35. Pierwsze oznaki

462 33 1
                                    

Rano Nath obudziła się głodna, spojrzała na Steva który przytulał sie do jej brzucha. Cieszyła się z ich wczorajszej rozmowy. Chociaż nie należała ona do najłatwiejszych to teraz wszystko powinno się ułożyć. Chętnie poleżałaby z nim dłużej, ale musiała coś zjeść. Wymknęła się więc z łóżka tak żeby go nie budzić, założyła dres i zeszła na dół. Spojrzała do lodówki i sama nie wiedziała na co ma ochotę. Najchętniej zjadłaby wszystkiego po trochu, ale wybór padł na naleśniki. Zaczeła wiec je przygotowywać gdy do kuchni weszła Wanda.

-hej, co robisz? -spytała patrząc jej przez ramię.

-hej, będę smażyć naleśniki, chcesz trochę? - spytała.

-pewnie - odpowiedziała zadowolona Wanda.

Cieszyła się, że zjedzą śniadanie same i będą miały okazję porozmawiać.- poczekam w salonie.

Gdy Nath zrobiła już naleśniki zaniosła je do salonu i zaczeły jeść.

- wyspałaś się? -Wanda starała się jakoś zacząć rozmowę.

- tak. Mimo luksusów lepiej śpi mi się tutaj. -odpowiedziała.

- Stevowi napewno też śpi sie lepiej przy Tobie. -powiedziała- wczoraj o tej porze krzątał się już w kuchni, a dziś pewnie jeszcze leży w łóżku.

- tak, nie chciałam go budzić. Sama też bym pewnie jeszcze poleżała gdyby nie to, że byłam głodna - powiedziała nakładając kolejnego naleśnika.

- widzę, że apetyt Ci dopisuje -zaśmiała się Wanda.

- tak, ale uprzedzam odrazu, że nie jestem w ciąży - powiedziała - T"Challa, Wilson i Stev wymyślili sobie, że to jest powodem. Więc, żeby nie było już takich sytuacji, wolę powiedzieć odrazu - zaśmiała Nath.

- dobrze - odpowiedziała jej też się śmiejąc.

Stev wszedł zaspany do salonu.

- co dobrego jecie? -spytał stajac za Nath i opierając sie na jej krześle.

- w zasadzie to już kończymy - powiedziała Nath wsadzając do buzi ostatni kawałek.

- haha, dobrze, sam sobie coś zrobię kochanie - powiedział i poszedł do kuchni.

Zrobił na szybko jajecznicę i dosiadł się do dziewczyn.

- otworzyliście już prezenty od T"Challi? -spytała Wanda.

-nie, a Ty? -zapytał Stev.

- tak, dostałam album ze zdjęciami, który zostawiłam w bazie. Jest dla mnie bardzo ważny. Na pewno ciężko było go z tamtąd wydostać. To najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć. - odpowiedziała ze wzruszeniem.

- T"Challa to dobry człowiek. Dba o swoich bliskich i wie czego im potrzeba. Tak bardzo nam już pomógł. - podsumował Stev. Zauważył, że Nath patrzy na jego talerz. - chodź tutaj -powiedział patrząc na nią. Nath podeszła, a on usadził ją sobie na kolanach.

-spróbuj czy dobre - powiedział chcąc ją nakarmić.

Gdy zjadła jedną łyżkę poczuła się niedobrze. Wstała szybko i pobiegła do łazienki. Zaczęła wymiotować.
Zdezorientowany Stev nie wiedział czy ma iść za nią.

Uznał, że czułaby się niekomfortowo więc został przy stole i dla rozładowania atmosfery powiedział - nie jest aż taka zła.

Wanda spojrzała na niego z uśmiechem i korzystając z tego, że zostali sami spytała - jak udała sie Wasza rozmowa?

- bardzo dobrze, zrozumieliśmy, że pragniemy tego samego i ostatecznie chyba się oświadczyłem. Nie miałem pierścionka, więc nie były to typowe oświadczyny. Ale najważniejsze, że się zgodziła. - pochwalił się Stev.

- gratuluję. Czyli teraz przestaniesz być Kapitanem Ameryką, a zaczniesz być Stevem Rogersem?- spytała.

- mam taki plan, ale najpierw dopilnuję, żebyście byli bezpieczni. To będzie moja ostatnia misja. - powiedział.

Nath umyła twarz i wróciła do salonu.

- wszystko w porządku? -spytał zatroskany.

-tak, chyba mój żołądek nie nadąża za moim apetytem - zaśmiała się. -pójdę się położyć na chwilę.

-czekaj, pójdę z Tobą - powiedział i wziął ją za rękę.- do zobaczenia później - powiedział do Wandy i poszli na górę.

W UkryciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz