Upewnijcie się, że czytałyście poprzedni rozdział :)
Wtorek, 00:02
- Ty na prawdę myślałaś, że dla ciebie porzucę dobrą opinię w szkole? - Chłopak zaśmiał mi się w twarz a mi mimowolnie zrobiło się niedobrze. Ma dziwnie zacienioną buzię przez co trudno mi dojrzeć z kim mam odczynienia choć instynkt pod opowiada mi, że to chłopak od esemesów.
- Skarbie, gdzie ty żyjesz? - Rzucił na odchodne po czym zostałam w ogromnym tłumie, upokorzona do granic możliwości.
Poczułam, że do gardła podchodzi mi żółć. Szybkim krokiem ruszyłam do toalety w towarzystwie głośnych śmiechów skierowanych w moją stronę.
Wpadłam do pomieszczenia od razu upadając na kolana i zaczęłam głośno wymiotować.Otworzyłam oczy cała zapocona trzymając dłoń na klatce piersiowej. Serce bije mi tak mocno jakby chciało zaraz wyskoczyć.
To tylko sen. Pomyślałam trochę się uspakajając. Zły sen.
Napiłam się wody a następnie przewróciłam na brzuch próbując zasnąć.
Sen jak na złość nie przychodzi.
Patrząc się w sufit naszła mnie pewna myśl. Zrzuciłam kołdrę i pokierowałam się do pokoju starszego brata.
Zastałam go leżącego w samych spodenkach na łóżku z laptopem na brzuchu.- Mogę dziś z tobą spać? - Spytałam z wyraźnym bólem w głosie. Kiedy byliśmy młodsi, spaliśmy w jednym łóżku niemal każdej nocy. Brat mnie uspokajał i odganiał koszmary.
Spojrzał na mnie z nad urządzenia z zatroskaną miną.
- Pewnie Lyd. - Odsunął się na drugi koniec robiąc mi miejsce a ja ułożyłam się obok niego kładąc głowę na jego nagiej klatce piersiowej.- Wszystko w porządku? - Spytał cicho głaskając mnie po głowie abym trochę się uspokoiła.
- Nie. - Wychrypiałam. - Ale nie chce dziś o tym rozmawiać.
Brat nic nie odpowiedział tylko mocniej mnie do siebie przytulił. Niedługo potem zapadłam w sen.
CZYTASZ
Love you Lydia
FanficNieznany: Czy twój dzień był tak samo okropny jak mój? Ja: Zależy co się kryje pod twoją okropnością Nieznany: Dostałem jedynkę z angielskiego, obiad był dziś okropny, mój kot zwymiotował mi na łóżko a do tego jakaś dziewczyna uważa mnie za zakapt...