39

392 27 7
                                    

Islandia, mimo że była zimna i obiegająca od standardów na wakacje to była piękna i z wielka chęcią każdy chciałby do niej wrócić. Aktualnie siedzieli w swoich autach i wracali do Warszawskich zatłoczonych ulic. Kaja denerwowała się bardzo mocno wiedząc, że od teraz zacznie się prawdziwe piekło ich związku.

- Co ty taka smutna mała?

- Nie żartuj sobie Kuba. - powiedziała beznamiętnie patrząc przez okno. - Od kiedy ty to wiedziałeś?

- W ten sam dzień w który wychodziłaś ze szpitala ja odebrałem wyniki. - w Kai rodziła się wściekłość. Wiedział tyle czasu i nic nie powiedział, nawet nie pisnął słowem. - Ale otworzyłem je tydzień przed wyjazdem na Islandię.

- Czy ty jesteś normalny!? Przez te dwa tygodnie mogłeś tyle zrobić! Tyle ważnych badań czy nawet zaczął naświetlanie! - krzyczała a w jej oczach ukazały się łzy. - Jesteś nieodpowiedzialny Kuba.

- Ale czemu się tak martwisz? - powiedział zrezygnowany i spojrzał na jej wściekłą twarz.

- Bo jestem twoja dziewczyną i cię kocham... i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie Kuba... i... i gdybyś mi umarł nie wiem co bym zrobiła...

- Spoookooojnie. - złapał jej malutką twarz w swoje ręce. - Nic mi nie będzie, może tylko trudniej będzie nam się starać o dziecko ale... ale nic mi nie będzie señorita. - zamknęła oczy i oparła twarz o jego dłonie. - Obiecuje. - szepnął i ucałował ją w czubek głowy. Ruszył gwałtownie, jak to kochał robić, spod świateł i dość szybko przemierzał ulice Warszawy. Na pewno za szybko, gdyby była policja zabrałaby mu prawo jazdy. Kaja mimo to czuła się niewiarygodnie bezpiecznie u jego boku i z zachwyceniem patrzyła się na nocne miasto. Piękne. Im szybciej budynki znikały na horyzoncie tym Kaja była spokojniejsza. Mimo że mieszkanie znajdowało się w centrum wiedziała o dwóch posiadłościach Kuby za miastem. Jeden ogromny dom z basenem w których Kuba robił imprezy i drugi mniejszy, taki by odpocząć od zgiełku miasta. - Będziesz chciała posłuchać piosenki? - zapytał spoglądając na nią ukradkiem.

- Nie. - szepnęła. - Posłucham w dzień premiery. - odpowiedziała i spojrzała ostatni raz za okno po jej prawej stronie.

- A teledysk?

- Nie będę psuć sobie niespodzianki. - szepnęła i spoglądnęła przez przednią szybę.

   Jej oczom ukazał się mały modernistyczny domek, zasadniczo zwyczajny. Wysiadła z auta i poszła po swoją torbę. Kuba otworzył drzwi i zamknął auto, a następnie przepuścił Kaję w drzwiach. Domek był malutki jak na ilość pieniędzy które posiadał jej ukochany. Mały hol, po prawej kuchnia i salon w aneksie, na lewo malutka łazienka, mała umywalka z toaletą. Po schodach wchodziło się na piętro na którym były dwa pokoje i jedna duża łazienka z wanną. Rozgościła się w większym pokoju a Kuba położył się na łóżku.

- Chodź coś zjeść. - powiedziała i zniknęła mu z pola widzenia. Usłyszał jak jej delikatne stopy dotykają każdego schodka, krok po kroku i schodzą na dół. Dźwignął się i ruszył za nią. Odnalazł swój stary głośnik i połączył ze swoim telefonem. Podał swojej dziewczynie telefon a ta puściła piosenkę której nie znał. - Lato zaskoczyło drogowców,
Przepocili swetry w wielkomiejskim korku,
Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy,
Przepocili swetry no i przepocili dżiny,
Lato zaskoczyło drogowców,
Przepocili swetry w wielkomiejskim korku,
Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy,
Przepocili swetry no i przepocili dżiny. - śpiewała rytmicznie ruszając biodrami i wymachując nożem.

- Nie znam tego. - powiedział Kuba i usiadł przy stole i spojrzał na nią wzrokiem pełnym miłości.

- To słuchaj. - powiedziała gryząc kawałek ogórka. - Jest świetna. - zamilkła na parę sekund by dokończyć zwrotkę. - Dlaczego mam głowę w chmurach, i czemu zgubiłem drogę,
Dosyć mnogie pytania, nade mną skrzętnie piętrzy,
Nie wiem czy odpowiadać, czy jej przeczytać wierszyk,
W końcu mowię, że dzień dzisiaj mam naprawdę świetny,
I że piszę sobie o tych, co to się spocili w swetry,
Kiedy stali w korku, na drogowców,
Spoglądałem, a ten widok wydał się naprawdę niezły,
Wziąłem wieczne pióro i po krótkiej burzy mózgu,
Zapisałem wnioski, a udało się finalnie stwierdzić, że:

- Lato zaskoczyło drogowców,
Przepocili swetry w wielkomiejskim korku,
Lato zaskoczyło trochę w stylu zimy,
Przepocili swetry no i przepocili dżiny, - Kuba dokończył z uśmiechem pokazując tekst piosenki. Pokiwała w rozbawieniu głową i podała mu kanapki, które zjadł z prędkością światła. - A ty nie jesz?

- Zauważam kartkę, czytam na głos z wielkim trudem:
Wszystko wyjaśni mi liście, pisać będzie wiecznym piórem. * Nie jestem głodna.

- Nie jadłaś nic od prawie piętnastu godzin. Powinnaś coś zjeść.

- Nie jestem głodna mi amor. - powiedziała i ucałowała go w brudne, od masła, usta.

- Puść coś jeszcze, coś czego nie znam. - obróciła się pokornie i wzięła telefon wchodząc na YouTube. Przygryzła dolną wargę i puściła piosenkę.

- Nigdy kurwa nie płacz za mną bo nie jestem tego warta
Parę wierszy napisane w nich jeden testament mam
A Ty całuj mnie, całuj mnie, całuj mnie
Tylko w twoich oczach zauważyłam sens - śpiewała zmieniając osobę. - Jedyny buziak to ten na messengerze
Chyba nie zostało mały nam nic więcej
Czy zobaczę ciebie jeszcze kurwa w pierdolonym śnie
Czy zobaczę ciebie jeszcze, czy zobaczę ciebie jeszcze, czy zobaczę ciebie jeszcze,
Jeden dzień jeden pierdolony buziak jeden sen...** - usiadła mu na kolanach i z nieodgadnioną przykrością całowała go czule. Mogła go stracić, ich rozłąka była tak cholernie namacalna, ich miłość była taka piękna, nie za duża, nie za mała. Słynęli z tego, że nie lizali się na środki ulicy jak większość par. Potrafili opanować pocałunki, potrafili opanować całych siebie ale w takiej sytuacji pragnęła by jego usta były jak najbliżej jej. Oddał buziaka i gwałtownie przeszedł na szyję. Zrobił jej dwie malinki, piosenka w tle wybrzmiewala równo. - I love when you call me señorita.*** - szepnęła ciężko a Kuba odchylił jej koszulę całując ją w dwie daty na obojczykach. Ściągnął powoli jej koszulkę. Nigdy nie widział jej w samym staniku, ani bez niego. Musiał nacieszyć się tą chwilą. Ona zrobiła to samo i rozpięła powoli jego zamek od spodni, które opadły na kostki gdy wstawał. Zaniósł ją na górę na łóżko. Gdy tak wisiał nad nią w samych bokserkach jedyne co była w stanie powiedzieć to - Kuba... - wzięła głęboki oddech. - Jestem dziewicą.

~~~~~
*Meek, Oh Why? - Ala Tołstoj
**Doli - Nie płacz za mną.
***Shawn Mendes, Camila Cabello - Señorita

Saldo '07 /QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz