Poniedziałek, 21:14
Nieznany: W jakiej szkole się uczysz?
Przygryzłam mocno wargę lekko się denerwując.
Nieznany: Czy może jesteś starą babą z kotami?
Nieznany: Zapomniałem
Nieznany: Jesteś uczulona na koty
Nieznany: Wiem też, że nadal się uczysz, w końcu pisaliśmy o szkole
Nieznany: Taki żarcik na rozładowanieUsta mi drgnęły w uśmiechu mimo narastającego niepokoju i zdenerwowania.
Ja: Uczę się w liceum St'Andrews
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że wstrzymywałam oddech.
Nieznany: No popatrz jaki przypadek, ja też
Ja: Rzeczywiście
Ja: Cóż za przypadekW mojej głowie zaczęły się tworzyć dosyć ciemne scenariusze.
Nieznany: Byłaś świadkiem dzisiejszego zdarzenia na stołówce?
Serce mi stanęło na moment aby zaraz zacząć bić z potrójną siłą. Czy byłam świadkiem? Wylądowałam na scenie a pierwsze rzędy tylko się przyglądały czekając na rozwój wydarzeń.
***
Z ogromnym smutkiem odkryłam, że na dworze zaczęło padać co nie zdarza się u nas za często. Zazwyczaj lunch jadłam na ławce na stadionie ale dziś zostałam zmuszona do spędzenia czasu poświęconego na posiłek w stołówce.
Przemknęłam przez ogromne pomieszczenie szybkim krokiem i zajęłam stolik najbardziej oddalony od elity. Elity, czyli Nicole oraz jej świty. Najpopularniejsza grupa w pierwszych klasach. Przed wakacjami byłam jej nieodłączną częścią i byłam tak samo okropną osobą jak moja była przyjaciółka.Usiadłam przodem do ściany tak, że zostawiłam za plecami całą resztę uczniów. Wyciągnęłam jedzenie z plecaka przygotowane przez moją mamę i zabrałam się do jedzenia.
- Doszły mnie słuchy, że zaraziłaś kolejną osobę. - Usłyszałam za sobą niosący się po stołówce głos Nicole Sullivan.
Cała się spięłam przez co mój mózg zaczął działać na najniższych obrotach.
- To przykre, nie myślałaś aby to leczyć?
Odwróciłam się na prawdę powoli, sparaliżowana.
- Jedyne co trzeba leczyć to twoją chorą, zazdrosną głowę. - Warknęłam w jej kierunku przez co na chwile straciła rezon. Nie spodziewała się tego. Zazwyczaj jej nie odpowiadałam ponieważ strach paraliżował mnie do tego stopnia, że gubiłam język we własnej buzi.
Blondynka zaraz jednak wróciła do poprzedniej postawy. Jej oczy zabłyszczały niebezpiecznie a usta wygięły się w szyderczym uśmiechu.
Zanim zdążyłam zareagować na mojej głowie wylądowała zawartość jej butelki.
- Ups. - Rzuciła i wróciła do swojego stolika jak gdyby nigdy nic gdzie tymczasem moje włosy są całe posklejane od soku pomarańczowego.***
Ja: Tak, byłam
Wystukałem odpowiedź czekając co ma mi do powiedzenia na ten temat.
Nieznany: Co o tym wszystkim myślisz?
Dostałam odpowiedź i zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Co o tym myśle?
Myślę, że Nicole Sullivan to niezrównoważona psychicznie osoba. Chora z zazdrości i żyjąca w wiecznym kłamstwie. Jakim cudem udało nam się przyjaźnić aż osiem lat, kiedy ona jedną plotką zniszczyła mnie bo tak jej się podobało.Ja: Myślę, że Nicole przesadza
Ja: Szkoda mi Lydi
Ja: Wygląda na smutną i wycofaną
Nieznany: Zgodzę się z tobą
Nieznany: Żałuje, że do niej nie podszedłem
Ja: Dlaczego tego nie zrobiłeś?
Nieznany: Wszyscy jesteśmy płytcy
Nieznany: A opinia w szkole średniej czasem liczy się za bardzoZablokowałam urządzenie i rzuciłam się na łóżko przykrywając sobie twarz poduszką. Zaczęłam głośno w nią krzyczeć aby trochę się wyładować
CZYTASZ
Love you Lydia
FanfictionNieznany: Czy twój dzień był tak samo okropny jak mój? Ja: Zależy co się kryje pod twoją okropnością Nieznany: Dostałem jedynkę z angielskiego, obiad był dziś okropny, mój kot zwymiotował mi na łóżko a do tego jakaś dziewczyna uważa mnie za zakapt...