- I jak rozmowa z rodzicami? - Julka zapytała siadając koło Kai i przyglądała się jej smutnym oczom.
- Uświadomiłam ich, że nigdy nie będą dobrymi i, że zaprzepaścili już dawno szanse na bycie idealnymi rodzicami. - Julka pokiwała głową żwawo i wyszła z sali zostawiajac czarnowłosą.
Po tygodniu spędzonym w szpitalu Kaja dostała wypis i powolnym krokiem wychodziła z budynku gdy nagle usłyszała klakson. Najpierw zobaczyła czerwone Porsche a potem wytatuowanego chłopaka. Podeszła do auta z uśmiechem na twarzy i ucałowała chłopaka w usta. Usiadła z drugiej strony i zapięła pas.
- Do mnie? - zapytał ruszając szybko spod szpitala.
- Raczej do mnie do mieszkania. Muszę w cokolwiek się ubrać.
- Zamieszkaj ze mną. - oczy Kai wyskoczyły z orbit.
- Co?
- Chcesz mieszkać w jakimś mieszkaniu z obcymi ludźmi? Zwłaszcza po takiej sytuacji. - wskazał palcem na ranę. - Ze mną będziesz minimum bezpieczna no i... - wzruszył lekko ramionami. - Jesteś moją kobitą. - Kaja wybuchnęła szczerym śmiechem a zawtórował jej Kuba. Jego śmiech był śmieszniejszy niż większość jego żartów.
- No dobra. Przekonałeś mnie.
- Yeah. - powiedzial ze śmiesznym wyrazem twarzy. Gdy weszli do mieszkania Ani i Janka oni przytulili się do niej, widać było, że tęsknili.
- Gdzie ty byłaś!? - Ania krzyknęła patrząc się jej w oczy. Janek spojrzał na Kubę i podał mu rękę.
- Janek.
- Kuba. - powiedział i teraz zwrócił do do Kai. - Mogę przyjechać za dwie godziny a ty im wszytko poopowiadasz. Akurat Krzysiek chce bym mu pomógł. - Kaja spojrzała na chłopaka z brodą i podeszła do niego następnie całując go w usta.
- Dziękuje. - Kuba również ucałował ją w usta.
- Nie masz za co. - i wyszedł. W domu zapadła głucha cisza.
- To... opowiesz nam co się stało? - Ania zapytała. Jacek otrząsnął się i spojrzał na czarnowłosą twardo.
- Czsmu twoim chłopakiem jest raper a jeszcze dwa tygodnie temu ten dziwny koleś?
- Chodźcie. - Kaja szepnęła i zaczęła robić kawę. - To było tak. - podała im kawy pod nos i usiadła naprzeciwko nich. - Znam Kubę ponad pół roku no i trochę się w nim zakochałam, ale uznałam, że to szalone. On chodził z Natalią i no tak głupio jakoś. Piotrka, tego dziwnego, znałam już trzy lata i zapytał się mnie czy zostane jego dziewczyną, zgodziłam się. Wydawał się być kochany, ale był... płatnym zabójcą. - Kaja zbadała oczami reakcje rodzeństwa. Twarz Janka pobladła a Ani opadła szczęka. - No i między nim a mną się nie układało, Kuba pojechał do Warszawy i zaręczył się z Natalią. Wszytko byłoby dobrze gdyby nie moja... przyjaciółka, Madzia, która zobaczyła mnie w pracy i jakoś to poszło, że na nowo odmówiłam kontakt z ekipą i... Uciekliśmy z Kubą sprzed ołtarza na ślubie Natalii, a Piotrek to wiedział i przyjechał z Wrocławia i postrzelił mnie i siebie zabił. - Kaja szybko wyrecytowała kwestie nieprzyjemną.
- Co?
- No.
- O matulu. - Janek szepnął a Kaja zaśmiała się rozluźniając atmosferę. Rodzeństwo uśmiechnęło się szeroko, pierwszy raz słyszeli, że ona się śmiała. Tak to był ten moment gdy czuła się bezpieczna i... wolna. Kaja nadal z uśmiechem na ustach wybrała numer do ojca i dała na głośnik ponieważ chciała zrobić im posiłek.
- Hej tato. - powiedziała lecz nie usłyszała odpowiedzi. - Jesteście mi winni auto.
- Wiem. Gdzie jesteś? - dziewczyną podniosła brwi wysoko.
- W moim mieszkaniu w Warszawie.
- Jutro...
- A to nie. To będę u Kuby w mieszkaniu, wyślę ci SMS adres.
- Dostarczę ci auto. - mówił już luźniej, jakoś spokjniej.
- Dzięki. - rozłączyła się i postawiła kanapki z jajkiem sadzonym pod nos domowników.
- Przeprowadzasz się? - Ania zapytała gryząc kawałek bułki.
- Tak. - Janek uśmiechnął się ciepło.
- Pasujesz bardziej do Kuby niż Niatalia. - Kaja prawie zakrztusiła się jedzeniem w buzi.
- Dzięki. - gdy zjedli pomogli pakować się Kai, dobrze się przy tym bawiąc. - Chyba spakowana.
- Chyba tak. - Ania szepnęła i popatrzyła się na czarnowłosą. Gwałtownie ją przytuliła. - Odjezwij się czasami.
- Jasne. - odwzajemniała uścisk a następnie przytuliła się do Janka. - Będę za wami tęsknić mimo, że znam was tylko miesiąc.
- Zawsze więcej niż dzień. - Kaja zaśmiał się nerwowo i założyła włosy za ucho. - A jak rana?
- Za dwa tygodnie ściagają mi szwy i będzie git. Chybił.
- Źle wycelował. - Ania machnęła obojętnie ręką próbując zbyć temat. Kaja wypuściła powietrze szybko i krótko uśmiechając się przy tym smutno.
- Może. - Kaja popatrzyła na rodzeństwo. - Wiecie, że zaczęłam słuchać polskiego rapu?
- Minimum coś nowego a nie cały czas to samo.
- Racja.
- Bo wiesz ile można słuchać takich starych piosenek.
- Ania, masz racje. - Kaja położyła rękę na jej barku.
- Pierwszy raz.
- I jedyny. - wtrącił się Janek przestępując z nogi na nogę.
- O ty chamie. - Ania mówiąc to wzięła poduszkę i uderzyła go w głowę. Zaczęli się bić a Kaja patrzyła na to wszytko z politowaniem.
- Nigdy nie dorośniecie.
- Chyba tak.
- Ja na przykład chciałbym być kiedyś na tyle dorosła, że przestały by mnie śmieszyć żarty o kupie, pierdzeniu i bekaniu.
- My też. - powiedzieli chórkiem i Janek ostatni raz oberwał poduszka i do drzwi zadzwonił dzwonek. Kaja ruszyła głośno się śmiejąc by otworzyć drzwi. Ujrzała w nich Kubę uśmiechniętego od ucha do ucha. Weszli do środka i zabrali się za branie tekturowych pudel. Były ich trzy, Kuba miał dwa najlżejsze a Kaja jedno najcięższe, to z kosmetykami. Uśmiechnęła się nikle.
- Fajnie się z wami mieszkało. Dziękuję. - ucałowała Janka w policzek i Anie. Zostawiła klucze na dłoni dziewczyny i wyszła... na zawsze. Jeszcze nie wiedzieli, że już nigdy jej nie zobaczą, ale oni też o niej szybko zapomnieli.
- Jesteś ciekawa jak będzie wyglądało twoje nowe mieszkanie? - zapytał Kuba zmieniając bieg.
- Tak. Mogę coś puścić? - zapytała biorąc do dłoni jego telefon. Jej był rozładowany.
- Jasne. Kod to 2490. - Kaja uśmiechnęła się szeroko i zrozumiała, że to taki uczynek, który pokazywał zaufanie do niej i jej do niego. Kaja puściła piosenkę a Kuba uśmiechnął się szeroko.
- Wznoszę dłonie, dziękując za błogosławieństwa.
Bo tacy jak ja to kończą w dwóch miejscach,
Bo tacy jak ja to kończą w dwóch miejscach.Mó-wi-li mi, że nikim nie będę,
U-do-wod-nie im, że byli w błędzie! - śpiewali głośno i śmiali bez opamiętania. Gdy wieczorem leżeli już razem na dachu, który należał do Kuby, i był małym ogrodem urządzonym bardzo kameralnie nawiązali krótki dialog.- Co teraz będziemy robić? - Kaja szepnęła wtulając się bardziej w bok chłopaka. To mieszkanie pachniało jeszcze Natalią.
- Może jakaś podróż?
- A gdzie?
- Islandia.
CZYTASZ
Saldo '07 /Quebonafide
FanfictionOna spędziła życie we Wrocławiu i mimo, że znała to miasto lepiej niż własne mieszkanie to ono nadal nie przestawało jej zaskakiwać. Od Poniedziałku do Środy budzi się o szóstej dwadzieścia pięć a w Czwartki i Piątki, dzięki bogu o dziewiątej. Sobot...