45

364 25 4
                                    

Jego oddech był nierówny a ręce trzęsły się nieznacznie. Tyle razy śpiewał na koncertach a nigdy nie był tak przerażony wyjściem na scenę przed tyle ludzi. Nie był to jego koncert tylko Filipa i chyba to było najgorsze i przez to on się tak stresował. W jego kieszeni, na samym jej dnie było malutkie pudełeczko, które miało dać mu najlepsza przyszłość na jaka sobie sam zasłużył. To pudełeczko miało mu dać poczucie bezpieczeństwa i miłość.

- Mam dla was niespodziankę. - równy, lecz zdyszany głos Filipa roznosił się po sali. - Teraz swoją piosenkę zaśpiewa Quebonafide! - krzyki i piski rozniosły się po hali zagłuszając przytłaczające myśli chłopaka. Kaja dotknęła jego ramienia delikatnie i wypchnęła go na scenę.

- Późna noc, jedziemy autem.
Ona patrzy na mnie i mówi mi że kocha,
i że chce tego na zawsze.
Mówi mi że kocha, i że mówi mi poważne.
Nie znam drugiej, jak ona
nie znam trzeciej jak ona, ani nie znam czwartej.
200 na godzinę w mieście,
teraz już nic nie jest ważne.
Noc pachnie jak ty, to miasto pachnie jak my.
Chce ciebie zawsze jak nikt.
Nikt nie wygląda tak w wannie jak ty
i nikt nie wygląda tak ładnie jak my.
Trap dla nas skacze jak nikt, razem wciąż papier jak nikt.
Jesteś kozakiem, jak nikt, mała, jesteś kozakiem, jak nikt. Teraz ta piosenka była szybsza i bardziej agresywna. Jakby wylewał z siebie ostatnie siły i ostatnie możliwości.
W kuchni odpalamy fajkę za fajką, czasem toczymy walkę za walką.
Czasem toczymy walkę za bardzo, bo znam cię jak nikt a ty znasz mnie za bardzo.
Jesteś łobuzem wiem, że lubisz kwiaty i wiem ze nie róże.
Ktoś postawi kraty, to wiesz że je zburzę.
Jesteś tego pewna, gdy jestem na górze. Kuba podszedł do Kai i wyciągnął do niej rękę. Ta lekko zdezorientowana wyciągnęła dłoń i Kuba pociągnął ją do siebie.

Chuj w dorosłe życie, chuj w to co kto mi pozwoli,
nie chcę z tobą ukraść konia, ukradnijmy 1000 koni.
Chuj w dorosłe życie, chuj w to co kto mi pozwoli,
nie chcę z tobą ukraść konia, ukradnijmy 1000 koni!!! Lekko się zaczerwieniła. Nigdy nie stała przed tylkoma ludźmi.

Jeśli zabijesz za mnie, skłamię, po czym wezmę winę za ciebie.
Wszedłbym na minę za ciebie, czy to jest prawdziwe dla ciebie?
Jeśli zabije za nią, ona skłamie, po czym weźmie winę za mnie.
Ona by weszła na minę za mnie, to jest za bardzo prawdziwe dla mnie.
Jeśli zabijesz za mnie, skłamię, po czym wezmę winę za ciebie.
Wszedłbym na minę za ciebie, czy to jest prawdziwe dla ciebie?
Jeśli zabije za nią, ona skłamie, po czym weźmie winę za mnie.
Ona by weszła na minę za mnie
powiedz mi skarbie: muzyka się skończyła a Kuba sięgnął do kieszeni i spojrzał w piękne zielone oczy z uwagą. Była zdezorientowana. Czemu nie dokończył? Otworzył niezauważalnie pudełeczko. czy wyjdziesz za mnie? Padł na kolano przed nią. W osłupieniu postawiła mały krok w tył utrzymując pozycję bezpieczną, gdyby to miał być żart czy po prostu pomyłka. Lecz gdy Kuba popatrzył jej się prosto w oczy i ich zielone tęczówki połączyły się ze sobą miała jasne wrażenie, że on wcale nie kłamał i nie żartował. Na prawdę się pytał.

- Tak. - powiedziała i podała drżącą rękę Kubie by ten założył piękny pierścionek. Rzuciła mu się na szyje i spoglądnęła cała we łzach na widownię. Ludzie piszczeli i z uśmiechem nagrywali zajście. Filip trochę nie dowierzał. Ona ułożyła sobie życie... przecież tyle miała facetów i jednym z nich był on, a teraz... A teraz jego mała Kaja ma narzeczonego, który jest jego przyjacielem. Los lubi się śmiać. Zeszli ze sceny a Kaja rzuciła się Kubie na szyje całując go mocno. Zamknęła go w uścisku swoich warg i łez szczęścia upewniając, się że jest tą jedną jedyną, najlepszą, ukochaną. Nie jakąś Roksaną, nie jakąś Natalią, ale właśnie ona.

- Nasza podróż poślubna będzie do Afryki. Co ty na to?

- Podoba mi się ten plan. - szepnęła.

   Każdy jej gratulował ale jedyne czego teraz pragnęła to usiąść z Kubą na kanapie i z miłością nic nie robić. Być w ciszy w ich czterech ścianach, ich azylu. Usiadła ciężko na kanapie widząc uśmiech przystojnego, zielonookiego chłopaka. Mężczyzny? Kim on jest? Wiekowo definitywnie mężczyzną, ale wewnętrznie jest dzieckiem, takim pięciolatkiem, który wszytko odkrywa. Takiego go kochała.

- Przelecę bez Xanaxu lot.
Teraz już wiesz to skarbie czemu mam na wardze mam love. - zaczął śpiewać nachylając się nad ukochaną. Tak ta piosenka była skierowana na początku do Roksany, ale wiele się od tamtego czasu zmieniło i definitywnie śpiewał teraz to dla niej.

- Dla ciebie. - zawtórowala udając Kubę.

- Zniszczony mógłbym palić crack
Choć nigdy byś nie chciała tego żebym zaczął ćpać.

- Dla ciebie.

- Robię ten cały hajs.

- Dla ciebie.

- Choć to jest nic i tak.

- Dla ciebie.

-Przyszedłem raz na czas.

- Dla ciebie.

- Przestałbym zwiedzać świat.

- Dla ciebie.

- Szlugi gasić i palić.
Zagrać koncert pijany.
Mała, zmierzyć się z Alim.
I nie ucieknę, choćby mierzył do mnie, kurwa, nawet nie wiem, Stalin.

Mogę napisać ten tekst, bo najpiękniejsze jest to,
Że nie chciałabyś takiego mnie.
Nie chciałabyś takiego mnie.
Nigdy nie chciałabyś takiego mnie. - jego usta wylądowały na jej i z namiętnością zaczęłam całować. Położył swoją rękę na jej udzie i delikatnie głaskał ją po nim. Nie miał ochoty na seks. Inaczej... Miał ogromną ochotę na seks i gdyby mógł to zrobiłby to z nią na scenie gdy powiedziała tak, ale wiedział że ona nie jest typem takiej dziewczyny i dla niej wyznaniem miłości byłoby, pójście spać razem w łóżku. To zrobił. Umył ich dokładnie i z uśmiechem położył na łóżku kładąc się koło niej. Zasnęli a w oczach Kai rosła nieskończona miłość, nareszcie po tylu latach czuła się... kochana.

~~~
Mam napisany epilog i powiem, że teraz każdy rozdział boli coraz bardziej...

Saldo '07 /QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz