Wtorek, 09:15
Otworzyłam oczy z dziwnym przeczuciem, że coś mi nie gra. Rozejrzałam się po pokoju przypominając sobie, że w nocy przyszłam położyć się do brata. Następnie mój wzrok przekierował się na budzik. Jest pieprzona dziewiąta! Wyskoczyłam na podłogę zaplątując sobie nogi w pościel przez co rąbnęłam twarzą o twardą powierzchnię. W ustach poczułam metaliczny smak a po wardze popłynęła mi stróżka krwi. Z narastającą paniką weszłam do łazienki Dylana aby w lustrze ocenić szkody jakich doznałam. Świetnie, przegryzła sobie wargę. Włosy mam totalnie roztrzepane. Skóra blada jak u trupa a do tego pół twarzy w czerwonej mazi. Jęknęłam przeciągłe próbując doprowadzić się do porządku.
- Wszystko w porządku? - Usłyszałam za sobą mocno zaspany głos starszego brata. - Mogę wejść?
Pchnęłam drzwi pokazując mu swój dramatyczny wygląd.
- Coś ty sobie zrobiła?
- To zwykłe spotkanie pierwszego stopnia z podłogą, nie martw się. - Mruknęłam ledwo zrozumiale przez opuchnięte usta.
Dylan nic nie mówiąc złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę kuchni gdzie usadowił mój tyłek na kuchennej wyspie. Podał mi worek z lodem a ja skrzywiłam się pod wpływem zimna, co nie było najlepszym pomysłem ponieważ usta zapiekły mnie żywym ogniem.
- Masz, przyłóż żeby opuchlizna zeszła. - Zrobiłam tak jak powiedział.Siedzę machając nogami i przykładając okład do ust, których już praktycznie nie czuje jak i ręki, w której znajduje się lód. Dylan krząta się po kuchni ogarniając po śniadaniu reszty rodziny.
Odwróciliśmy się w tym samym momencie w kierunku drzwi, kiedy po domu rozszedł się dźwięk naszego dzwonka.
Spojrzałam na niego lekko pytająco a on delikatnie wzruszył ramionami.
- Będziesz miała coś przeciwko bliźniakom? Spytałem ich czy nie mają ochoty na wagary.
Tym razem to ja wzruszyłam ramionami, no bo co mam powiedzieć jak już tu dotarli?
Dylan ruszył w kierunku drzwi a ja szybko poprawiłam włosy przyglądając się sobie w oknie.
Moja piżama dzisiaj składa się z ulubionej bluzy ze studiów brata, spod której zwisają moje chude nogi.W domu zrobiło się głośniej i zaraz do kuchni władowali się chłopcy.
- Co ci się stało? - Odezwał się Cole podchodząc do mnie bliżej aby mi się przyjrzeć.
Po raz kolejny wzruszyłam ramionami ponieważ ciężko mi mówić.
- Przegryzła sobie wargę. - Odpowiedział za mnie blondyn. Dylan to młodsza wersja naszego ojca. Tyle, że ojciec był na prawie a syn studiuje medycynę. Na prawdę nie wiem jakim cudem skoro jest miłośnikiem imprez i siedzenia w domu.
- I nie potrzebuje wizyty w szpitalu? - Dopytuje Cole. Chyba jako jedyny wygląda na przejętego.
Hemmings spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
- Potrafię założyć szwy, trzeba było to najpierw znieczulić.
Chyba nie tylko ja zzieleniałam na twarzy.
Brat przygotował potrzebne rzeczy, założył rękawiczki i zdefyntekewał moje usta.
Poczułam, że ktoś łapie mnie dla otuchy za rękę. Cole Sprause ścisnął mnie za rękę lekko się uśmiechając a jego brat usadowił się na przeciwko nas.
- No to do roboty.
CZYTASZ
Love you Lydia
FanfictionNieznany: Czy twój dzień był tak samo okropny jak mój? Ja: Zależy co się kryje pod twoją okropnością Nieznany: Dostałem jedynkę z angielskiego, obiad był dziś okropny, mój kot zwymiotował mi na łóżko a do tego jakaś dziewczyna uważa mnie za zakapt...