32. Słodkie powroty

436 33 0
                                    

W między czasie w Wakandzie. Po zjedzonej kolacji T"Challa z Shuri i gośćmi stali przed samolotem żegnając się.

- dziękujemy za ugoszczenie nas. Wasza pomoc jest dla nas nieoceniona. Nie wiem gdzie byśmy teraz byli gdyby nie Wy. Liczę, że niebawem będziemy w stanie w jakiś sposób sie zrewanżować. - powiedziała Natasha.

- cała przyjemność po mojej stronie. Pomoc Wam jest dla mnie zaszczytem, ochroniliście ziemię przed najazdem obcych i ukrywacie się, aby móc dalej pomagać, gdy zajdzie taka potrzeba. Szanuję Was i wyciagnę w Waszą stronę rękę za każdym razem gdy zajdzie taka potrzeba. Przyjaciele. - powiedział po czym uścisnął Nath i Wilsona. - liczę, że następnym razem ujrzę Was wszystkich.

- ja również dziekuję za wszystko - powiedział Wilson.

Nath odesza na bok by zamienic kilka słów z Shuri.

- masz tu jeszcze ostatni prezent - powiedziała Shuri. - Ten przyrząd mierzy poziom hormonów we krwi. Wystarczy nakłucie w nadgarstku. Wskaże Ci kiedy jajeczkujesz, a gdy podejmiesz decyzje wskaże Ci też czy się udało już następnego dnia. Zamontowałam mu interfejs dzięki któremu możesz utworzyć kalendarzyk miesiączkowania i w razie czego sprawdzić, których składników brakuje Twojemu organizmowi. Postarałam się, żebyś mogła nim zrobić wszystko, co ja bym Ci zrobiła tu na miejscu. - powiedziala Shiri wręczajac jej mały pakunek.

- dziękuję Ci, T"Challa ma wielkie szczęście mając tak wspaniałą siostrę, a ja mam szczęście, że stanełaś na mojej drodzę. -powiedziała ściskając Shuri.

- staram się robić wszystko co w mojej mocy, ale decyzja należy do Was. Wierzę, że podejmiecie właciwą. Chce Ci tylko powiedzieć, że nasz ojciec był wcześniej Czarną Panterą. Jego życie też było pełne ryzyka. Ale gdyby zdecydował, że odda się swoim obowiązkom w całości i zrezygnował z założenia rodziny, nie byłoby tu nas. Rodzina to największy skarb. Zamiast czekać na idealny moment, lepiej żebyście stworzyli go sami. Bo idealny moment może nie nadejść - dodała i obie rozczuliły sie tak, że aż popłyneły im łzy.

Wróciły do Wilsona i T"Challi.

- na Was już czas. Uważajcie na siebie. -powiedzial T"Challa, a Nath i Wilson wsiedli do samolotu.

Wystartowali w kierunku domu. T"Challa wysłał sygnał do Kapitana, że są już w drodze.

Później w domu Nath:
Wszystko było już gotowe. Kapitan zerknął w laptopa. Była tam wiadomość od T"Challi, że już wystartowali. Jednak wiadomość była w skrzynce już od trzech godzin co oznaczałoby, że niebawem będą na miejscu.

Zszedł szybko do Wandy i Visiona, aby przekazać im informację i po raz ostatni powtórzyć plan. Gdy usiedli przy laptopie w oczekiwaniu na znak, nie musieli długo czekać. Moment póżniej zobaczyli zielony kolor przycisku i usłyszeli krótki sygnał dźwiękowy. Podeszli do drzwi wejściowych, a Stev otworzył je i wyszedł w stronę miejsca gdzie lądowali. Zobaczył jak wysiadają, cali i zdrowi. Podbiegł do Nath i przytulił ją mocno.

-hej, już jestem, spokojnie - powiedziała całując go.

Spojrzał na nią i gładząc jej włosy powiedział - wyglądasz pięknie, chociaż szczerze będę tęsknił za poprzednim kolorem - pocałował ją raz jeszcze i oderwali się na chwile od siebie aby Kapitan przywitał się z Wilsonem.

- hej, Sam. Ciesze się, że już wróciliście. -powiedział Kapitan. -dużo jest do przeniesienia? -spytał.

-dzięki apetytowi Nath mamy w samolocie całą spiżarnie. -zaśmiał się Sam.

Stev przeanalizował jego słowa. Nath nie miała problemów z jedzeniem, ale nie widział też nigdy, żeby jadła nad wyraz dużo. Czyżby jednak któreś z ich dotychczasowych zbliżeń było tym decydującym o ich przyszłości? Tym bardziej musi dowiedzieć się co Nath o tym sądzi. Podszed do luku bagażowego i otworzył go. Będą musieli nieść to na dwa razy.

- Nath idź po Visiona, żeby nam z tym pomógł - rozkazał.

Pomyślał, że skoro istnieje możliwość, że nosi jego dziecko, absolutnie nie może dźwigać.

-okej - schyliła się po część bagażu.

- nie, my się tym zajmiemy. Jesteś moją kobietą i nie będziesz dźwigać. -powiedział dając jej buziaka w czoło - idź po niego.

Nath poczuła się zdezorientowana. O co im wszystkim chodzi? Karzą jej na siebie uważać. Najpierw T"Challa zakazał jej dźwigać, a teraz Stev. Czy oni wszyscy oszaleli? Nie chciała jednak w to wnikać i poszła do domu.

W UkryciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz