Otworzyłam oczy przeciągając się w każdą możliwą stronę. Czuję się lekko obolała mimo, że wczoraj nic konkretnego nie robiłam.
Wzięłam do ręki telefon i przystawiłam go sobie pod same oczy.
Chyba mam jeszcze nie do końca sprawne palce po całej przespanej nocy ponieważ urządzenie spadło uderzając mnie w twarz.
Skrzywiłam się z bólu i zaczęłam pocierać czoło palcami.
Po chwili podjęłam się kolejnej próby i tym razem w końcu udało mi się sprawdzić, którą tak w ogóle mamy godzinę.
Z zaskoczeniem spojrzałam na nią jeszcze raz, wstałam przed budzikiem? Nigdy mi się to nie zdarza. Ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy dźwignęłam się z łóżka aby zacząć ogarniać się do szkoły.
Z plecakiem na ramionach poszłam do naszego garażu aby wystawić na podwórko rower.
W momencie, w którym postawiłam swój pojazd przed wejściem pod nasz dom podjechało czarne volvo.
Kierowca przechylił się przez siedzenia i otworzył drzwi pasażera.
Moim oczom ukazał się łobuzerski uśmieszek Willa Harisa. Przeczesał ręką włosy i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Masz ochotę pojechać dzisiaj ze mną do szkoły? - Spytał unosząc brew ku górze.
- Czemu nie. - Mruknęłam wzruszając ramionami. Ściągnęłam plecak i wpakowałam się do samochodu. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się w stronę kierowcy.
- Dzień dobry.- Przywitałam się cicho na co brunet się roześmiał.
- Dzień dobry? - Odpowiedział nieco pytająco.
Zapięłam pas bezpieczeństwa i włączyliśmy się do ruchu drogowego.
Trwamy w ciszy od dłuższej chwili aż odważyłam się ją w końcu przerwać.
- Will? - Spytałam. Chłopak spojrzał na mnie po czym od razu przeniósł spojrzenie na jezdnie.
- Lydia? - Spytał głupkowato przez co kąciki ust lekko mi drgnęły.
- Wiesz, że traktuję cię jak przyjaciela, prawda? - Powiedziałam na głos to co kręci mi się po głowie właściwie od imprezy w piątek.
- To tym zadręczasz swoją piękną główkę, huh? - Szepnął na co zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego szepczesz?
- Bo ty zaczęłaś. - Odparł wybuchając śmiechem, głośnym śmiechem. - Ja również traktuję cię jako przyjaciółkę. - Oznajmił uspakajając się, poczułam jakby kamień spał mi z serca, już i tak mam pokręconą sytuację z bliźniakami. Nie chce aby moje życie było jeszcze bardziej pokręcone niż było do tej pory. - Po prostu lubię spędzać z tobą czas. - Rzucił uśmiech w moją stronę a ja odwdzięczyłam mu się tym samym.
Zanim się obejrzałam wjechaliśmy na parking przed szkołą. Podziękowałam za podwózkę i wysiadałam z samochodu w momencie, w którym obok zaparkował Dylan Sprouse z nieodgadnioną miną.
- Ale będzie się na mnie odgrywał. - Parsknął rozbawiony Haris przez co spojrzałam na niego zaskoczona. - Nie trzeba być geniuszem aby zauważyć, że chłopak ewidentnie na ciebie leci. - Wzruszył ramionami podchodząc do mnie. - Jakim bym był przyjacielem gdybym mu trochę nie podokuczał? - Spytał przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej. Przytulił mnie mocno a następnie wypuścił krzycząc ‚miłego dnia kochanie'.
Pokazałam mu palcem aby się puknął w czoło a chłopak zrobił zeza i wystawił język.
Minęłam bez słowa blondyna mimo, że wyczuwałam przy nim wyraźne napięcie i weszłam do budynku.
Omg, czy po ostatnich rozdziałach serio wszyscy zrobili się #teamwill ? 🤪🤪 Mam w takim razie nadzieje, ze ten rozdział was nie zawiódł ❤️
CZYTASZ
Love you Lydia
FanfictionNieznany: Czy twój dzień był tak samo okropny jak mój? Ja: Zależy co się kryje pod twoją okropnością Nieznany: Dostałem jedynkę z angielskiego, obiad był dziś okropny, mój kot zwymiotował mi na łóżko a do tego jakaś dziewczyna uważa mnie za zakapt...