Epilog

563 27 3
                                    

Szybkie kroki Kai roznosiły się głucho wzdłuż korytarza motelu. Suknia ślubna ciągnęła się za dziewczyną, była cała czarna od błota i mokra od ostrego deszczu. Mateusz biegł za nią co sił w nogach.

Jeden krok.

Ręka Kuby powędrowała wzdłuż talii Kamili.
Kaja ledwo już stała a Bluza krzyczał tylko za nią by nie wchodziła.

Drugi krok.

Jego usta dotknęły jej szyi.
Kaja poczuła nieprzyjemne ciarki na karku.

Trzeci krok.

Rzucił różowe majtki w kąt pokoju.
Kawałek sukni Kai oderwał się zahaczając o odstający gwóźdź a oczy zaszkliły się.

Czwarty krok i ostre szarpnięcie za klamkę.

~~~piętnaście lat później~~~

- Mamo! Amelka zabrała mi lizaka!

- Oj Stasiu, nie dąsaj się. Kupię ci kolejnego.

- Dobrze mamo. - powiedział puszczając słodycz i zostawiajac go młodszej siostrze.

- Na co właściwie Kaja my czekamy? - zapytał się Mateusz. W czasach gdy jeszcze rapował miał ksywę Guzior.

- Aż wszyscy wyjdą. - szepnęła spoglądając ponuro na tłum.

Nagle tak znana jej osoba obróciła się i spojrzała w jej zielone oczy. Łzy bezwładnie opadły na jej policzkach i z cichym hukiem uderzyły o ziemię. Krople deszczu równo spadły na jej krótkie czarne włosy. Jego brązowe włosy oklapły a koszula i garnitur przemokły. Jej usta ułożyły się w delikatny uśmiech, który miał zakryć smutek. Przypomniała sobie jak szybkimi krokami i mocnym pociągnięciem otworzyła drzwi motelu. Jej oczom ukazał się Kuba, który ją zdradzał. Jej oczy zapłonęły żywym ogniem a czarna sukienka powiewała na wietrze. Był na tyle silny, że podniósł ciężar, mokrej sukienki. Podeszła zostawiajac swoje dzieci i męża samych na końcu uliczki. Stanęła cicho obok Krzyśka i popatrzyła się prosto na krzyż. Jej oddech był nierówny.

- Mówiłem mu żeby powstrzymał się od głupstw. - stwierdził a Madzia wychyliła się za jego boku. Ujrzała swoją dawną przyjaciółkę. Wszyscy położyli kwiaty i powoli odchodzili. Została tylko ta trójka.

- Zastanawialiście się kiedyś...? - zapytała spoglądając na nich wyczekująco. - Co by było gdyby mnie nie zdradził? Gdyby moja suknia nie zmokła i gdybym wtedy nie szarpnęła za tą klamkę. Co by było gdyby... Wszystko się ułożyło?

- Byłoby na pewno lepiej dla nas wszystkich. - Madzia stwierdziła i spoglądnęła ostatni raz na krzyż a potem odeszła powoli od miejsca pochówku wraz z Krzyśkiem. Została sama z myślami, ona często też go tak zostawiała.

- Wiesz... Gdybyś wtedy... - jej oczy zaszklily się. - Gdybys kiedyś miał w planach odejść, i nie myśleć o mnie znów, będę szła wciąż po twoich śladach, tam gdzie nie dosięgnie ciebie chłód. - jej oddech był delikatny i parę razy przerywany. Nie radziła sobie z tą sytuacją, mimo że tyle lat nie są razem. - I co ci po niej było? I tak jej tu nie ma. Gdy leżysz tu, ja, mając męża i dwójkę dzieci przyszłam do ciebie i opłakuje cię, a ona... cóż ona. Pewnie dawno cię zostawiła, chciała się tylko bzyknąć. Nawet nie przyszła na pogrzeb, nawet nie wie, że nie żyjesz. Od piętnastu lat cisza zapadła po tobie w internecie. - gdy odchodziła od nowo stawianego krzyża jej serce pękło na miliony kawałków i słyszała to głośno w swoim organizmie. Kochała go, oczywiście. I on nawet nie wiedział jak bardzo, bo przecież gdyby wiedział to by nie przespał się z inną. - Wyjeżdżam więc już nigdy mnie nie zobaczysz, ale zawsze będziesz tu. - wskazała swoje serce. - W moim sercu.

Odchodziła powoli a jej mąż wyciągnął do niej szeroko ręce. Kochała Mateusza i ich dzieci, kochała ich bardzo mocno, ale miejsce w jej sercu miał tylko jeden mężczyzna. Wsiedli do czarnego auta i odjechali spokojnie, nie tak jak Kuba miał w nawyku. Odjechali powolutku, zgodnie z przepisami.

Po tak znanym raperze, którego znała cała Polska, został tylko mały krzyżyk stojący gdzieś na cmentarzu w Warszawie. Cicho ćwierkały ptaki a zimny jesienny wiatr rozwiewał liście, które delikatnie i powolutku odpadały na nagrobki. Jeden się wyróżniał bo pod nasypem piasku leżał, ktoś ważny dla tylu osób... Wiatr wiał dalej. A przy grobie stała starsza pani, którą przeprowadziło turaj dwóch dorosłych ludzi. Ptaki ćwierkały a liście opadały na pomnik. Oddech kobiety był równy ale lekko świszczał. Była stara, miała może dziewięćdziesiąt lat, ale już nikt dokładnie nie wiedział. Tyle czasu minęło...

- Gdybyś wtedy Kuba... - odezwała się zachrypniętym głosem. - potrafił być wierny. - odeszła chwiejącym krokiem od starego pękniętego pomnika.

Ptaki ćwierkały a liście zdmuchiwane spadały na pomnik. Płyta była stara lecz zadbana, pęknięta w jednym miejscu. W końcu pomnik stoi tu od prawie sześdziesięciu lat. Starsza pni wróciła z Kolumbii tylko po to by ten ostatni raz posłuchać ćwierkającymi ptaków na Warszawskim cmentarzu i spojrzeć na suche liście spadające z wiatrem na pomnik Jakuba Grabowskiego. *7 lipca 1991 +19 listopada 2035

Tym razem ptaki ćwierkały ale na innym cmentarzu na, którym spoczęła kobieta... kochająca go tak bardzo. Spoczęła na zawsze obok ojca dwójki jej dzieci, mimo że jej marzeniem było leżeć w Polsce na Warszawskim cmentarzu koło wytatuowanego, miłego i zabawnego chłopka z którym przeżyła tyle cennych chwil. Każda była jak złoto, ale nie mogła go wycenić. Były za drogie. Spali razem na zawsze, ale nie istnieje takie coś jak niebo, ani piekło. Nie ma nic takiego jak życie po śmierci. Została im tylko pustka, w której ich dusza się porusza, ale są tam sami, daleko od siebie. Aż trudno uwierzyć, że taka miłość nie trwała wiecznie, a na taką właśnie się zapowiadała. Jedyne co kobieta wspominała przed śmiercią to... jego piękne zielone, jak dżungla tęczówki w których kochała się hipnotyzować. A on? On przed śmiercią wspomniał... jej piękne usta, pełne i naturalne. Wspominał też zielone oczy, które czarowały. Ona płakała za nim w trakcie śmierci a on za nią całe życie.

Gdybyś wtedy Kuba potrafił dochować wierności.

~~~~~
Masakra... płakałam jak pisałam ten epilog. Ok jest straszny a te jesienne liście i ptaki...

Koniec. Trudno mi to mówić ale koniec. Kai i Kuby nie ma. Byli ale ich nie ma i nie będzie. Teraz nad ich grobami śpiewają ptaki a jesienią, spadają liście. ❤️

Ps. Zaczęłam słuchać super smutnej piosenki przy poprawianiu tego i wylałam chyba całe zasoby moich łez.

To był na prawdę długi czas razem (rok) i na prawdę was kocham! Za to że jesteście i dajecie radę to czytać! Bardzo, ale to bardzo wam dziękuje i przepraszam za to co tu zrobiłam, ale musiało tak być ❤️

Kocham was i niedługo dam znać co dalej!

Buziaki 😘

nanablyskawica

Saldo '07 /QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz