41

392 28 11
                                    

- To co Kuba robimy? - zapytała gdy ubierała się w krótki top.

- W sensie? - zapytał poprawiając koszulkę przed dużym pięknym lustrem.

- Jaki masz plan walki? - jej oczy spoczęły na jego odbiciu. Nawiązali kontakt wzrokowy.

- Najpierw miesiąc naświetlania. - powiedział spoglądając na nią uważnie. - Pięć chemii.

- I potem operacja? - zapytała bezpłciowo.

- Tak.

- Okej.

- Tylko to chciałaś wiedzieć?

- Już raz przeżywałam takie gówno Kuba. - szepnęła. - Potrafię się zachować. Wtedy nie umiałam i wiele rzeczy popsułam.

- Co na przykład?

- Relacje z połową znajomych. - mówiąc to wytarła łzę spływającą po jej policzku. - Wiem co będziemy teraz robić.

- Co? - spytał wiedząc, że to już będzie głupi pomysł. Zniknęła na chwilę by przybiec z dwoma parami rolek. - O nie. - zaśmiał się sztywno.

- No dawaj. Te są twoje bo widzę po rozmiarze. Moje będą za małe o rozmiar ale przeżyje. - uśmiechnęła się szczęśliwie. - Jesteśmy na jakiejś wiosce, nikt nas nie zaczepi a mamy tu w chuj miejsca do jazdy. - mówiła to i nawet nie zauważyła, że przeklnęła.

- Powiedziałaś „w chuj"! - krzyknęła Kubą i wyrwał dziewczynie rolki z ręki. - Za to pojadę.

- To mam przeklinać byś robił to o co cię proszę? - zapytała z rezygnacją.

- Nie zawsze ale w niektórych sytuacjach...

- Czochraj się. - syknęła i zeszła na dół by założyć rolki.

   Miała krótkie spodenki i krótki luźny top przez co znaczna część jej brzucha była odsłonięta. Gdy na nogach miała już czarne rolki z uśmiechem czekała na Kubę. On zszedł ubrany w trzy czwarte spodenki i T-shirt Gucci. Jej śmiech rozniósł się po całej okolicy. Zrobiła mu zdjęcie bo nie umiał jeździć na rolkach i wyglądał jak pokraka. Zaczęła przed nim uciekać. Tak najłatwiej jest się nauczyć, wiedziała coś o tym. Gdy chodziła jeszcze do podstawówki jej koleżanka Weronika uczyła ją tak jeździć. Uciekała przed nią przez cały Wrocławski Nowy Dwór a biedna mała Kaja musiała z nią jechać. Ile razy miała poobdzierane łokcie, a ile razy kolana. To jeszcze nic. Z milion razy wracała z obdartą twarzą. Takie były, niczego się nie bały a obtarcia nie sprawiały im problemu. Szalone i wolne. Kuba jechał z ukochaną szybko lecz nadal odstawał od niej w umiejętnościach. Gdy dojechali do końca drogi przystanęła i zapatrzyła się na widok. Był bezcenny. Daleko za horyzontem widać było małe góry, zasadniczo górki. U ich podnóży wielkie pola. Jak Kuba znalazł tak blisko Warszawy taki widok?

- Ładnie tu co? - zapytał obejmując ją w talii.

- Pięknie. - szepnęła i spojrzała na niego. - Ściągnij koszulkę. - bardziej rozkazała niż poprosiła. Kuba pokiwał w rozbawieniu głową i spełnij jej rozkazo-prośbę. Ucałowała jego klatkę piersiową a następne szyje. Wzięła jego dłoń i zaciągnęła w miejsce bez żadnej drogi, ani domu, krótko mówiąc w odosobnienie. Zsunęła jego spodenki i majtki i zaczęła robić mu loda.

- Skąd masz taką wprawę? - wysapał.

- To, że byłam dziewicą nie oznacza, że nie robiłam dobrze innym facetom. - jęk Kuby udobyl się z jego ciała cichutko a sperma poleciała na trawę.

- Bogini z ciebie. - Kaja pokiwała głową i odsunęła się od Kuby.

- Bogini i Candy to Roksana. - powiedziała ruszając do domku. - Nie nazywaj mnie tak. - powiedziała spokojnie ale można było wyczuć złość.

- No to... Señorita z ciebie. - jej śmiech odbił się pomiędzy domkami. Kuba miał przewieszoną koszulkę przez ramię. Kaja zrobiła sprawny obrót na rolkach i wpadła na Kubę. Ani na chwilę nie straciła równowagi ale chłopak tak przez co prawie wylądował na ziemi. Zaśmiała się cicho i przytrzymała jego dłoń przez co złapał równowagę. Ucałowała jego usta i z uśmiechem na ustach powiedziała:

- Tak lepiej.

- W takim razie Mała i Señorita to będziesz ty.

- Mi pasuje. - ucałowała go jeszcze raz i puściła się pędem do domu. - Kto ostatni ten zgniłe jajo!

- Zachowujesz się jak dziesięciolatka!

   Spakowali swoje rzeczy i ruszyli do Warszawy. Kaja oddzwoniła do ekipy, że wszytko jest okej i żyją a następnie puściła w aucie piosenkę, której Kuba nie znał.

- Mała puść w końcu coś co znam.

- Okej. - Kuba zaśmiał się gardłowo i pogłośnił piosenkę.

- Ty śpiewasz Filipa. - Kaja wzięła głęboki oddech. On nie wiedział albo zapomniał. Przecież ktoś się przy nim o tym wygadał.- Twoje zdrowie tato, błędy nic nie znaczą
Robię płytę z Taco, będę za to pił w tę noc
Nie wiem kogo musnę, z kim i kiedy usnę
Mój wujek to bluesman, dziś Ci zaśpiewam jak on
Komu jeszcze polać
Daruj mi to sto lat
Wznieśmy nowy toast za czyjeś życie bez stresu
Stres to moja zmora, gniew to moja zbroja
Butla w moich dłoniach działa tak jak Smith & Wesson
Nie chcę znać polityków, celebrytów,
jej rodziców, byłych typów,
żadnych VIPów, żadnych tricków
Mógłbym iść z wami w szyku w moim rozczochranym życiu
Zgarniam z tego trochę kwitu i popijam Belvedere
Nigdy więcej Meksyku, nigdy więcej łez i krzyku
Nie ma dla mnie przeciwników, czuję się jak Mayweather
Dobrze wiem co to karma, koło kręci się jak Tarman
Nawet w labiryncie fauna szedłbym prosto przed siebie

- Jestem twoją Hennessy
Truję ciebie, opowiadam o problemach, których nie wie nikt
Proch w proch, niby Medellín
I nikomu już nie ufam, chyba zmienię PIN
Jesteś moim Hennessy - Kaja krzyczała i próbowała zagłuszyć głos Filipa. Niby pogodziła się z jego stratą, ale jednak trochę bolało. On ją wykorzystał. -
Trujesz mnie i opowiadasz o problemach, których nie wie nikt
Proch w proch, niby Medellín
I nikomu już nie ufam, chyba zmienię PIN
Jadę cztery zero siedem przez Piękną
I nie było w moim cztery zero siedem tak gęsto
Chyba nigdy ciebie widzę, ale chyba to zwidy
Ostatnio jestem w moim cztery zero siedem za często
Jadę sam sam,
sam, póki mam diesel w baku
Żaden BlaBlaCar, bo naprawdę nie słyszę gadów
W bani strach strach,
strach, groby nie widzą kwiatów
Ale dam Ci tyle biżu, że więcej nie wyjrzy Saturn
Kupisz mi suknię, kupisz pierścionek
Kupisz nam furę i domek - śmiech Kuby rozniósł się po całym aucie. -
W sumie ogólnie nie lubię tych monet
W Tobie się gubię na moment
W Tobie się gubię na miesiąc, kwartał, wieczność
Mówiłam tobie, że kocham wściekle
A ty mi mówisz: "No wiesz co?"
Nie zakładasz garniturów od Vistuli
Okulary, dresy, czapa, jesteś Tony Pulis
Torreador, kiedy robię unik
Gonią groupie, ja uciekam
Nie pozwolę, by mnie one truły
Jestem twoją Hennessy
Truję ciebie, opowiadam o problemach, których nie wie nikt
Proch w proch, niby Medellín
I nikomu już nie ufam, chyba zmienię PIN
Jesteś moim Hennessy
Trujesz mnie i opowiadasz o problemach, których nie wie nikt
Proch w proch, niby Medellín
I nikomu już nie ufam, chyba zmienię PIN
Jestem twoją Hennessy
Truję ciebie, opowiadam o problemach, których nie wie nikt
Proch w proch, niby Medellín
I nikomu już nie ufam, chyba zmienię PIN - Kaja tak sprawnie zmieniała osoby w piosence, że Kuba nawet tego nie zauważył.

- Jesteś moją Hennessy
Truję ciebie i opowiadam o problemach, które nie wie nikt.
Proch w proch, niby Medellín
I nikomu już nie ufam, chyba zmienię PIN
Mercedesy, Hennessy, Extazy
Chce z nią grzeszyć, z nią grzeszyć i marzyć
Mercedesy, Hennessy, Extazy
Chce z nią grzeszyć, z nią grzeszyć i marzyć
Mercedesy, Hennessy, Extazy
Chce z nią grzeszyć, z nią grzeszyć i marzyć
Mercedesy, Hennessy, Extazy
Chce z nią grzeszyć, z nią grzeszyć i marzyć* Wiesz gdzie byliśmy?

- Nie.

- Na peryferiach Ciechanowa.

~~~
*Kto by tego nie znał Taconafide - PIN

Saldo '07 /QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz