- Dziwnie się czuję.
- Czemu?
- W końcu się nie boję i to jest takie dziwne uczycie.
- W końcu jesteś bezpieczna.
- Nie byłabym tego taka pewna.
- Oj doskonale wiesz, że jesteś.
- Jego ludzie mogą się teraz zemścić.
- Nie zrobią tego bo nie zdążą.
- Myślisz, że policjanci z Wrocka już dotarli do tej wsi?
- Myśle, że tak.
- Mam nadzieję. Zawsze ciekawiło mnie czemu wytatuowałeś sobie to Sleep Well.
- Jakbyś spała ze mną w łóżku to mam zamknięte oczy, życzę ci miłych snów gdy tylko popatrzysz się na mnie w nocy.
- Mądre. Nawet przyjemne. - oczy Kai i Kuby spotkały się na dłuższą chwilę. Jego twarz przybliżyła się delikatnie a następnie ucałował jej usta. Potem ucałowała go jeszcze raz, tak dla niepozoru.
- Tęskniłem za tobą i uciekniecie sprzed ołtarza było chyba najlepsza rzeczą jaką zrobiłem w moim całym życiu, zaraz po zostaniu raperem. - Kaja prychnęła lekko i popatrzyła się błagalnym wzrokiem na Kubę.
- Dzięki.
- Spoko. - zapadła między nimi przyjemna cisza. - Wiesz, od kiedy chodziłem z Natalią stałem się taki sztywny. Oglądałaś Przygody Wesołego Hypemana?
- Nie.
- No nie gadaj.
- No nie oglądałam. - mówiąc to lekko się zaśmiała.
- Musimy to nadrobić. Ale powracając. Cały czas robiłem coś śmiesznego, waliłem jakimiś zabawnymi tekstami, a z nią? Nic. Stałem się taki sztywny. Nawet moja mama jej zbytnio nie lubiła. Nie wiem co w niej widziałem.
- Wiesz dzieczyna jest ładna i może czasami jest miła, ale strasznie zarozumiała.
- Co ty powiedziałaś?
- Zależy co.
- O niej.
- No czasami może być miła.
- To ty nie czujesz do niej nienawiści?
- Nie a czemu miałabym czuć? Zasadniczo jej nie znałam. - wzruszyła lekko ramionami.
- Może to głupie ale... - Kuba wbił wzrok w twarz dziewczyny i uwarznie ją badał. Zielone oczy obydwóch spotkały się i chłopak nagle się... zawstydził? - Nigdy nie miałem z tym problemu. - syknął i spojrzał jeszcze raz na czarnowłosą. - Zostaniesz moją dziewczyną? - Kaja gwałtownie wypuściła powietrze z ust i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Tak. - na ustach chłopaka zagościł szeroki uśmiech, tak szczery pierwszy od pół roku. Ucałował ją czule w czoło i wstał.
- Twoi rodzice. - z jego ust nie schodził uśmiech. - Kocham cię. - jej oczy zapaliły się jasnym płomieniem a rodzice wbiegli do sali stając koło niej. Kurczę oboje się martwią.
- Kochanie! - mama krzyknęła zaskakując tym Kaję niemiłosiernie.
- Skąd u was tyle miłości nagle? - czarnowłosa zapytała siedząc twardo nawet nie rozkładając rąk do przytulasa. Matka ze zrezygnowaniem usiadła na krześle i popatrzyła na córkę ze smutkiem w oczach.
- Tęskniliśmy za tobą. Pół roku bez żadnych oznak życia, po prostu jesteś jednym naszym dzieckiem i tęskniliśmy.
- Macie takie uczucie?
- Kochanie... - ojciec zabrał głos i ze zrezygnowaniem usiadł koło niej na łóżku. - Wiem, że zawaliliśmy w pierwszych latach twojego wychowania, ale próbujemy to naprawić.
- Za późno.
- Lepiej powiedz co się stało. - matka powiedziała już swoim starym, oschłym i obojętnym tonem.
- Wasz kochany Piotreczek mnie postrzelił.
- Ten który miał to super drogie auto?
- Tak mamo, ten od tego drogiego auta.
- Czemu?
- Był płatnym zabójcą i po prostu chciał to zrobić więc zrobił.
- Fajnego se chłopaka znalazłaś. - ojciec znowu wrócił do tego ostrego tonu, nienawidziła swoich rodziców.
- A co z kotem?
- Nic. - matka zbyła temat obojętnie spoglądając na córkę, koniec oznak miłości z ich strony. Nie zależało im za bardzo na niej, ale zawsze jakoś próbowali udawać miłość przez pięć sekund.
Między nimi zapadła głucha cisza, która ciągnęła się niewiarygodnie długo a oboje nie rozumieli, albo nie chcieli zrozumieć, że Kaja ich tu nie chciała. Przez tyle lat olewali jà i udawali kochanych rodziców, nawet w momentach przebłysku rodzicielstwa z ich strony to nie było to co miały inne dzieci. Ich matki gotowały im obiady, odrabiały zadania domowe i pomagały w rysunkach. Piekły nawet czasami ciasta na jakieś kiermasze, ale jej matka nawet nie wiedziała jak robi się sernik na zimno. A ojciec? Jego ulubionymi zajęciami było kupowanie drogich samochodów i jeżdżenie nimi po ulicach Wrocławia. Inne dzieci robiły laurki dla rodziców, bo byli kochani i poświęcali im chociaż krzty uwagi, ale jej? Nigdy nie dostali laurki, bo już gdy raz dostali to je poddali na jej oczach i wyrzucili strzelając tekstem: Kartki papieru na nic nam się przydadzą. A ona robiła to cały dzień, myśląc o nich i chciała ich uszczęśliwić a oni?
- Pamitcie jak kiedyś dałam wam laurki a wy je wyrzuciliscie do śmieci? - zapytała przerywając już dwudziesto minutową ciszę.
- Tak. - matka stwierdziła i ukazała smutek na swej twarzy.
- A pamiętacie jak napisałam dla was wierszyk o tym jak was kocham a wy nie przyszliście na dzień rodziców w szkole?
- Tak. - odpowiedział ojciec patrząc się uważnie córce w oczy.
- A pamiętacie jak...
- Co chcesz tym osiągać? - matka lekko podniosła głos.
- Chce was uświadomić, że nic z tym już nie zrobicie. Mnie w waszym życiu nie ma i już nie będzie.
- Jesteś naszą córką.
- Raczej wnioskując po waszym zachowaniu obcą osobą. - Kaja przymrużyła oczy i groźnie patrzyła w oczy matki.
- Odwrócisz się od nas?
- Nie. Ale na starość zostawię was samych a wtedy wasze pieprzone pieniądze nawet wam nie pomogą. Wasze zielone banknoty nie pomogą wam w zapełnieniu pustki w sercach.
- Twoim obowiązkiem jest...
- Ups... zasmuce was. Już mi nie rozmazujecie.
- Jesteś naszą córką! - okciec krzyknął przez co Kaja lekko podskoczyła do góry w strachu.
- Byłam nią ale sami ją zabiliście. Nawet nie wiecie jaki mam statut związku. Porządna matka powinnna to wiedzieć. - czarnowłosa wyrzuciła z siebie słowa ociekające jadem.
- Jesteś singielką.
- Nie. Otóż nie. Właśnie dlatego zostałam postrzelona. Bo pobiegłam za miłością. Dacie wiarę? W końcu kogoś pokochałam a wy o tym nie wiedzieliście. Szok. No dla mnie szok.
- Dla nas szokiem jest to... - ojciec zatrzymał się bo miał słowo na końcu języka, nie chciał tego mówić.
- Dla nas szokiem jest to jak się kurwisz. - matka dokończyła wypowiedz ojca i wyszli zostawiajac Kaję ze słowami odbiajacymi się po jest czaszce. Jak się kurwisz. To była jedyna rzecz którą jej rodzice byli w stanie powiedzieć po pół roku rozłąki. Jak się kurwisz.
CZYTASZ
Saldo '07 /Quebonafide
FanficOna spędziła życie we Wrocławiu i mimo, że znała to miasto lepiej niż własne mieszkanie to ono nadal nie przestawało jej zaskakiwać. Od Poniedziałku do Środy budzi się o szóstej dwadzieścia pięć a w Czwartki i Piątki, dzięki bogu o dziewiątej. Sobot...