3

1.7K 75 18
                                    

Rozmowa kleiła im się jakoś mimo, że miała go oprowadzić tylko po hotelu. Podeszła do wielkich drzwi a do ich drug oddechowych doszedł zapach chloru. Otworzyła drzwi kluczem i pchnęła drzwi. Chłopak przytrzymał je i wpuścił ją do środka.

- A tam kto?! - ktoś krzyknął przez co chłopak zestresował się niemiłosiernie zaś dziewczyna zaśmiała się i odkrzykneła szczęśliwa.

- Panie Jarku... Mnie pan nie poznaje? - spytała śmiejąc się cicho a mężczyzna wybuchnął głośnym śmiechem. - Obiecałam gościowi, że oprowadzę go po hotelu to słowa dotrzymuje.

- Dobrze, tylko mi nie skacz do wody!

- On mnie wrzucił. - stwerdzila przypominając sobie historie z Filipem i Julką sprzed roku.

- Dobranoc. - Kaja pokiwała głową a Kuba stał zakłopotany i w myślach zastanawiał się w jaką suknie ślubna ubrać dziewczynę. W syrenkę, a może w księżniczkę? Po namyśle doszedł do wniosku, że w każdym kroju byłaby piękna.

- Czemu pracujesz tutaj w hotelu? - pytanie padło z ust chłopaka zanim zdążył się porządnie zastanowić nad umiejscowieniem tego zdania w czasie.

- Nigdzie nie chcieli zatrudnić dwudziesto latki za takie pieniądze jakie chciałam. Tutaj dosyć, że dobra wypłata to pracuje tu od pięciu lat. - uśmiechnęła się i usiadła na ławce. - A pan?

- Kuba. - podniosła wzrok i utkwiła oczy w jego tęczówkach. On zastanawiał się czy gdyby Natalia dopowiedziała się, że wcale nie poszedł na bilarda to czy byłaby zła?

- Kaja. - uśmiechnęła się i wyciągnęła powoli w jego stronę dłoń. Chłopak z niepokojem spojrzał na drobna rączkę dziewczyny, której paznokcie pomalowane były na ciemno granatowy kolor. Oplótł jej dłoń swoją i co było najzabawniejsze w tamtej sytuacji, jej maluteńka rączka zniknęła w jego i ciężko było ją znaleźć.

- Zarabiam na muzyce. - pokiwała głową z uznaniem i zajęła się dalszym oprowadzaniem Kuby po hotelu, gdy podeszła do jakuzzi uświadomiła sobie, iż jest to ostatnia atrakcja na ich trasie która ona znała najlepiej z pięciu recepcjonistek. Pracowała w hotelu poniedziałku do czwartku od szesnastej do dwudziestej pierwszej, w soboty tak samo, zaś w niedziele od ósmej do osiemnastej. Takie rundy robiła średnio dwa razy na godzinie od pięciu lat, no dobra od trzech. W jej głowie było pełno pytań do tego chłopaka i mimo, że wiedziała, że on ma dziewczynę nie mogła oprzeć się jego wyglądowi i za wszelką cenę pragnęła utrzymać z nim kontakt mimo, że mężczyzna nie był wogóle w jej guście. Wyciągnęła telefon z kieszeni i ujrzała dwudziestą drugą dwadzieścia co totalnie zwaliło ją z nóg, ma dwie minuty do autobusu który jest ostatnim na całą dobę. Musiałaby potem czekać do trzeciej w nocny a nie uśmiechało jej się to. Zostaje jeszcze Julka lub Piotrek ale oni pewnie już leżą w łóżku, a Filip ani Maciek nie mają prawa jazdy.

- Muszę już iść za minutę mam autobus. - ruszyła przed siebie lecz nie pożegnała się ponieważ wiedziała, że idzie za nią. Zamykała kolejne drzwi z prędkością światła i gdy odłożyła klucze i skierowała się w stronę wyjścia autobus odjechał jej spod nosa. Wykrzywiła twarz w grymasie bólu i ruszyła powoli za ladę. Cała tą sytuacje obserwował Kuba, który nie wierzył własnym oczom iż tak piękna dziewczyna idzie w jego stronę ze smętną buzią.

- To moja wina. - powiedział i wyciągnął z dresów kluczyki z logiem Ford'a. - Proponuje podwiezienie. - machnął kluczykami i podniósł brwi do góry.

- To chociaż idź po kurtkę. - stwierdziła zapinajac swoje czarna kurtkę z lisim futrem na kapturze.

- Jak już po nią pójdę to nie wrócę. - jej wzrok zatopił się w zielonych tęczówkach o sekundę za długo, ponieważ mrugnęła i pierwszy raz od wielu lat to ona spuściła zakłopotana wzrok. Jego oczy były intymne i można było wiele z nich wyczytać, nawet tych nie przyjemnych rzeczy. Założyła torebkę na ramie i poprawiła trzy kolczyki na górnej części prawego ucha. Podrapała się szybko po łopatce gdzie widniał tatuaż pięknego jelenia z rogami które były w roślinach leśnych. Piękny obraz mieszania zieleni z delikatnym różem. Na łydce miała wytatuowana lilie która była również różowa a jej łodyga była w jasnej zieleni, lecz to nie ostatnie tatuaże. Ma jeszcze na obojczykach daty urodzenia jej rodziców, co symbolizowało przywiązanie do nich. Wyszła za lady i uśmiechnęła się ciepło do chłopaka.

- Bardzo dziękuje. - szepnęła i ruszyła za nim do czarnego Ford'a. Wsiadając do auta chłopak włączył radio i leciało akurat Fiji, które już irytowało dziewczynę lecz kierowca wystukiwał rytm na kierownicy, przez co nie zamierzała prosić o przełączenie piosenki. Popatrzyła się za okno i ujrzała piękne widoki nocnego Wrocławia. Tu na Dolnymśląsku słońce zachodzi z reguły o szesnastej wiec mogła podziwiać noc, która skradła jej serce. - Na Kluczborską. - stwierdziła gdy stali już po drugiej stronie Wyspy Słodowej.

- Nie wiem gdzie to. - stwierdził szeroko się uśmiechając. - Zaprowadzisz? - Kaja zachichotała pod nosem i wyznaczyła drogę chłopakowi.

W tym samym czasie w ich mieszkaniu Filip, Maciek, Julia i Piotrek chodzili w kółko i zastanawiali się gdzie jest Kaja. Dzisiaj mija szesnaście lat odkąd się znają, a ona nie przyjechała. Mieli nadzieje, że wróci wcześniej i jej zrobią niespodziankę, ale pizza już została zjedzona a na lini co chwile wisiał telefon po kolei każdego z nich, ale po drugiej stronie cały czas cisza i spokój, zero odzewu. Stali teraz w oknie i podziwiali Kluczborską, która tego wieczora była wyjątkowo zapełniona przez młodych ludzi, czekali na jej cień i jej kurtkę, włosy, czekali na nią i błagali by jej się nic nie stało. Po chwili podjechało czarne auto i z niego wysiadła ona i ktoś kogo nikt nigdy wcześniej nie widział na oczy. Filipa wzrok przykuły charakterystyczne włosy i znaki na karku, od razu rozpoznał mężczyznę i szepnął cicho „To Que". Piotrek potwierdził informacje i gdy dziewczyna podała rękę chłopakowi na porzegnanie on ją przytulił i po chwili odprowadził wzrokiem ku wejściu do bramy. Gdy zamek w drzwiach przekręcił się Filip od razu wyskoczył za rogu strasząc Kaję.

- Czy ty wiesz kto to jest?

Saldo '07 /QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz