Madzia wyszła z salonu i powoli wsiadła do auta patrząc na wyłączony telefon. Ala już była odebrana przez jej chłopaka a po nią Krzysiek przyjechał dopero po dziesięciu minutach, pewnie byłby wcześniej gdyby miała włączony telefon, ale... musiała mu powiedzieć. Zamknęła drzwi a oczy Krzyska płonęły wściekłością.
- Włącz ten jebany telefon albo ho wyrzuć. - Madzia schowała telefon do torebki nadal go nie włączając i zabrała z kieszeni Krzyśka jego i również go wyłączyła.
- Ważna sprawa. - powiedziała wrzucając telefon do torebki a ją pakując gdzieś pod siedzenie. Ściszyła nieznacznie głos by na wszelki wypadek nikt ich nie usłyszał. - Kaja jest w Warszawie nawet tam. - wskazała na salon.
- Co?
- Jedź. - Krzysiek posłusznie ruszył i czekał na dalsze słowa swojej dziewczyny. Ona myślała w głowie jak ułożyć ciąg wyrazów, które miałby ułożyć spójną całość. Myślą jak to możliwe, że spotkała ją tutaj, na Merlina, Kaja żyje. - Ona jest w Warszawie i prosiła mnie, gdy mi robiła paznokcie, bym ściągnęła jej Kubę jutro do niej.
- Po co?
- Pod pretekstem zrobienia paznokci.
- Kubie?
- Tak! Muszę go tam sprowadzić.
Noc minęła szybko a godziny dnia kolejnego miały za szybko. Kaja obsługiwała ostatnią klientkę i już straciła nadzieje, że Madzia przyprowadzi dzisiaj Kubę. Gdy klientka wyszła Kaja zaczęła powoli zbierać się do wyjścia i już miała gasić światło gdy jej oczom ukazał się piękny okaz płci przeciwnej, który przystanął i wlepił w jej twarz swoje piękne zielone oczy. Cisza, która zapadła między tą dwójką była niemiłosiernie kłująca i długa, nie tak sobie wyobrażali ponowne spotkanie. Zielonooki oparł się o framugę drzwi i przypominał sobie powoli, każdą chwilę, która spędzili razem. Przypomniał sobie zapach herbaty o poranku gdy u niej nocował i moment w którym go ucałował w policzek. Stali tak blisko siebie, że czuli zapach perfum, ten blogi zapach innej osoby... osoby która kochasz. Kaja bez słowa usiadła za stołem i zaczekała aż Kuba również usiądzie. Położył telefon na stole a czarnowłosa wyłączyła go i zaczekała chwilkę.
- Kuba ja chciałam... - przyłożył jej palec do ust a następnie objął jej twarz szczelnie rękoma.
- Nadal jesteś piękna. - Kaja uśmiechnęła się i zarumieniła.
- Masz narzeczoną.
- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie opusisz a zerwę zaręczyny.
- Daj rękę. - powiedziała biorąc jego dłoń w swoją i szczelnie zamykając ją w swoich uścisku by już chwile później wycinać z niej skórki. - Nie mogę nic obiecać Kuba. Zrozum, że na karku siedzi mi cały czas Piotrek, a już coś podejrzewa.
- Czemu? - Kuba zapytał patrząc się w oczy Kai już dłużej niż sześć sekund. Czarnowłosa przełknęła ślinę i przypomniała sobie, że osoba, która patrzy się prosto w oczy dłużej niż sześć sekund albo chce kogoś zabić albo uprawiać seks. Miała wewnętrzną nadzieję, że jest to druga opcja.
- Wczoraj miałam wyłączony telefon ponad dwie godziny. - Kaja stwierdziła i pokazała mały sprzęt Kubie kładąc go następnie na stole. - Sprawdzał telefon Madzi i on różnie był wyłączony.
- Spotkałaś się z nią wczoraj?
- Przypadkiem. - stwierdziła i zamknęła oczy. - Chciałam cię przeprosić.
- Za co? To raczej ja powinienem przepraszać ciebie za to, że cię zostawiłem.
- Ja. - powiedziała stanowczo. - Powinnam cię przepraszać. Za to, że zawiodłam, zostawiłam bez słowa...
W tym samym momencie Piotrek nasłuchiwał powolnych słów Kai ciągnących się w nieskończoność... Nina przygryzała dolną wargę a Tomek... Coś Tomek niecierpliwił się. To ona ją lubiła, nie on.
- ... że dałam tak po prasy odejść bez słowa. To moja wina Kuba.
- Akurat to ja byłem tu tym złym, mała. Gdy ten chuj Piotrek zabierał cię powinien rzucić się za jego autem i wybić szybę czy zadzwonić na policję. Jedyne co zrobiłem to kazałem przekazać ci, że cię kocham.
- Chyba kochałeś.
- Kocham, mała.
- Wiedziałem, że tak kurwa będzie! - Piotrek uderzył z ogromną siłą w stół, aż zrobił w nim dziurę. Jego ręka powoli uniosła się na wysokość twarzy Niny i niebezpiecznie blisko się niej znalazła. Od razu się opamiętał i opuścił ją bezwładnie wzdłuż swojego ciała. Czarne oczy płonęły żywym płomieniem i mogły zabić każdego kto by się do nich zbliżył, jakich nich? Jego. Miał mord w oczach. Wiedział co ma zrobić. - Gdy ten pedał, któremu oderwę jaja, wyjdzie od niej zadzwonię i powiem, że mnie nie będzie w ten weekend w Warszawie. Ta pójdzie na ślub Kuby a wtedy ich obydwoje zabije.
- Ale Piotrek czekaj oni tylko rozmawiają to jeszcze nic nie znaczy. - Nina próbowała go udobruchać, ale w tym samym czasie w laptopie zabrzmiał głos czarnowłosej.
- Przyjdę na twój ślub Kuba.
- A ja wtedy ucieknę sprzed ołtarza.
- Tak nie robi mężczyzną.
- Ale minimum zapamięta z kim miała do czynienia.
- I co wtedy zrobimy?
- Jak to co? Uciekniemy od wszystkiego.
- Karaiby.
- Madagaskar.
- Hawaje.
- Niech będą Hawaje. - głos Kuby zakończył krótką konwersacje, która zagotowała wrzątek w całym ciele Piotrka. Jego twarz stała się czerwona a oczy obce. Zmarszczył brwi a pięści aż strzyknęły pod wpływem uścisku. Całe ciało napięło się do granic możliwości i teraz nawet na jego twarzy można było zauważyć silne mięśnie, na rękach wyszły żyły a sześciopak wyraźnie zarysował się na koszulce. Już z takiego stanu Nina nie wyciągnie Piotrka. Gdy ten wyszedł i trzasnął drzwiami, blondynka rzuciła się do akt Tomka. Wszytskie zabrała do torby z obładowana papierami wybiegła z budynku wpadając z prędkością porównywalną do Thora gdy leciał dzięki Mjølnerowi, do auta jej chłopaka.
- Po co ci te papiery? - odchylił lekko skrawek druku i ujrzał swoje imię i nazwisko. - Ukradłaś moje papiery!?
- Cii. Tylko ja mam dostęp do tych kart. Jak już zamierza zabić Kaję, a to zrobi, to zaraz ktoś go wyda, potem po tropach, świadkach i zeznaniach trafia tu a wtedy trafisz do więzienia na sto procent.
- Masz race. Dziękuje kochanie.
- Jedź. Przecież musimy uratować Kaję. Tylko jak?
CZYTASZ
Saldo '07 /Quebonafide
FanficOna spędziła życie we Wrocławiu i mimo, że znała to miasto lepiej niż własne mieszkanie to ono nadal nie przestawało jej zaskakiwać. Od Poniedziałku do Środy budzi się o szóstej dwadzieścia pięć a w Czwartki i Piątki, dzięki bogu o dziewiątej. Sobot...