się jak nigdy dotąd. - Jejku, jak ty się słodko rumienisz, pomidorku.

Czy on mnie nazwał pomidorkiem? To już był szczyt głupich ksywek.

Przysunęłam się do niego na tyle blisko, by nasze klatki piersiowe się stykały. Delikatnie złapałam go za kark i przysunęłam do moich ust jego wargi. Dzieliło nas tylko parę milimetrów. Jak się spodziewałam, chciał więcej i przysuwał się, żeby tylko połączyć nasze usta w pocałunku. Ja natomiast oddalałam się od niego aż w końcu schyliłam się, a ten poleciał do przodu tracąc równowagę i cmoknął ścianę. Uciekłam na bok i śmiałam się w niebogłosy.

-Tak na przyszłość, nie nazywaj mnie pomidorem czy innym warzywem. To głupie, nawet jak na ciebie - wskazałam na niego palcem wskazującym.

Tatuś spojrzał na mnie spod byka i złapał za nadgarstek.

-Jedziemy do mnie - powiedział niskim głosem i zaczął kierować się w stronę parkingu dalej trzymając moją dłoń.

-A co jeśli nie mam na to ochoty? - zapytałam drocząc się z nim, ponieważ mój poziom ekscytacji nieco podskoczył i wiedziałam, że z nim pojadę.

-Ale ja mam ochotę spędzić z tobą trochę czasu skoro już się spotkaliśmy - uśmiechnął się pięknie kiedy staliśmy już przy aucie.

Jak na gentelmana przystało otworzył mi drzwi od strony pasażera, a ja usadowiłam się na miękkim skórzanym fotelu.

Jechaliśmy w ciszy. Kątem oka spoglądałam na profil Jungkooka. Jego ciemne oczy i włosy idealnie podkreślały zarys szczęki. Usta były naturalnie różowe. Trochę kartoflany nos, co u niego wyglądało uroczo. Był po prostu idealny.

-Długo się tak będziesz na mnie gapić? - zapytał uśmiechając się zadziornie, a ja zwróciłam swój wzrok na moje kolana.

Zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam wpatrywać się w widoki za oknem z zakłopotania.

-Wybacz.

-Jesteś piękna, kiedy się uśmiechasz - powiedział zatrzymując auto. - Mam nadzieję widzieć to częściej. Muszę ci teraz zawiązać oczy.

-Co? - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

-Nie bój się. Ufasz mi? - spojrzał mi prosto w oczy.

-Stary, dopiero co się poznaliśmy - powiedziałam lekko przestraszona.

-Nic ci nie zrobię. Nie umiałbym sprawić ci krzywdy.

-Przysięgam, że jeśli jesteś jakimś mordercą to bądź przygotowany na to, że znam sztuki walki i skopię ci tyłek - powiedziałam z końcu dając sobie założyć materiał na oczy.

-Spokojnie zaraz będziemy na miejscu - poczułam dłoń na kolanie.

Nie no świetnie, jeszcze mnie dotyka kiedy odebrał mi wzrok.

Po krótkim czasie usłyszałam jak ponownie zatrzymuje samochód i wychodzi z auta, a po chwili pomaga wysiąść też mi.

Przez to, że co chwilę się potykałam tatuś wziął mnie na ręce. W końcu jakimś cudem udało nam się dojść do drzwi po dłuższej drodze.

-Jesteśmy - zdjął mi opaskę z oczu kiedy byliśmy już w środku.

Pomrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić się do światła. Po chwili ukazał mi się biało - czarny salon.

-Ładnie mieszkasz - rozglądałam się dookoła.

-Dziękuję. Napijesz się czegoś, piękna? - zniknął w innym pomieszczeniu.

-Herbaty może - odpowiedziałam i zaczęłam krążyć po pokoju.

-Już się robi - odlrzyknął grzebiąc w szafkach. - Usiądź sobie, ja zaraz przyjdę.

Zajęłam miejsce na skórzanej kanapie i czekałam aż do mnie wróci, co uczynił po chwili z dwoma kubkami w dłoniach.

Podał mi jedno z naczyń i usiadł obok mnie opierając rękę za moimi plecami.

-Opowiedz mi coś o sobie - rozsiadł się wygodniej i wbił spojrzenie w moją osobę.

Poprawiłam się na miejscu pod wpływem jego wzroku.

-No więc, co chciałbyś wiedzieć? - nie wiedziałam zupełnie, od czego zacząć.

-Wszystko. Może, co lubisz robić?

-Lubię czasami grać na pianinie - odparłam po chwili namysłu.

-Na pianinie? - przerwał mi. - Chodź za mną - wstał i skierował się w nieznaną mi stronę.

Przeszliśmy korytarzem i otworzył jedne z białych drzwi, a kiedy weszliśmy do pokoju moim oczom ukazał się piękny czarny instrument.

-Nie wiedziałam, że grasz - powiedziałam przejeżdżając palcami po idealnej powierzchni.

-Moją pasją jest muzyka. Zagraj mi coś, kochanie - usiadł na krześle obok pianina i wpatrywał się we mnie ze splecionymi na klatce piersiowej rękami.

Zajęłam miejsce na czarnej ławeczce i położyłam palce na lśniących klawiszach. Chwilę myślałam, co mogę zagrać żeby mu się spodobało. Nagle nuty same popłynęły. Wybrałam melodię, którą nauczyłam się grać jako pierwszą. Miałam do niej ogromny sentyment choć nie była niewiadomo jak wymyślna.

Kiedy skończyłam powoli spojrzałam na Jungkooka, który wypalał we mnie dziurę.

-Coś się sta... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ wstał szybko i zaatakował moje usta swoimi.

Całował zachłannie, jakby to był nasz ostatni pocałunek. Oczywiście pod wpływem buzujących hormonów oddawałam wszystko. Jego ręka powędrowała na moje biodro, jeżdżąc w górę i w dół. Złapał mnie za uda, podniósł i posadził na instrumencie. Jedną rękę położyłam na jego karku i mocniej przycisnęłam do siebie. Jego ciepłe wargi zjechały na moją szyję rozpoczynając drogę poprzez szczękę. Czułam dużo przyjemnego łaskotania.

-Jesteś moja i tylko moja. Rozumiesz? - zapytał bardzo pociągającym tonem.

-Znamy się zbyt krótko, nie oczekuj ode mnie takich obietnic - powiedziałam chcąc zachować czysty rozum.

-Nie ma mowy, że pozwolę ci odejść do kogoś innego. To tylko kwestia czasu aż wreszcie mi się oddasz. Teraz powiedz to, co chcę usłyszeć - poczułam jego palce sunące po prawym udzie i pisnęłam lekko. - Nie zrobię nic bez twojej zgody, to tylko mnie utwierdzi w przekonaniu, że też ci na tym zależy.

-Nie jestem, ale mogę być twoja - odpuściłam wychodząc nieco poza moje zasady.

-Sprawię, że nie będziesz miała żadnych wątpliwości - czułam jak się uśmiecha i zasysa na mojej szyi.

11.04.2018

DADDY LOVES YOU ✅POPRAWIONE 1-7 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz