40

3.7K 213 70
                                    

Upewnij się, że czytałaś poprzedni :)

Czwartek, 06:02

Poczułam łaskotanie na twarzy. Skrzywiłam się strzepując ręką coś jak się okazało włosami. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Valerię. Co ona tu robi?

Dopiero po chwili zorientowałam się, że przecież całą noc zalegała na mojej kanapie ponieważ nie miałam serca aby ją obudzić.

- Val, która godzina? - Wychrypiałam a następnie odkaszlnęłam aby trochę odgonić chrypę. Nic to nie dało dlatego też złapałam za butelkę wody znajdującą się koło łóżka i napiłam się łapczywie.

- Szósta. - Zaświergotała a ja wytrzeszczyłam na nią oczy.

- Czy ty jesteś jakaś niepoważna, że ściągać mnie z łóżka dwie godziny przed rozpoczęciem zajęć?

Jak gdyby nigdy nic wzruszyła ramionami.

- Pomyślałam, ze wezmę prysznic i się przebiorę, pożyczysz mi coś?

- Bierz co chcesz. - Machnęłam na nią ręką i wróciłam do spania.

- Lyd. - Usłyszałam nad sobą. - Lydia! - Jęknęłam i przewróciłam się na drugi bok.

Niestety przyjaciółka miała inne plany. Zepchnęła mnie z łóżka.

- Valerio! - Krzyknęłam z wyrzutem. - A ja pozwoliłam ci spać. Co za ogromny błąd. - Zaskamlałam.

- Idź się ogarnąć. Twój tata wola nas na śniadanie. - No pięknie. - Pewnie zdążyła już zaprzyjaźnić się z całą rodziną.

Ruszyłam się z podłogi powłócząc niechętnie nogami.

Umyłam się. Umalowałaś lekko i wskoczyłam w bordową spódniczkę na zatrzaski. Dobrałam do niej czarną bluzkę z długim rękawem i conversy.

Złapałam plecak i zeszłam z brunetką na dół.

Zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. Mama siedzi i czyta gazetę a tata smaży naleśniki głośno śpiewając. Już zapomniałam jak ma świetny głos. Jak był mniej więcej w moim wieku to nawet miał swój zespół a matka podobno zawsze piszczała w pierwszym rzędzie. Tak twierdzi ojciec.

- Przeskrobałeś sobie? - Spytałam podejrzliwie. Zajęłam miejsce przy stole i oparłam brodę na rękach.

- Czy już nie mogę zrobić śniadania swojej rodzinie? - Oburzył się a mama zmroziła go wzrokiem.

- Zapomniał o naszej rocznicy. - Warknęła.

Zrobiłam lekko zmieszaną minę.
- A wy przypadkiem nie wzięliście ślubu latem? - Spytałam.

- Wzięliśmy. - Odpowiedziała. - Dzisiaj rocznica pierwszego esemesa.

- Woah. - Ożywiła się Colins. - To tak jak ty i twój nieznajomy! Historia lubi się powtarzać. - Zaśmiała się a ja zmroziła ją wzrokiem.

Po kuchni rozległ się huk. Ojcu spadła patelnia.
- Jaki ‚ nieznajomy'? - Tata zrobił cudzysłów palcami a mama spojrzała na mnie z zaciekawieniem.

- Do Lydi przez przypadek napisał jakiś chłopak i utrzymują cały czas ze sobą kontakt. - Klasnęła w dłonie. - Czy to nie cudowne?

- Zabraniam. - Odezwał się najstarszy Hemmings. - Rosalie blokujemy jej abonament!

Szczęka mi opadła.
- Mamo! - Zajęczałam. - Zrób coś!

- Uspokój się Robert. - Celowo użyła jego drugiego imienia aby go zdenerwować.

- Jak mam się uspokoić? Przecież to dziecko!

- Ona ma szesnaście lat, Luke. - Odparła mama a tata zrobił zdziwioną minę.

- Co? - Podrapał się po głowie. - To ty nie masz czternastu lat? - Spytał zdziwiony.

- Zgubiłeś dwa lata kochanie. - Zaśmiała się moja rodzicielka. 

- No pięknie. - Westchnęłam. - Mój własny ojciec nie wie ile mam lat. - Val wybuchła śmiechem ale ucichła raptownie. Do kuchni wszedł Dylan w samych bokserkach, na których dokładnie widać kształt jego męskości. Zniesmaczona odwróciłam wzrok. Co za idiota i kretyn.

- Na litość boską! - Wrzasnęła matka. - Dylan mógłbyś się ubrać? Nie mam ochoty patrzeć na poranną erekcje syna.

Ojciec wybuchł niepohamowanym śmiechem a blondyn zrobił się wręcz bordowy widząc, że mamy przy stole gościa.

Love you LydiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz