15

761 33 3
                                    

   Wykupili dwie godziny co poznawało im na doskonałą zabawę tak długi czas. Gdy minęła godzina Kaja wyszła mokra z wody i usiadła na jednym z leżaków gdy Piotrek na chwilę wrócił do szatni wykonać jakiś telefon. Po policzkach Kai spłynęły trzy samotne łzy, które miały symbolizować jej strach i obrzydzenie co do Piotrka, który, do jasnej cholery, zabijał niewinnych ludzi. Nawet gdyby byli winni to nie on był od wydawania wyroków. Kuba usiadł koło niej i położył rękę na plecach.

- Krzysiek miał racje. - szepnęła i przeczesała mokre włosy.

- On zawsze ma racje. - zaśmiał się cicho. No tak najlepszy przyjaciel, zawsze będzie go bronił.

- Zawsze? - zaśmiała się lekko i spojrzała na Kubę lekko podnosząc prawą brew.

- No dobra może nie zawsze, ale w większości spraw to on ma racje i zachowuje zdrowy rozsądek. - mówił o nim z taką pasją w oczach, że Kaja szczerze zazdrościła mu takiej przyjaźni. Sama miała przyjaciółkę, ale definitywnie nie taką jakimi są oni.

- Nie wiem jak od niego odjeść. - szepnęła. - Ale tu jest większy problem Kuba. - powiedziała patrząc się przed siebie. - On jest kochanym człowiekiem i ma dobre serce.

- Zabija ludzi.

- Ale jest dla mnie dobry.

- Czy ty właśnie powiedziałaś, że on jest dobry?

- Ani razu mnie nie uderzył.

- Ale uderzy.

- Skąd masz tą pewność?

- Tacy faceci są agresywni.

- Nie znasz go.

- Ty też nie.

- Znam go trzy lata.

- A mi zabił przyjaciela.

- To nie był mój przyjaciel. - powiedziała gwałtownie i od razu ugryzła się w język. - Ale współczuje. - szepnęła i zagryzła mocno szczękę.

- Dzięki.

- Po prostu potrzebuje czasu.

- Jedź ze mną do Warszawy, z dala od tego faceta. Dzisiaj wyjeżdżamy.

- Mieliście wyjeżdżać za pięć dni.

- Ale wyjeżdżamy jutro, chyba wiesz czemu. - Kaja spojrzała z wielkim smutkiem na Kubę i uroniła jedną dużą łzż, rzadko płakała więc wytarła łażę i po poprostu zagryzła wargę.

- Chyba pojadę z wami. - szepnęła. - Mam jeszcze ten tydzień wolny od studiów więc...

- Super. - Kuba szepnął. - Zamieszkasz u mnie.

- Okej. - pokiwała galową szczęśliwa i udała się do przymierzalni by wysmarkać nos. Piotrek zdążył w tym czasie wyjść i usiąść koło Kuby.

- I jak rozmawiałeś z nią co?

- Skąd możesz o tym wiedzieć.

- Na tym leżaku jest jej mokry ręcznik. - Piotrek stwierdził i uniósł wysoko brwi. Przebiegła żmija. - Mam nadzieje, że nie zamierzacie zabrać jej ze sobą do Warszawy.

- Właśnie to zamierzam. Przyjedzie do nas na tydzień.

- Właśnie, nie przyjedzie.

- To jest chyba jej decyzja.

- No właśnie chyba nie. - oczy Piotrka lekko się ściemniły i ukazały całą jego władczość. Wstał dumnie z leżała i ruszył do wody od razu podchodząc do Natalii i zaczął z nią rozmowę.

- W co ty się Kaja wpakowałaś.

   Gdy wrócili do mieszkań Kaja zaczęła pakować swoje rzeczy przeliczając ile i co potrzebuje na tydzień w Warszawie. Piotrka oczywiście nie było w mieszkaniu ale chciała go poprosić by ją zawiózł, No ale słyszała jak Kuba wyraźnie jej mówił, żeby tego nie robiła, więc wyszła z mieszkania około godziny dziewiętnastej i ruszyła na autobus. Nagle zadzwonił jej telefon. Dzwonił do niej Kuba.

- No co tam?

- Obróć się i wsiądź do naszego auta.

- Spoko.

   Kaja ruszyła do auta ale nagle poczuła ostre szarpnięcie przez co wypuściła torbę z ręki zostawiająca ją na środku chodnika.

- Dzisiaj nie złotko. - Piotrek uśmiechnął się dumnie i prowadził ją do czarnego BMW.

- Ale Piotrek to jest tylko tydzień a w Warszawie mieszka Mateusz i w końcu się z nim zobaczę.

- Nie Kaja. - Piotrek tak mocno zacisnął rękę wokół Kai dłoni, że ta aż ugięła się bólu. Oczy Piotrka były przepełnione wściekłością i nienawiścią, do niczego. Do Kai.

- Puść mnie. - Kaja powiedziała stanowczo i chciała przystanąć lecz Piotrek pociągnął ją do przodu a ta prawie się wywróciła. - Puść mnie! - powiedziała trochę bardziej spanikowana. - Puść mnie! - zaczęła bardzo głośno krzyczeć i uderzać Piotrka w ramie. Ten wrzucił, dosłownie, ją do auta i usiadł za kierownicą.

- Jeszcze raz mi się sprzeciwisz a skończy się gorzej. - powiedział a Kaja poprawiła rozczochrane włosy układając je w jedność.

Kuba w tym samym czasie próbował dodzwonić się do Kai lecz nie mógł więc wysiadł z auta i ruszył chodnikiem do jej mieszkania. Na środku stała jej torba a obok niej doszczętnie zbity telefon. Kuba podniósł go do góry i otarł łze, która została po Kai w jego sercu. Wiedział co się stanie teraz, wiedział co się stanie gdy teraz nie odjedzie i nie zostawi swojej największej miłości życia... Albo ona albo on zginą. Nie mógł na to pozwolić. Włożył telefon do torby i zaniósł do mieszkania, które otworzył mu Filip.

- Masz. - powiedział i wyciągnął rękę z torba.

- Ale Kaja miała jechać do ciebie. - Filip powiedział a za nim pokazała się Julka z zawistnym wyrazem twarzy.

- Ktoś zabrał mi ją spod nosa. - Kuba wziął głęboki oddech i zaczął schodzić po schodach. - Filip. - zatrzymał się gdy Filip akurat przymykał drzwi.

- Tak?

- Gdy ją zobaczysz przekaż jej proszę... - Kuba pokręcił w rozbawieniu głową i pociągnął nosem tak głośno, że dźwięk było słychać na każdym pietrze starej kamieniczki. - Że ją bardzo lubiłem.

- Okej. - Kuba zrobił kolejny krok.

- Nie czekaj. Powiedz, że ją bardzo, bardzo lubiłem.

- Okej.

- Poczekaj...

- Przekaże jej, że ją kochałeś.

- Tak to chyba właściwy zwrot. Tak. - Kuba spojrzał na Filipa ostatni raz. - Powiedz, że ją kocham, ale powiedz również, że dla jej bezpieczeństwa niech się trzyma odemnie z daleka.

- Okej.

- Ale nie zapomnij.

- Nie zapomnę. - Filip zamknął mieszkanie a Kuba zaczął iść schodami w dół.

- Przekaż, że ją kocham.

~~~
Zmienić?

~~~Zmienić?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Saldo '07 /QuebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz