Nath zauważyła, że Stev jest zmartwiony.
-chyba jednak odwidział Ci się wspólny pokój - spojrzała zatroskana.
-skądże- powiedział wracając do rzeczywistości. - będę zasypiał i budził się obok Ciebie. Jestem szczęśliwy. - podszedł, przytulił ją do piersi i głaskał po głowie.
- w takim razie, jeśli nie pokój to co Cie gryzie? Chodzi o Senatora? -dopytywała.
- nie, to nie to. - nie chciał rozmawiać z nią o swoich obawach.
Nie chciał jej odstraszyć, naciskając na nią. Nie chciał też mieć przed nią tajemnic. Mając ponad 100 lat dopiero uczył się jak rozmawiać o swoich uczuciach.
- poprostu Cię kocham i chciałbym, żebyś też mnie pokochała. A nie mogę zrobić nic. Jesteśmy tu zamknięci. Nie mogę zabrać Cię do restauracji, ani do kina. - zdobył się na szczerość.
- nie potrzebna mi restauracja, ani kino. Tyle razy ratowałeś mi życie, i troszczyłeś się o mnie gdy było mi źle.
- opuszczała gardę która chroniła jej uczucia. - sprawiłeś, że chciałabym sprzedać ten dom i zamknąć ten rozdział. I uwierzyć na nowo. Daj mi trochę czasu. Daj mi uporządkować przeszłość, żebym mogła pomyśleć o przyszłości.Przytulił ją mocniej. Musiał uzbroić się w cierpliwość, a najlepszym sposobem na to było skupić się na czymś innym.
- za 15 minut widzimy się w salonie - powiedziała Wanda stając w drzwiach
- okej, zaraz zejdziemy - odpowiedział Stev.
Wanda zeszła na dół poinformować Wilsona, a następnie razem z Visionem zaczeli nakrywać do stołu.
- co myślisz o Stevie i Nath? - zapytała Wanda.
- Stev jest bardzo szczęśliwy. Zanim nam o tym powiedzieli wpadliśmy na siebie na schodach. Gdy przypadkowo dotknęłem jego ramienia zobaczyłem wyraźnie jakim uczuciem ją daży. W sytuacji w jakiej się znaleźliśmy lepiej dla nich, że mają siebie. - powiedział Vision - Są do siebie podobni. Zdyscyplinowani i waleczni.
- tak, widać, że rozumieją się bez słów -powiedziała Wanda patrząc na niego.
Pomyślała, że i ona dobrze dogaduje się z Visionem. Po raz pierwszy przyszło jej do głowy, że to właśnie on był jej najbliższy. Zawsze się o nią troszczył, w szczególności po stracie brata nie odstępował jej na krok. Uśmiechnęła się do niego na myśl o tym, a w tym czasie do salonu wszedł Wilson.
- no, no, pachnie pysznie. - powiedział siadając przy stole - zaraz zobaczymy czy kulinarny duet ma konkurencje - zaśmiał się.
Po chwili do pokoju weszli Steven i Nath. Usiedli obok siebie, a Vision poszedł do kuchni, aby przynieść obiad. Gdy już to zrobił, odsunął Wandzie krzesło i przysunął je gdy siadała tak jak widział to na jednym ze starych filmów. Nie umknęło to uwadze pozostałych, którzy spojrzeli po sobie z uśmiechem. Była dla niego ważna i chciał o nią zadbać. Następnie nałożył każdemu po kawałku zapiekanki i usiadł.
- chłopcy, chyba robi się Wam konkurencja - powiedziała Nath próbując dania.
- jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale muszę przyznać, że naprawdę się Wam udało - powiedział Wilson i zajął się jedzeniem.
- tak, zdecydowanie podnieśliście nam poprzeczkę. Jutro musimy się zrewanżować - powiedział Stev.
Wanda i Vision uśmiechneli się w podziękowaniu za komplementy.
- poprzeczka jest naprawdę wysoko, ponieważ kończą się nam zapasy i macie w związku z tym mocno ograniczone możliwości. - odpowiedziała Wanda również jedząc obiad.
- musimy je uzupełnić. Przez wspaniałego Pana Senatora możemy zapomnieć o wyjściu między ludzi. Chyba jedynym wyjściem będzie wizyta w Wakandzie - powiedziała Nath dostrzegając szansę na realizację planów.
CZYTASZ
W Ukryciu
FanfictionPo wydarzeniach z Cywil War Kapitan Ameryka wraz z Wandą, Visionem, Wilsonem, Buckym i Natasha muszą ukrywać się przed S.H.I.E.L.D., swoimi przyjaciółmi i resztą świata. Jak potoczą się ich losy? Czy Kapitan pozostanie wierny swoim przekonaniom? ...