TO JUŻ TRZECI DZISIAJ
- O nas. - Odparł Dylan jak gdyby nic. Odpowiedział tak normalnym głosem z równie normalną miną jakbyśmy rozmawiali właśnie o głupiej pogodzie. Ładnie dzisiaj co nie? Totalnie.
Przełknęłam dosyć wyraźnie ślinę, jakbym wypiła właśnie pół butelki wody, ściślej mówiąc.
- O nas? - Zauważył, że głos mi zadrżał? Kąciki ust blondyna uniosły się ku górze, zauważył.
- O nas. - Potwierdził jednocześnie kiwając głową.
- Co masz na myśli?
- Wydaję mi się, że mnie oraz ciebie, no wiesz, nasza dwójka, Dylan Sprouse i Lydia Hemmings. - Zaśmiał się ze swojej odpowiedzi.
- Głupol. - Pokręciłam głową.
- Ale znasz obraźliwe słówka Hemmings. - Samochód wypełnił po raz kolejny dźwięk jego śmiechu. - Podoba mi się twój cięty języczek.
- Co cie opętało Dylan?
- Ty. - Odwrócił spojrzenie od ulicy aby do mnie mrugnąć.
Jestem totalnie wytrącona z równowagi.
- Możesz w końcu przejść do konkretów?
Przejechał dłonią po brodzie przez co zwróciłam uwagę na lekki zarost na szczęce chłopaka oraz wystające żyły na ręce. Ma koszulkę z krótkim rękawem dzięki czemu dokładnie je widać pod opaloną skórą. Materiał mocno opina jego umięśnioną klatę.
Mam wrażenie, że zaczęłam dyszeć. Całe te jego piękno uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą.
- Może to okrutnie zabrzmi... - Zaczął powoli jakby chciał dobrze dobrać słowa. - Ale widząc ciebie z Cole'm przy boku czuję zazd...
- Jesteś o mnie zazdrosny? - Wcięłam mu się w słowo szeroko otwierając oczy.
Pokiwał powoli głową.
- Cholernie. - Przyznał. - W sylwestra byłem pijany i jedyne o czym mogłem myśleć to to, że nie chcę zranić brata dopiero na następny dzień dotarło do mnie co tak właściwie mi powiedziałaś. - Spojrzał na mnie po raz kolejny odklejając oczy od jezdni. - To cały czas byłaś ty a ja strasznie polubiłem dziewczynę z wiadomości. - Może gdyby Cole o niczym nie wiedział...Może moglibyśmy...
- Może moglibyśmy co?
- Nie dam rady trzymać się od ciebie z daleka.
Moje serce chyba stanęło. Pieprzony Dylan Sprouse.
Głowa mi zaraz pęknie od tych rewelacji. Wyjrzałam przez okno na migające za nim drzewa oraz domy aby spróbować zebrać myśli, strasznie rozprasza mnie jego widok.
Nigdy nie chciałam zranić Cole'a i dalej nie chcę tego robić ale również mam ten sam problem co chłopak obok mnie, nie potrafię się trzymać od niego daleka. Moje myśli ciągle zaprząta jego osoba a moje spojrzenie zazwyczaj przeszukuje miejsce w którym się znajduję aby tylko napotkać jego twarz.
- Moglibyśmy spróbować się zaprzyjaźnić i zobaczyć co się z tego rozwinie. - Zaproponowałam przerywając dłuższą ciszę.
- Myślę, że to dobry pomysł. - Potwierdził a ja uśmiechnęłam się delikatnie odwracając się od szyby samochodu do jego twarzy w momencie kiedy zaparkował przed moim domem. Poczułam smutek wiedząc, że zaraz się rozstaniemy.
Złapał moją dłoń i przybliżył do swoich ust, delikatnie pocałował palce totalnie mnie zaskakując. Uderzyła we mnie fala gorąca a w mózgu zrobiła się sieczka. Dajcie mi wódkę a wdrapię się na jego kolana i namiętnie pocałuje, zaśmiałam się gorzko w myślach. Puścił moją rękę aby się nade mną pochylić i otworzyć drzwi. To chyba oznacza, że mam sobie iść.
- Twój tata nas obserwuje z okna. - Zaśmiał się. - Lepiej już idź.
- Uwielbiam całodobowy nadzór rodzicielski Luke'a Hemmingsa.
CZYTASZ
Love you Lydia
FanfictionNieznany: Czy twój dzień był tak samo okropny jak mój? Ja: Zależy co się kryje pod twoją okropnością Nieznany: Dostałem jedynkę z angielskiego, obiad był dziś okropny, mój kot zwymiotował mi na łóżko a do tego jakaś dziewczyna uważa mnie za zakapt...