74. Z zaskoczenia

178 15 0
                                        

                               ~~~

Gdy Sam wszedł do swojego pokoju usiadł do laptopa. Wpisał hasło i sprawdził skrzynkę. Zauważył w niej odebraną wiadomość, której jeszcze nie widział. Pierwsze co przyszło mu na myśl to, że ktoś już wie o ich kontaktach z Sharon. Informując przy obiedzie, że to on z kimś pisze, zwrócił na siebie uwagę. Może Nath to sprawdziła? Jeśli tak to rozpęta się burza. Postanowił dać znać Kapitanowi najszybciej jak to możliwe. Martwił się też, że Chinwe jest w kręgu podejrzanych. Miał nadzieję, że w końcu i do niego uśmiechnie się szczęście, ale może to wszystko było częścią jakiegoś planu. Może wszystko było kłamstwem.

~~~

Nath i Stev wracali właśnie do swojego pokoju, gdy jego zegarek zawibrował. Na ekranie widniał Sam.

" - Hej, mam problem z laptopem. Mogłbyś do mnie przyjść? To pilne. - powiedział Sam.

- tak, oczywiście. Zaraz będę - odpowiedział Kapitan, patrząc na Nath."

- nie patrz tak na mnie -  powiedziała Natt - idź i pomóż, wiesz gdzie mnie później szukać.

- wrócę najszybciej jak się da - powiedział, dał jej buziaka i pobiegł do pokoju Sama.

Natt nie miała jednak zamiaru odpoczywać. Ktoś zagraża jej najbliższym i jest bardzo blisko. Musi go znaleźć i wyeliminować zagrożenie.

Poszła więc przejść się między pokojami służby. Niestety, w tych godzinach mieli wolne i siedzieli w środku, więc nie była w stanie ich przeszukać, bez zwracania na siebie uwagi. Pokoje mogą być zbyt oczywiste, musi być miejsce w którym ta osoba przechowuje truciznę. Miejsce, do którego zagląda mało osób. Zaczeła chodzić korytarzami, coraz bardziej oddalając się od swojego pokoju.

~~~

Kapitan zapukał do drzwi. Sam wpuścił go patrząc czy nikt nie idzie, po czym zamknął drzwi.

- mam złą wiadomość - zaczął Sam - ktoś przeczytał wiadomość od Sharon.

- to ja. Wszedłem gdy Cię nie było, chciałem zobaczyć postęp i odczytałem. Miałem z Tobą o tym pogadać, ale wyszła sprawa z jedzeniem i zapomniałem. Nie moge uwierzyć w to, że ktoś coś dodał do jedzenia, które jadła Nath. Gdyby to była trucizna to straciłbym ją i dzieci. Ciebie i reszte przyjaciół. Znów moja moc stałaby się moim przekleństwem. Musimy coś zrobić. Jeszcze dziś dotrzemy do tego kto to zrobił. - oznajmił Stev

- ciesze się, że to Ty. Mamy wystarczająco zmartwień na głowie. Jeśli chodzi o szpiega, nie możemy tak tego zostawić. Jeśli się nie uda, trzeba będzie odesłać reszte do domu Nath, tam będą bezpieczniejsi. My doprowadzimy sprawę do końca. - odpowiedział Sam.

- Nath musi być pod opieką Shuri. Dlatego zaczynamy już teraz. - stwierdził. - na pewno nie jest to żadne z nas. Głównymi podejrzanymi jest służba - dodał i spojrzał na Sama.

Ciężko mu było rzucić podejrzenie na Chinwe, ponieważ wiedział, że są blisko.

- wiem o czym myślisz. Też się nad tym zastanawiałem. Pojawiła się nagle. Będąc ze mną wmieszała się między nas. Chciałbym wierzyć, że to jest szczere, ale to jest za bardzo nieprawdopodobne. - przyznał.

- też chciałbym w to wierzyć. Życzę Ci jak najlepiej. Wiesz może co robiła dziś Chinwe? - spytał.

- odkąd zobaczyłem ją przy śniadaniu, praktycznie nie rozstawaliśmy się ani na chwilę. Rano, zaraz po śniadaniu wróciła na kuchnie, żeby zwolnić się na resztę dnia. Później już była przy mnie. - odpowiedział.

- W takim razie nie miała udziału w przygotowaniach obiadu. Nie możemy wykluczyć, że zrobiła to wcześniej, dodając substancje do jakiegoś składnika, ale w pierwszej kolejności sprawdzimy resztę kucharek. Poproszę T"Challe żeby zwołał je do siebie. Wtedy przeszukamy ich rzeczy. - stwierdził Stev.

- pewnie - odpowiedział Sam gdy nagle rozległ się alarm.

Spojrzali na siebie zaskoczeni. Kapitan odrazu wybrał na zegarku króla.

" - mamy atak na złoża. - powiedział T"Challa ubrany w kombinezon.

- zaraz będziemy - powiedział Stev i zakończył połączenie."

- założę skrzydła i idziemy - odpowiedział Sam chwytając sprzęt.

Po chwili wybiegli z stronę kopalni. W miedzy czasie Stev wybral na zegarku Nath.

"- co się dzieje? - spytała.

- atak na złoża, musimy pomóc T"Challi, zostań w pokoju - rozkazał Stev.

- ok, uważaj na siebie - odpowiedziała Nath. "

Wbrew jego przekonaniom, nie była w pokoju. Chciała pomóc, ale nie miała przy sobie żadnej broni.

~~~

Sam i Kapitan dobiegli na miejsce. T"Challa rzucił w stronę kapitana kombinezon.

- oddaję - powiedział i poturlał w jego stronę tarczę.

Stev złapał ją, szybko założył na siebie strój i po chwili był gotowy.

Ruszyli ramię w ramię przeciwko wrogowi. Nie wiadomo kto był napastnikiem. Mieli na sobie czarne kombinezony i maski, ale żadnego oznaczenia. Gdy zauważyli króla, Steva i Sama, zamiast rozpocząć atak wykonali manewr odwrotu. Było to tak nie spodziewane, że nie zdążyli nikogo złapać. Złodzieje ulotnili się szybko, ale król posłal za nimi kilka odrzutowców, licząc, że dopadną choć jeden samolot wroga.

- co się właściwie stało? - spytał Sam.

- chyba uciekli. Ale dlaczego? Jakby zrobili to na nasz widok - odparł Kapitan.

Nagle podbiegła do nich Chinwe.

W UkryciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz