Rano Nath obudziła się głodna, spojrzała na Steva który przytulał sie do jej brzucha. Cieszyła się z ich wczorajszej rozmowy. Chociaż nie należała ona do najłatwiejszych to teraz wszystko powinno się ułożyć. Chętnie poleżałaby z nim dłużej, ale musiała coś zjeść. Wymknęła się więc z łóżka tak żeby go nie budzić, założyła dres i zeszła na dół. Spojrzała do lodówki i sama nie wiedziała na co ma ochotę. Najchętniej zjadłaby wszystkiego po trochu, ale wybór padł na naleśniki. Zaczeła wiec je przygotowywać gdy do kuchni weszła Wanda.
-hej, co robisz? -spytała patrząc jej przez ramię.
-hej, będę smażyć naleśniki, chcesz trochę? - spytała.
-pewnie - odpowiedziała zadowolona Wanda.
Cieszyła się, że zjedzą śniadanie same i będą miały okazję porozmawiać.- poczekam w salonie.
Gdy Nath zrobiła już naleśniki zaniosła je do salonu i zaczeły jeść.
- wyspałaś się? -Wanda starała się jakoś zacząć rozmowę.
- tak. Mimo luksusów lepiej śpi mi się tutaj. -odpowiedziała.
- Stevowi napewno też śpi sie lepiej przy Tobie. -powiedziała- wczoraj o tej porze krzątał się już w kuchni, a dziś pewnie jeszcze leży w łóżku.
- tak, nie chciałam go budzić. Sama też bym pewnie jeszcze poleżała gdyby nie to, że byłam głodna - powiedziała nakładając kolejnego naleśnika.
- widzę, że apetyt Ci dopisuje -zaśmiała się Wanda.
- tak, ale uprzedzam odrazu, że nie jestem w ciąży - powiedziała - T"Challa, Wilson i Stev wymyślili sobie, że to jest powodem. Więc, żeby nie było już takich sytuacji, wolę powiedzieć odrazu - zaśmiała Nath.
- dobrze - odpowiedziała jej też się śmiejąc.
Stev wszedł zaspany do salonu.
- co dobrego jecie? -spytał stajac za Nath i opierając sie na jej krześle.
- w zasadzie to już kończymy - powiedziała Nath wsadzając do buzi ostatni kawałek.
- haha, dobrze, sam sobie coś zrobię kochanie - powiedział i poszedł do kuchni.
Zrobił na szybko jajecznicę i dosiadł się do dziewczyn.
- otworzyliście już prezenty od T"Challi? -spytała Wanda.
-nie, a Ty? -zapytał Stev.
- tak, dostałam album ze zdjęciami, który zostawiłam w bazie. Jest dla mnie bardzo ważny. Na pewno ciężko było go z tamtąd wydostać. To najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć. - odpowiedziała ze wzruszeniem.
- T"Challa to dobry człowiek. Dba o swoich bliskich i wie czego im potrzeba. Tak bardzo nam już pomógł. - podsumował Stev. Zauważył, że Nath patrzy na jego talerz. - chodź tutaj -powiedział patrząc na nią. Nath podeszła, a on usadził ją sobie na kolanach.
-spróbuj czy dobre - powiedział chcąc ją nakarmić.
Gdy zjadła jedną łyżkę poczuła się niedobrze. Wstała szybko i pobiegła do łazienki. Zaczęła wymiotować.
Zdezorientowany Stev nie wiedział czy ma iść za nią.Uznał, że czułaby się niekomfortowo więc został przy stole i dla rozładowania atmosfery powiedział - nie jest aż taka zła.
Wanda spojrzała na niego z uśmiechem i korzystając z tego, że zostali sami spytała - jak udała sie Wasza rozmowa?
- bardzo dobrze, zrozumieliśmy, że pragniemy tego samego i ostatecznie chyba się oświadczyłem. Nie miałem pierścionka, więc nie były to typowe oświadczyny. Ale najważniejsze, że się zgodziła. - pochwalił się Stev.
- gratuluję. Czyli teraz przestaniesz być Kapitanem Ameryką, a zaczniesz być Stevem Rogersem?- spytała.
- mam taki plan, ale najpierw dopilnuję, żebyście byli bezpieczni. To będzie moja ostatnia misja. - powiedział.
Nath umyła twarz i wróciła do salonu.
- wszystko w porządku? -spytał zatroskany.
-tak, chyba mój żołądek nie nadąża za moim apetytem - zaśmiała się. -pójdę się położyć na chwilę.
-czekaj, pójdę z Tobą - powiedział i wziął ją za rękę.- do zobaczenia później - powiedział do Wandy i poszli na górę.
CZYTASZ
W Ukryciu
FanficPo wydarzeniach z Cywil War Kapitan Ameryka wraz z Wandą, Visionem, Wilsonem, Buckym i Natasha muszą ukrywać się przed S.H.I.E.L.D., swoimi przyjaciółmi i resztą świata. Jak potoczą się ich losy? Czy Kapitan pozostanie wierny swoim przekonaniom? ...