50

285 20 1
                                    

Leżeli w ciszy i od trzech godzin słuchali jedej i tej samej piosenki. Bez przerwy, zapętlonej, idealnej. Kolejnego dnia pojechali pod adres, który ostatnio zadał Kai ogromną ilość bólu. Zapukała do drzwi i otworzyła je babcia. Taka niepozorna, drobna kobieta o siwych włosach.

- Cześć babciu. - uśmiechnęła się szeroko i wzięła w objęcia wnuczkę. Tuliła ją do siebie i lekko szlochała w jej bark. Nie widziała jej rok, ponad rok. - To jest Kuba. - pokazała na swojego ukochanego a jej babcia przytuliła również go. Z całych sił tuliła chłopaka i z uśmiechem przeczesała jego zielone włosy. - Gdzie dziadek?

- W sanatorium. Miał zawał trzy miesiące temu. - oczy Kai wyskoczyły z orbit. Była przerażona, tak skupiła się na warszawskim życiu, że zapomniała o wrocławskim. - Wejdźcie. - Kaja położyła torebkę na małej kanapie w przedpokoju. Stoi tu odkąd pamięta. Weszła do domu i usiadła przy stole na starych krzesłach. - Kawa, herbata, coś zimnego?

- Kawę. Dwie płaskie i łyżka cukru. - powiedział Kuba siadając powoli po drugiej stronie stołu na takim samym krześle.

- Ja sobie naleje. - Kaja wstała żwawo i poszła do kuchni nalewając sobie wodę. Usiadła na starym miejscu a babcia przyniosła kawę dla chłopaka i herbatę dla samej siebie. Usiadła na dużej kanapie i z uśmiechem spojrzała na parę.

- Co was sprowadza? - z uśmiechem ogrzała dłonie o gorący kubek.

- Ślub. - stwierdził Kuba i z uśmiechem spojrzał na starszą kobietę.

- O kto ma? Jakiś wasz znajomy?

- My. - Kuba powiedział bez zastanowienia. Babcia zaniemówiła.

- A... a co z Piotrkiem? On był takim fajnym chłopakiem. - babcia poprawiła się na sofie i obróciła bardziej twarzą do pary.

- Cóż... Piotrek nie był taki idealny na jakiego wyglądał ani się zachowywał. Ogólnie to on nie żyje. Zabił się ponad pół roku temu.

- I ją postrzelił. Chciał zabić. - Kaja westchnęła głęboko i spojrzała zła na Kubę. Po co o tym wspomina? Babcia nie wiedziała.

- Co zrobił?

- Metafora. - Kaja stwierdziła obracając głowę do swojego narzeczonego.

- Postrzelił ją. O tu. - dotknął okrągłej blizny. Idealnie w nią wycelował, dokładnie wiedział gdzie ona jest, nie pomylił się nawet o milimetr, jego krzywy palec spoczął idealnie na nierównym wybrzuszeniu.

- Jak to? - Kaja westchnęła cicho i z uśmiechem spojrzała na babcie.

- Było minęło babciu, już nic mi nie jest i nic mi nie grozi. Nie wiem tylko czemu rodzice ci tego nie powiedzieli.

- Nie rozmawiam z nimi, z resztą, nikt z nimi nie rozmawia. Wszyscy się od nich odwrócili. Wszyscy. Nie mają nikogo. Nawet Krzysiek przestał się z nimi komunikować.

- Czemu? - zapytała przymrużając oczy.

- Odkąd się od nich wyprowadziłaś mają do wszystkich o to żal. To twoja wina, to twoja. - zaczęła udawać moich rodziców. - Nie widzą, że była to niczyja wina. Po prostu dorosłaś i...

- Babciu. - kobieta spojrzała na Kaję zdezorientowana. Nigdy nikomu nie przerywała. Nigdy. Podeszła do kobiety i uklęknęła przed nią kładąc swoją twarz jej na nogach. - Wyprowadziłam się od nich bo Piotrek chciał was wszystkich zabić. Gdybym miała wybór, daje słowo, odzywałabym się do was i może bym mieszkała we Wrocławiu. - Kubę zasmuciła ta wypowiedź. Przecież myślał, że ona go kochała. - Albo w Warszawie, ale nadal bym miała z tobą kontakt. Z całą rodziną. Ale on was chciał zabić, wszystkich. Dosłownie wszystkich. Uznałam, że muszę uciec od was jak najdalej byście byli bezpieczni. - złapała jej dłonie patrząc się jej prosto w oczy. - Już jest wszytko dobrze. I będzie na zawsze. - uśmiech Kai ocieplił zatroskane serce jej babci. Po paru godzinach wyszli od babci i wsiedli do auta.

- Może kolacja? - Kuba zapytał spoglądając uważnie na twarz swojej ukochanej. Znała go za dobrze wiec założyła dzisiaj obcisłą spódnice. Uśmiech na jej twarzy powiedział mu już co ma robić.

   Usiedli w najbardziej ustronne części wielkiej dwupiętrowej restauracji. Cała była utrzymana w kolorze krwistej czerwieni i, jak włosy Kai, czerni. Siedzieli w ciszy i patrzyli na obce menu. Żadnego z dań nigdy nie próbowali, a w ciągu tego pół roku byli w wielu restauracjach o wielu smakach. Zamówili jedzenie i wino. Ich kolacja była dosłownie jak w takich komediach romantycznych, przepełniona pragnieniem i idealnością. Każdy ruch był dokadnie zaplanowany, żaden dotyk nie był przypadkowy, wszytko było dopracowane, co do milimetra. Ale to co zrobi teraz Kaja jest zaskoczeniem, oczy Kuby wyjdą poza orbity. Kaja zjadła kawałek przepysznego dania i spojrzała uważnie na Kubę. On był za bardzo zajęty tym co teraz było w jego ustach i na talerzu by zobaczyć pożądanie w oczach jego kobiety. Kaja niezauważalnie ściągnęła stringi i wzięła je do dłoni. Złapała potem dłoń Kuby zostawiajac w nich piękne czarne, zasadniczo, paski. Kuba przełknął to co miał w ustach i z trudem spojrzał na narzeczoną. To będzie jego pierwszy seks od operacji a jej od... zdrady. Poprosił o rachunek i szybkim krokiem wyprowadził Kaję z restauracji. Jej piękny śmiech roznosił się równo w aucie. Kuba zatrzymał auto na jakimś opuszczonym parkingu i bez zastanownia ściągnął z siebie kolorowa koszulkę. Kaja usiadła na jego kolanach i zaczęła namiętnie całować jego usta. Ich oddechy nie były równe, a zwłaszcza nie spokojne. Kuba włożył swoją chudą słoń pod koszulkę Kai i zaczął gnieść jej pierś w dłoni. Tak, dużą zaletą Kai było to, że większość czasu nie nosiła stanika. Rozpięła sprawie jego rozporek i w tępie ekspresowym ściągnęła obydwie rzeczy na wysokość kolan. Jej sukienka podniosła się na biodra i wyglądała teraz bardziej jak pasek a nie spódnica. Kaja zaczęła robić sprawne ruchy biodrami zaraz po tym jak Kuba w nią wszedł. Czuł się nie swojo, był jakby lekko zdenerwowany a bardziej zestresowany, że nie da jej tego co pragnie. Ona zaś próbowała wyrzucić ze swojej pamięci, twarz Bluzy i jego ciało. To wszytko nie było takie proste. Kaja tego nie żałowała więc jak mogła to zapomnieć. Gdy skończyli i Kaja wróciła na swoje stare miejsce Kuba odetchnął bardzo głęboko. Kaja przygryzła wargę i poczekała aż jej cały organizm się uspokoi. Nie wyszedł z wprawy.

- Kuba. - zabrała głos przerywając ciszę. - Zrobiłam coś strasznego.

Saldo '07 /QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz