29. Coś z niczego

425 30 2
                                    

Tej nocy każdy z przyjaciół spał spokojnie choć przez chwile nie myśląc o konflikcie.
Rano T"Challa zaprosił Nath i Wilsona na śniadanie. Gdy usiedli razem przy stole zaczeli rozmowę.

- zleciłem moim ludziom, aby z rana zajeli się tematem senatora. Mamy już dostęp do wszystkich kanałów łączności, lecz aby mieć pełen obraz musimy wdrożyć też obserwację jego spotkań. Dostałem informację, że uczetniczył w balu charytatywnym na który byli też zaproszeni członkowie Hydry z Aleksandrem Pietrovem na czele. Było to zanim ujawniliście obecność Hydry w S.H.I.E.L.D.. Póżniej nie było między nimi oficjalnych spotkań, co nie oznacza, że nie kontynuowali znajomości w ukryciu. Dlatego też postanowiłem zorganizować podobny bal pod przykrywką, zapraszając na niego następców tych członków Hydry którzy zostali złapani i zamknięci. Może wraz ze stanowiskiem przejeli też inne obowiązki. Napiszę też do Senatora i zobaczymy co z tego wyjdzie. - oznajmił T"Challa.

- brzmi dobrze, chętnie wziełabym w tym udział - powiedziała Nath zajadając śniadanie z zachłannością.

Rano wzieła pierwszą tabletkę, która zaczeła już działać.

- widzę, że masz apetyt. Wezmę to pod uwagę robiąc dla Was zapasy - uśmiechnął się T"Challa. - a jeśli chodzi o bal, niestety byłoby to zbyt ryzykowne. - oznajmił.

-chyba, że by zrobić bal maskowy. To mogło by ośmielić gości. Mogli by zrobić więcej mając pozorne poczucie anonimowości. -zaproponował Wilson.

- pomysł brzmi dobrze, zobaczę co da się zrobić. Jeśli się uda to zostaniecie tu zaproszeni, ale trzeba będzie pozmieniac trochę wasz wygląd. Mówiąc o tym Nath, myślałem, że spotkałaś się z Shuri właśnie w tym celu, ale nie widzę żadnej zmiany. - powiedział.

- poszłam tam w innym celu, lecz jeśli mogę chciałabym nie poruszać tego tematu - odpowiedziała.

-oczywiście- odpowiedział T"Challa.

Dowiedział się o związku Nath z Kapitanem, później zaprowadził ją na spotkanie z Shuri w laboratorium, a teraz patrzy jak pochłania śniadanie w zawrotnym tempie. Miał pewne przypuszczenia, ale uszanował wolę swojego gościa.

- w takim razie dokończmy śniadanie i przejdziemy do magazynu. Mam dla Was kilka upominków. - powiedział do gości.

~~~

Tymczasem w domu Nath.
Stev krzątał się w kuchni od samego świtu. Starał się przyrządzić coś z pozostałości zapasów. Chciał zająć sobie czas do powrotu ukochanej.

Gdy zobaczył co ma do dyspozycji przypomniał sobie danie, które robiła mu mama. Zmarła gdy był mały, ale pamięta pewne momenty. Wspólne śniadania i czuwanie przy jej łóżku gdy zaniemogła. Nie należał do bogatej rodziny, ale mama zawsze starała się, żeby mieli chociaż to wspólne śniadanie w ciągu dnia. Zawsze obserwował ją gdy je przyrządzała i starał się pomagać. Nie raz gdy składników było za mało mama mówiła mu, że już jadła i całowała go w czoło. Wtedy nie rozumiał, ale teraz wie, że poświęcała się i nie raz nie jadła po to żeby on mógł zjeść.

Przyrządził je i pachniało dokładnie tak jak wtedy. Zastanowił się jaką mamą byłaby Nath. Znał ją lepiej niż inni i wiedział, że jest skłonna do poświęceń. Uśmiechnął się do siebie i zaniosł śniadanie na stół. Na kanapie spali jeszcze Wanda i Vision, ale zapach śniadania ich rozbudził.

-mmm, co tak pysznie pachnie? - zapytała Wanda otwierając jedno oko.

Zobaczyła Steva i usiadła, a razem z nią Vision.

-hej śpiochy, zrobiłem śniadanie. To danie nie ma nazwy, ale robiła je dla mnie moja mama. Składniki idealnie pasowały wiec postanowiłem, że to zrobie - mówił, a Wanda z Visionem zabierali się już do jedzenia.

-nie tylko pachnie pysznie, ale i smakuje. Talent kulinarny z pewnością odziedziczyłeś po mamie- powiedział Vision, a Wanda mając pełne usta jedynie kiwneła głową.

- dziękuję, miło to słyszeć - powiedział i również zabrał się za jedzenie.

W UkryciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz