UPEWNIJ SIĘ, ŻE CZYTAŁAŚ POPRZEDNI ROZDZIAŁ :)
Mój brak komfortu psychicznego zaraz wyskoczy poza skale.
Jest właśnie pora lunchu a ja siedzę przy stole ręka w rękę z Colem i jednocześnie z Dylanem na przeciwko.
Blondyn cały czas zahacza ramieniem o moje, muska niby przypadkiem moją dłoń albo szturcha kolanem gdzie w tym samym czasie jego brat rzuca nam spojrzenie spod wilka.
Przy każdym jego geście spinam się a moje serce dosłownie zamiera. Co za chora sytuacja.
Val widząc co się dzieje cały czas papla jak najęta aby w jakimś stopniu rozładować sytuacje. Oczywiście nie przynosi to skutku ale i tak jestem wdzięczna przyjaciółce za pomoc. Uśmiecham się do niej z lekkim wysiłkiem na co kiwa mi delikatnie głową.
- Ej, Sprouse. - Dylan zaczął się odwracać w stronę kolegi ale po drodze nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały, całe moje ciało się spięło i jakby odruchowo odsunęło od Cole'a. Blondyn z naprzeciwka zmarszczył na to delikatnie brwi a usta drgnęły mu ale ostatecznie powstrzymał się i jego wyraz pozostał nieodgadniony.
W tym samym momencie Will Haris rzucił w niego kawałkiem kanapki aby zwrócić na siebie uwagę. Przez tą chwilę zapomniałam o wszystkim co się dzieje dookoła.
Twarz chłopaka wykrzywiła się a z ust padł potok przekleństw.
- Kurwa, Haris, pojebało cię? - Zagrzmiał na co brunet się roześmiał.
- Stary, zachowujesz się jakbyś był nieobecny, przerażasz mnie. - Blondyn tylko w odpowiedzi wywrócił oczami w dalszym ciągu zdenerwowany. - Kojarzysz może Sofie?
- Sofia Vega? - Zainteresował się Cole pochylając się w stronę Willa.
- Znasz ją? - Kącik ust bruneta poszedł ku górze a Chłopak siedzący obok mnie pokiwał z uśmiechem głową.
- Dylan zaliczył z nią sesje obściskiwania na naszej kanapie. - Odpowiedział Cole a jego brat wyraźnie pobladł co stara się zakryć za uśmiechem.
- Pierdolisz. - Parsknął Haris a Valeria spojrzała na mnie z obawą w oczach.
- Impreza na koniec poprzedniej klasy. - Uściślił chłopak rzucając mi przelotne spojrzenie.
Przyjaciel uśmiechnął się do niego z uznaniem a Dylan przygryzł mocno wargi.
- No i co z tą całą Sofią, Will? - Spytała zniecierpliwiona Valeria.
- Właśnie. - Kiwnął palcem pokazując nam żebyśmy poczekali chwile, odgryzł kawałek kanapki i popił to colą. - Złapała mnie dzisiaj i spytała czy z kimś kręcisz. - Mrugnął do Dylana ze śmiechem.
- Co jej powiedziałeś? - Wyrwało mi się. Czuje jak krew napływa do moich policzków z zażenowania i jednocześnie złości.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaciekawieni.
Sofia Vega to niska blondynka z krągłościami w odpowiednich miejscach. Połowa chłopaków marzy o tym aby się z nią przespać. Wiem bo nawet mój brat o niej gadał mimo, że jest tylko starsza o rok ode mnie.
Złapałam za butelkę i łapczywie napiłam się wody.
Vega jest piękna a w dodatku jest całkowitym moim przeciwieństwem no i przyjaźni się z moją byłą już przyjaciółką Nicole. Mogę się założyć, że to ona pomogła jej rozsiać plotki na mój temat.
- Odpowiedziałem jej, że z Dylanem to nigdy nie wiadomo. - Wzruszył ramionami jednocześnie się śmiejąc. - Zaprosiła nas na swoją imprezę w piątek. - Poruszył znacząco brwiami a Cole parsknął śmiechem.
- Laska się teraz od niego nie odklei.
- Lepiej wybierz się po zapas kondomów.
- Myślisz, że już go nie ma?
- Jesteście żenujący. - Skomentowała moja przyjaciółka wymianę zdań między Willem a Cole'm.
- Hej. - Odezwał się cicho Cole lekko szturchając mnie w ramię. - Wszystko okej? Jesteś strasznie blada.
- Wszystko okej. - Mruknęłam cicho patrząc na swoje dłonie. - Chyba za szybko zjadłam, to wszystko. - Wzruszyłam ramionami a on się lekko do mnie uśmiechnął.
- Nie jest już w moim typie. - Przyznał Dylan. - Słodka idiotka. - Spojrzał na mnie przelotnie odpowiadając koledze.
- Od kiedy jakaś laska nie jest w twoim typie? - Parsknął śmiechem jego brat a Haris mu zawtórował.
Po stołówce rozległ się dźwięk dzwonka oznajmiający koniec przerwy.
Przyjęłam to z ogromną ulgą i wstałam od stołu szybciej od pozostałych, uśmiecham się na pożegnanie i właściwie wręcz uciekam na swoje zajęcia nie słuchając dalej ich przekomarzania.
Nieznany: Wszystko okej?
Przeczytałam pod ławką esemesa niedługo po rozpoczęciu się lekcji.
Przygryzłam wargę nie bardzo wiedząc co na to odpowiedzieć. Jak mogę być zazdrosna o Sofię, dziewczynę, z którą do czegoś u niego doszło jeszcze zanim zamienilibyśmy choćby słowo. Tym bardziej po sytuacji w jakiej jestem z Cole'm.
Ja: A u ciebie okej?
Wystukałam w końcu w odpowiedzi. Następna wiadomość przyszła właściwie od razu.
Nieznane: Okej
Ja: To okej
Nieznane: Ale się tu zrobiło Gwiazd naszych winaParsknęłam cicho pod nosem nieco zaskoczona.
Ja: Widziałeś ten film?
Nieznane: Pewnie
Nieznane: Nawet użyłem chusteczkiZrobiłam się czerwona na swoje myśli ale nie udało mi się powstrzymać aby tego nie napisać.
Ja: Zboczeniec
Nieznane: Widzę tutaj tylko jednego zboczeńca skoro pomyślałaś o takim użytku chusteczek do filmu ;)
Nieznane: Nie martw się
Nieznane: Kręci mnie to
Nieznane: Może użyje dzisiaj chusteczek właśnie w takim celu ale raczej nie do filmu
Nieznane: Chcesz mi wysłać jakieś swoje zdjęcie?Mam wrażenie, że jestem obecnie czerwona aż po same końce uszu.
CZYTASZ
Love you Lydia
FanfictionNieznany: Czy twój dzień był tak samo okropny jak mój? Ja: Zależy co się kryje pod twoją okropnością Nieznany: Dostałem jedynkę z angielskiego, obiad był dziś okropny, mój kot zwymiotował mi na łóżko a do tego jakaś dziewczyna uważa mnie za zakapt...