Zaczęłam już powoli odpływać, coraz trudniej jest mi się skupić na tym co wyświetla się na laptopie. Łapie co drugie słowo nie bardzo ogarniając co się dzieje w serialu. Mam wrażenie, że moje powieki ważą tonę.
I właśnie na granicy snu poczułam jak ręka Willa wsuwa się w moje włosy a następnie gładzi mnie po skórze głowy. Mimowolnie poczułam ciarki na całym ciele. Ciarki, które mają wiele wspólnego z czystą rozkoszą. Proszę mi wybaczyć. Nie panuję nad tym. Przy takich zabiegach robię się miękka jak plastelina. Serio.
Druga dłoń chłopaka zaczęła bawić się moimi włosami. Nakręca kosmyki na palce po czym odkręca a następnie zaczyna tą czynność ponownie.
Westchnęłam głośno z przyjemności a dłonie Harisa stanęły w miejscu.
- Wybacz. - Szepnął za mną wyraźnie speszony. Wydawało mi się, że Will Haris jest osobą nieustraszoną.
- Nic nie szkodzi. - Przełknęłam głośno ślinę. - Lubię jak ktoś bawi się moimi włosami.
Przewróciłam się na brzuch dzięki czemu musiałam podeprzeć brodę na rękach, które umiejscowione są na klatce piersiowej bruneta.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
Usta Willa zadrgały lekko aż w końcu również przekształciły się w uśmiech.
Poczułam coś dziwnego jak wtedy w basenie kiedy tak bestialsko wciągnęłam go w ciuchach do wody.
- Ej, stary...- Zaczął Dylan wchodząc do mojego pokoju bez pukania ale skończył jak tylko zobaczył w jakiej pozycji się znajdujemy.
Od razu odskoczyłam od Willa jakbyśmy robili Bóg wie co i odsunęłam na tyle na ile pozwala wielkość mojego materaca.
Zapewne musiał wyciągnąć już opaczne wnioski.
Spojrzałam w kierunku drzwi, przy których stoi Dylan wpatrując się w nas szeroko otwartymi oczami.
Zauważył, że się do niego odwróciłam dlatego tez postarał się trochę przywrócić do porządku.
Zamknął usta i przybrał w miarę normalny wyraz twarzy lecz jego oczy dalej skaczą ze mnie na Willa, z Willa na mnie i tak w kółko.
Blondyn przełknął ślinę otrząsając się lekko.
- Ja i Cole spadamy do domu, pomyślałem, że też chcesz się zabrać. - Dokończył dziwnym głosem.
- Pewnie, dzięki. - Rzucił do przyjaciela podnosząc się z mojego łóżka. - Było miło Hemmings. - Dopowiedział szczerząc się jak idiota. - Pa śliczna.
Chłopak przemknął przed Dylanem, który w dalszym ciągu tkwi w swoim miejscu uparcie się we mnie wpatrując.
Poczułam się dosyć niekomfortowo. Nerwowym gestem przygładziłam włosy i poprawiłam na swoim miejscu.
- Jesteśmy przyjaciółmi. - Zaczęłam się przed nim tłumaczyć nawet nie wiem dlaczego. Ale czuję, że muszę to zrobić. - W sensie ja i Will. - Dopowiedziałam lekko się czerwienią na twarzy.
- Dobrze. - Odpowiedział i wycofał się na korytarz. Usłyszałam tylko jak trzaskają za nim drzwi i to tyle go widziałam.
Dobrze.
Co do jasnej cholery ma znaczyć dobrze?
Dobrze to ja mogę zawiązać buty.
Ale dobrze na to, że ja i Will jesteśmy przyjaciółmi? Nie tego się spodziewałam.
Jeszcze głos jakim wypowiedział to jedno krótkie słowo.
Jeszcze raz odtworzyłam sobie w głowie to wspomnienie.
Dobrze.
Nic nie jest kurwa dobrze.
CZYTASZ
Love you Lydia
FanfictionNieznany: Czy twój dzień był tak samo okropny jak mój? Ja: Zależy co się kryje pod twoją okropnością Nieznany: Dostałem jedynkę z angielskiego, obiad był dziś okropny, mój kot zwymiotował mi na łóżko a do tego jakaś dziewczyna uważa mnie za zakapt...