Rozdział 29

1.2K 57 0
                                    

12/30

Obudziłam się poprzez zdrętwienie ciała. Z trudem zaczęłam się przekręcać, jednak czując, że idzie mi to wyjątkowo opornie, otworzyłam oczy, aby ocenić sytuację.
Było tragicznie.
Czułam potworny ból na twarzy w okolicach nosa i na ustach, całe moje ciało było obolałe od zastałych mięśni, jakby tego było mało byłam ciasno opleciona czyimś ramionami. Chciałam się odwrócić i sprawdzić kto to, jednak nie byłam w stanie wykonać tak skomplikowanego ruchu przy tak słabym stanie mojego organizmu.
Zrobiłam jedyne co mi zostało, czyli ponowne ułożenie głowy na poduszce.
Leżałam tak przez jakiś czas, starając sobie przypomnieć wszystko, co się stało.
Na szczęście (lub i nie) po dłuższej chwili pamiętałam już wszystko.
Wyszłam z domu.
Zostałam napadnięta.
Yoongi mnie ocalił.
Teraz to on za mną leży, a to jest jego mieszkanie.
Odetchnęłam z ulgą. Dalej żyłam, a to wszystko dzięki chłopakowi, który dosłownie pojawił się znikąd. Najbardziej jednak cieszył mnie fakt, że jemu nic się nie stało, bo chyba nie przeżyłabym tego faktu.
Chwila, co?
Czując jak chłopak się rusza nieco spięłam obolałe mięśnie. Poczułam jak głaszcze mnie po udzie.
-Ciii, jestem tutaj- wyszeptał mi do ucha, chcąc prawdopodobnie uspokoić mnie tym gestem.
Kiedy usłyszałam jego poranny, zachrypnięty głos moje serce zabiło szybciej. Podczas gdy mnie dotykał przechodziły mnie takie ciarki, że moje mięśnie dosłownie krzyknęły, wykonując te ruchy.
-Domyślam się- odpowiedziałam, a chłopak się wzdrygnął.
-Myślałem, że śpisz- powiedział, na co wywróciłam oczami.
-Więc po co do mnie mówisz skoro i tak bym ciebie nie słyszała?- zapytałam.
Aż dziwne, że w obliczu takiej sytuacji miałam jeszcze siłę i ochotę na sarkazm.
-Robiłem to przez całą noc, ledwo spałem. Ty za to byłaś jak zabita. Kiedy miałaś takie drgawki to mój dotyk i głos Cię uspokajały- odpowiedział, a ja poczułam jak się czerwienię.
-Yoongi, przestań- ignorując ból zdjęłam jego rękę z siebie i starałam się wyswobodzić z jego uścisku, jednak został tylko wzmocniony.
-Nie. Nie przestanę, to ty się uspokój- rzekł, opierając czoło o moje plecy.
-Jungkook..- nie dane mi było dokończyć, bo chłopak gwałtownie wstał, przez co krzyknęłam z bólu, jaki wywołał tym gwałtownym ruchem.
Znalazł się nade mną i opierając się na rękach zbliżył swoją twarz do mojej.
-Słuchaj, lala. Wkurwiasz mnie już. Widzisz tu gdzieś swojego chłopca? Bo ja jakoś go nie zauważyłem przez te wszystkie godziny, które minęły od moje uratowania twojego tyłka, kiedy to opatrzyłem ci rany i czuwałem przy tobie w nocy, aby cię uspokajać przy niespokojnym śnie. Doceń moją dobroć, choć raz się zamknij i przestań wyrywać, bo biedny Jungkook by nie przeżył faktu, że ktoś inny niż on mógłby się w tobie zakochać- mówił to takim tonem i był tak blisko, że ledwo mogłam się skupić na jego słowach.
Zapadła chwila okropnie niezręcznej ciszy. Nie wiedziałam, co mam na to odpowiedzieć. Patrzyłam na niego wielkimi oczami, zszokowana jego nagłym wybuchem.
-T-ty się we mnie..- te słowo nie chciało mi przejść przez gardło.
-Te wszystkie gesty, spojrzenia jakie ci rzucałem..nie umiesz tego do siebie dodać?- zapytał, a ja poczułam, jak robię się coraz bardziej czerwona.
-Cholera, Yoongi- zamilkłam, nie wiedząc właściwie, co chciałam powiedzieć.
Ale ze mnie pierdoła- pomyślałam, strzelając się w myślach dłonią w twarz. Jedynie w myślach, ponieważ nie odważyłabym się zrobić tego sobie w realu, biorąc pod uwagę mój stan zdrowotny.
-Ta nie może być- jedna z nielicznych rzeczy, które udało mi się wypowiedzieć bez jąkania się czy niewiadomo jakich przerw między wyrazami i powiedziałam coś takiego?
-Co ci tak bardzo przeszkadza?- zapytał, zbliżając się jeszcze bardziej.
-To co robisz- oparłam obolałe dłonie o jego klatkę piersiową, starając się go jakoś odepchnąć.
Zaśmiał się, cmokając mnie szybko i się podniósł.
Skrzywiłam się przez ból wargi, a chłopak zaczął zmierzać w stronę drzwi.
-Zbieraj się, królewno. Odwiozę Cię- powiedział, wychodząc.
Zaczęłam się powoli podnosić z łóżka, jednak okazało się to o wiele trudniejsze niż w moich zamierzeniach.
Kiedy przez dłuższy czas dalej się nie pojawiałam na dole, usłyszałam, jak chłopak ponownie wbiega do pokoju. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Strasznie boli mnie nos, mógłbyś mi pomóc?- zapytałam, podpierając się o szafkę stojącą obok łóżka.
-Wiesz.. Nie wiem, co Jungkook by o tym powiedział, więc wolę nie mieć z Tobą żadnego kontaktu fizycznego- powiedział przesłodzonym tonem, po czym oparł się o framugę i stał tam, patrząc jak się męczę.
Ty mała cipko.
Bardzo powolnymi ruchami udało mi się dojść do niego, po czym wymieniam chłopaka i od razu wyszłam z pokoju, przechodząc do trudniejszego punktu mojej drogi, czyli schodów.
Nie było ich dużo, a jednak ich ilość wydawała się wręcz nieskończona.
Udało mi się pokonać dwa i stwierdziłam, że te zadanie jest niewykonalne dla mnie.
Usiadłam zrozpaczona.
-Yoongi, przepraszam, pomóż mi zejść- spojrzałam na niego, a łzy stanęły mi w oczach.
-No widzisz, potrzebujemy siebie nawzajem- powiedział i podszedł do mnie, sprawnie biorąc mnie na ręce.
Szybko znalazł się w przedpokoju i posadził mnie na małym stołeczku, zakładając mi buty.
-Ty jak widzę odgrywasz rolę super bohatera, a ja kim jestem dla ciebie?- zapytałam, patrząc jak jego palce zawiązują moje sznurówki.
-Każdy super bohater potrzebuje swojej ofiary do ratowania- powiedzIał, uśmiechając się szeroko, na co wypięłam mu język.
Ponownie wziął mnie na ręce i wyniósł z domu, zmierzając od razu do samochodu.
Usadził mnie na miejscu pasażera, po czym wrócił szybko pozamykać drzwi i wrócił do mnie, siadając za kierownicą.
Zapiął nasze pasy i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
-Mam kilka pytań- odezwałam się po chwili milczenia.
-Słucham zatem- opowiedział, a ja przełknęłam ślinę.
-Po pierwsze: która jest godzina?- postukał palcem w zegarek obok przycisku służącego do włączenia radia.
11.34
Moje lekcje trwają już prawie cztery godziny.
Fajnie.
-Okeeej. Po drugie: co robiłeś wtedy na mieście o tej godzinie?
Zamyślił się przez chwilę, jednak nie odpowiadał tak długo, że zastanawiałam się, czy nie będę przypadkiem musiała powtórzyć pytania.
-Chcesz prawdziwą czy fałszywą odpowiedź?- zapytał odwracając się w moją stronę.
-Prawdziwą- powiedziałam krótko i wpatrywałam się w niego.
-Starałem się o tobie zapomnieć. Już od pewnego czasu chodzę na takie spacery- powiedział cicho, śmiejąc się pod nosem.- Idę do klubu, piję kilka shotów, tańczę z przypadkowymi laskami i udaję, że to ty. Potem chodzę jeszcze trochę po mieście i wracam, udając nieświadomego, że to tylko piękne złudzenie.
-A jaka jest fałszywa odpowiedź?- zapytałam, ciągle wlepiając w niego wzrok, choć on już dawno się odwrócił i uważnie obserwował jezdznię.
-Idę do klubu, piję kilka shotów, tańczę z przypadkowymi laskami, a potem idę z najfajniejszą do wolnego pokoju. Potem chodzę jeszcze trochę po mieście i wracam, myśląc o tym, jak piękne mam życie.

22.04.2018

DADDY LOVES YOU ✅POPRAWIONE 1-7 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz