- tak, pewnie - powiedział.
Gdy znów usłyszał o Clintcie poczuł ukłucie zazdrość. Nie wiedział, czy będzie kiedyś tak blisko Nath. Czy w przyszłości zbudują własny dom.
Ale na myśl o tym, że może wyrzucić stąd coś co jej o nim przypomina, ucieszył się. Fakt, że Natasha była gotowa to zrobić, nie dla niego lecz z nim wiele dla niego znaczył.
- chodźmy. - powiedział stanowczo.
Nath wstała i złapała go za rękę. Podeszli razem do tarczy, po czym wcisneła dwa środkowe kręgi na raz. Ściana na której wisiała tarcza cofnęła się i przesuneła w lewo.
- no proszę, pomysłowy Clint - powiedział kapitan. Zrobił to mimowolnie.
-czy ja słyszę zazdrość? - zapytała Nath - Panie Kapitanie, nikt nie ma na mnie tylu pomysłów co Pan - dodała uwodzicielsko. Nie chciała aby jej przeszłość psuła mu nastrój.
- faktycznie, mam pewien pomysł - powiedział przyciągając ją do siebie.
Jego ego pobudziło jego czyny. Chciał wymazać z tego domu ślady Clinta, ale najbardziej chciał go wymazać z jej umysłu i ciała. Chciał wypełnić jej myśli swoją osobą, a ciało swoim dotykiem.
Przyparł ją do ściany. Uniósł jej ręce do góry i przytrzymał, a drugą ręką ściągnął jej bluzkę. Potem złapał ją i podniósł tak, że owineła go w pasie nogami. Szedł tak z nią wzdłuż krótkiego korytarza prowadzącego do sali.
Był tam ring i trzy tory strzeleckie, a w rogu worek treningowy. Wniósł ją na środek ringu i położył na plecach. Uklęknął przed nią, nachylił się i zaczął całować jej szyję. Słyszał jej płytki oddech, który jeszcze bardziej go nakręcał. Zjeżdzał niżej, całując, ssąc i podgryzając każdy cal jej ciała. Jednym szybkim ruchem ściągnął jej spodnie, i schodził niżej.
Jej ciało należało do niego. Jakby znał je od zawsze i wiedział co zrobić by sprawić jej przyjemność. Pozwoliła sobie na krzyk, wiedziała, że ich nie usłyszą. Gdy Nath osiągnęła apogeum, znów przed nią uklęknął. Chwycił jej nogi w górę i ją posiadł, nie dopuszczając do tego, aby choć na chwile przerwać jej uniesienie. Gdy już traciła świadomość, objęła go nogami i przerzuciła go tak, że teraz on leżał na plecach. Doszli razem, a ona bezsilnie opadła na jego klatkę. Z trudem łapali oddech. Przytulił ją, drugą ręką odgarniając jej włosy z policzka. Widział, że osiągnął cel.
Usiadł nadal przytulając Nath i ponownie rozejrzał się po sali. Spojrzał na tory, a następnie na Nath którą trzymał w ramionach. Nie czuł już zazdrości, miał pewność, że ona jest jego, a on jest jej.
Gdy już doszli do siebie, wstali. Natasha zaczęła się ubierać, a Stev zdjął z siebie mokrą koszulkę Clinta i rzucił ją w stronę torów. Zaczeli wynosić przyrządy Clinta do magazynku znajdującego się z tyłu sali. Pozbędą się ich gdy tylko będą mogli spokojnie wyjść z domu. Gdy skończyli, Stev podszedł do worka i uderzył go kilkukrotnie.
-może pójdziemy po resztę, żeby też mogli się nacieszyć? - spytała Nath
- ahh właśnie, mówiąc o rzeszcie - zaczął nie pewnie Stev. - Wilson wszedł gdy wyżywałem się na ścianie. Chciał wiedzieć co mi jest, ale nie wiedziałem co mogę mu powiedzieć, żeby się przypadkiem nie wygadać.-
Nath patrzyła na niego badawczym wzrokiem.
-Wtedy zapytał mnie czy to przez Ciebie. Powiedział, że zauważył zmianę pomiędzy nami, ale postanowił uszanować naszą prywatność. - powiedział Stev czekając na reakcję Nath.
- ehh, byliśmy nie ostrożni, ale no dobrze. W takim razie nie w porządku byłoby trzymać dalej w nieświadomości tylko Visiona i Wandę. Zresztą takie ukrywanie się też jest męczące - podeszła i chwyciła w dłonie jego twarz. Popatrzyła przez chwilkę i go pocałowała. - ale najpierw musimy wziąć prysznic - dodała z uśmiechem.

CZYTASZ
W Ukryciu
FanfictionPo wydarzeniach z Cywil War Kapitan Ameryka wraz z Wandą, Visionem, Wilsonem, Buckym i Natasha muszą ukrywać się przed S.H.I.E.L.D., swoimi przyjaciółmi i resztą świata. Jak potoczą się ich losy? Czy Kapitan pozostanie wierny swoim przekonaniom? ...