🔱 10 🔱

649 97 16
                                    

- Donghyuck, on za długo nie wraca - powiedział zmartwiony Renjun, wstając ze swojego łóżka i podszedł do swojego przyjaciela, jednak ze zdziwieniem odkrył, że ten cicho pochrapywał. - Donghyuck! Jak mogłeś zasnąć?!

- Uspokój się - mruknął Donghyuck, starając się ignorować blondyna potrząsającego jego ramieniem, jednak koniec końców się poddał i złapał go nadgarstek. - Nie wyżywaj się na mnie. Nie moja wina, że nie wraca.

- Nie twoja? To ty byłeś za tym, by pozwolić mu iść na spotkanie - odparł z wyrzutem Renjun, wyrywając rękę z uścisku chłopaka, który przewrócił jedynie oczami.

- Równie dobrze mógłbyś obwiniać Marka, ponieważ to on mi powiedział, co mamy robić - stwierdził Donghyuck, jednak po chwili pstryknął palcami ze zbolałym uśmiechem. - Zapomniałem. Przecież Mark jest idealny, więc go o nic nie oskarżysz.

Renjun spojrzał na przyjaciela, przez chwilę mierząc go spojrzeniem, po czym westchnął cicho, na co rudowłosy uśmiechnął się krzywo pod nosem, wiedząc, że wygrał tę potyczkę słowną. Drugi chłopak na dowód przegranej powrócił na swoje miejsce, padając na łóżku, lecz już kilka sekund później poderwał się do siadu, nie mogąc się przestać martwić o Jaemina. Bał się nawet spojrzeć na zegarek, ponieważ wolał nie wiedzieć dokładnie, ile godzin już nie ma ich przyjaciela. Jednak po tym, że na zewnątrz powoli robiło się jaśniej, mógł się się domyślić, że zdecydowanie zbyt wiele.

- A może powinniśmy go poszukać? - zaproponował Renjun po chwili, otrzymując w odpowiedzi jedynie fuknięcie ze strony przyjaciela.

- Jeśli spadł z klifu do morza, i tak o tej godzinie nie uda nam się go znaleźć - stwierdził Donghyuck przerażająco poważnym tonem, którym sprawił, że blondyn wciągnął gwałtownie powietrze. - Żartuję. Raczej nie wpadł.

- Hyuck, nawet jak na ciebie takie żarty są okropne - mruknął Renjun, uspokoiwszy oddech, jednak widok spadającego w odmętu oceanu Jaemina wciąż pozostał w jego głowie, wprowadzając kolejny strach.

- Może to jest mój sposób na niemartwienie? Pomyślałeś o tym? - spytał Donghyuck, odwracając się w stronę przyjaciela i podniósł pytająco brew.

Nim Renjun zdążył chociażby otworzyć buzię ze zdziwienia, a co dopiero odpowiedzieć, drzwi do jego pokoju otwarły się na oścież, a jego oczom ukazała się dobrze mu znana sylwetka. Od razu zerwał się na równe nogi i pobiegł przytulić Jaemina, który z uśmiechem wpadł w jego ramiona, oddając uścisk. Ulga jaką poczuł w tamtej chwili była nie do opisania, zdążył już zapomnieć o tym, co powiedział przed chwilą Donghyuck, jak i nie zwrócił uwagi na to, że ten uśmiecha się i podchodzi do nich, jednak nie dołącza się do uścisku. Zamiast tego uważnie przyjrzał się Jaeminowi, który szeptem przepraszał przyjaciela za to, że tak późno wrócił.

- Przepraszam, ja naprawdę straciłem poczucie czasu - tłumaczył się Jaemin, mocno wtulając się w Renjuna, jednak ich chwila została przerwana przez ich przyjaciela, który odsunął ich siła od siebie.

- Renjun, nie chcę cię martwić, ale on chyba naprawdę spadł z tego klifu - powiedział Donghyuck, wskazując na szatyna, który spuścił wzrok z zawstydzenia. - Jest przemoczony do suchej nitki.

Jaemin czuł na sobie przeszywające spojrzenie Renjuna, kiedy ten wpatrywał się w niego, a dokładniej na jego wilgotne ubrania oraz włosy, które opadały mu na czoło w mokrych strączkach. Po chwili blondyn chwycił ramię przyjaciela i obrócił go tyłem do siebie, by sprawdzić, czy ten ma ze sobą swój plecak, a jeśli tak, to czy oni jest również mokry, Na szczęście chłopak miał swoją torbę, suchą, w przeciwieństwie do jej właściciela, który zdjął ją z ramion i ponownie zwrócił się przodem do przyjaciela.

the truth always comes out || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz